2-gi dzień mojego turnusu w Skarszewach i siedemnasty miesiąc mojego życia

Po raz pierwszy w życiu budzę się w Skarszewach. Po raz pierwszy po nocy, bo po drzemce w samochodzie budziłem się tu wiele razy. Od wczoraj stacjonuję w OREWie i razem z Szymkiem i jego rodzicami wynajmujemy tu dwa pokoje. Ma to swoje zalety. Jest blisko – zamiast poświęcać na dojazd dwie godziny, zajmuje mi to jakieś 30 sekund. A i finansowo jest ekstra, bo za pokój płacimy mniej, niż wydalibyśmy na paliwo. Nie mówiąc już o wspaniałym towarzystwie 🙂

Tak jak wczoraj, zaczynam od zajęć grupowych. Konie będą dopiero jutro.

Z zajęć muzycznych ciężko się wychodzi. Wszystkim jest tu dobrze. Jednak trzeba wziąć się za konkrety i solidnie popracować. Idę więc do p. Emilki ogarniać dźwięki wydawane przez wiejskie zwierzątka i oczywiście na masaż.

Na zajęciach powoli zasypiam, ale jeszcze nie czas na odpoczynek. Idę na jedne z przyjemniejszych zajęć – hydroterapię.

W wodzie szaleję i zmęczenie mija. To dobrze, bo i tak nie mam przerw między zajęciami. Kiedy moi Przyjaciele odpoczywają, ja już wędruję do Sali Doświadczania Świata.

Jeszcze tylko dwa zajęcia i będę wolny. Na rehabilitacji jestem już mocno zmęczony i ledwo daję radę.

Na samym koniuszku, mam najważniejsze zajęcia, ale zbieram się w sobie i daję radę. Kto by zresztą nie dał, skoro p. Kasia tak bardzo się stara.

Po pracy trzeba odpocząć, a najlepiej odpoczywa się wśród Przyjaciół…

A tak wyglądały moje dzisiejsze zajęcia…

A wiecie, że od dziś jestem siedemnastomiesięcznym chłopakiem? Jestem już duży i dużo już potrafię:

  • ponieważ bardzo chcę mówić, to mówię. Na razie po swojemu, ale wyraźnie chcę coś przekazać,
  • wstaję z podłogi wspierając się początkowo na rękach, a potem prostując kręgosłup,
  • potrafię ustać bez trzymanki kilkanaście sekund,
  • chodzę przy meblach,
  • kiedy Rodzice trzymają mnie za obie rączki mogę zrobić śmiało około dziesięciu kroczków,
  • biegam na czworakach,
  • siadam po turecku,
  • potrafię wskazać na misia, kubek i inne przedmioty,
  • potrafię wrzucać kulki do pojemnika,
  • potrafię nakładać kółeczka na pachołek,
  • pokazuję nos i oko, a nawet usta i uszy. Nos i oko potrafię też pokazać u siebie, a to nie lada wyczyn,
  • uczę się czytać metodą Glenna Domana,
  • mówię „co to?”, „tu”, „tutaj” itp.,
  • nauczyłem się (w końcu!) jeść jedzenie w kawałkach bez krztuszenia się przy każdym kęsie – Panie i Panowie ja gryzę i przeżuwam 🙂
  • radość z gryzienia nie trwała jednak długo, bo choć potrafię, to odkryłem coś nowego – obsysam soki z kawałka np. kartofla i to co płynne połykam, a to co trzeba gryźć wypluwam,
  • do moich Przyjaciół dołączyło kilka nowych osób – Jasiek, Kuba i Kosmitek Jo!,
  • jestem na pierwszym wakacyjnym turnusie, w czasie którego mieszkam w Skarszewach,
  • zacząłem przyjmować suplementy – Omegamed Junior i Kidabion.

Wpis “2-gi dzień mojego turnusu w Skarszewach i siedemnasty miesiąc mojego życia” został skomentowany 2 razy

  1. Witam 🙂
    Wczoraj trafilismy na Waszego bloga i jakie bylo moje zdziwienie i radosc.Moj synek Slawek z ZD,jest dwa tygodnie starszy od Staszka.Mieszkamy poza granicami kraju i jak czytalam fotorelacje z rehabilitacji to dochodze do wniosku,ze zycie jest totalnie nie fair,bo to co tutaj mamy za darmo i we wlasnym domu to Wy musicie za to wszystko placic.Sciskamy Was mocno i juz sie nas nie pozbedziecie :)Wielkie buziaki 17-to miesieczniaku 🙂
    Asia

  2. Ja mam pytanie do mamy Staszka. dlaczego Omegamed Junior i Kidabion naraz, jeśli oba mają DHA i witaminę D? Czy na zmianę
    Staszek to dostaje? Bardzo lubimy Waszego bloga, i mamy ogromną chęć pojechać za rok z Wami na turnus! pozdrawiam Marta (mama 7-miesięcznej Marysi) z Łodzi

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *