Czasem jest tak trudno, że trzeba płakać

Na śniadanie dostaję porcję jogurtu truskawkowego złożoną z Jogobelli i Milbone. Kiedy zastaję ją na stole, od razu jestem na „nie”. Sam chciałem wybrać, wyjąć z lodówki, kontrolować. Sam chciałem zdecydować, jak za starych, dobrych czasów. Jest mi okropnie smutno. Tak smutno, że muszę płakać. To jeden z tych momentów, kiedy zastanawiamy się, czy ten cały trud ma sens, czy warto się tak męczyć, czy nie lepiej było zostawić wszystko, tak jak było.Jednak, jak to ze mną bywa, po …Przeczytaj cały wpis

Zbrodnia na bananie

Mama ruszyła dziś na kolejne jedzeniowe zakupy. Jeden koszyk mówi, że przed nami jeszcze długa droga, a na niej wiele dzidziusiowych słoików……a drugi, że mimo trudności, nadal walczymy i wierzymy, że będzie lepiej…No, bo kiedyś na pewno będzie i mam nadzieję, że dotrwacie ze mną do tego etapu i wspólnie będziemy go kiedyś świętować. A muszę Wam powiedzieć, że słyszałem od Mamy, że bardzo interesują Was moje jedzeniowe postępy i z niecierpliwością czekacie na to, co będzie dalej. Prawda to? Jeśli tak, to chyba wytrwacie. Jeśli tak, to już Wam wszystko mówię!

Ostatnio często się denerwuję …Przeczytaj cały wpis

Na obiadek zjem… obiadek

Dzisiejszy dzień spędzamy z Tatą. Biedna Mama ma straszną migrenę i prawie cały dzień przesypia. Zaglądam do niej od czasu do czasu, przynosząc uścisk, ciepłe słowo i buziaka. Smutno mi bardzo, kiedy Mama jest chora. Tak już mam, taki właśnie jestem. Cudze cierpienie dotyka mnie równie mocno, co moje własne.

Na śniadanie Tata szykuje mi miks naturalno-malinowy. Trochę mnie irytuje, że znowu zabiera gdzieś tą moją miskę na bok i za moimi plecami ładuje nie wiadomo co, do środka. Nie wymieszał dokładnie, także białe smugi są mocno widoczne, ale jakoś mi to nie wadzi. No może prawie nie wadzi. Kiedy na spodzie miski, białego jest więcej niż różowego, przewracam miseczkę do góry nogami i wkładam do zmywarki… pełnej czystych naczyń. Mama akurat weszła na chwilę do kuchni, także podnosi moją miseczkę, sprząta to, co się rozlało po umytych garach, wygrzebuje łyżeczką resztki z miseczki i za moją zgodą, wkłada mi do buzi, po czym wraca do łóżka.

Mama śpi, a my – Antoś, Marysia, Figa i ja, razem z Tatą, spędzamy czas w ogrodzie. Dzisiaj mamy prawdziwe lato. Pogoda jest wyjątkowo piękna! Na świeżym powietrzu, zjadam sobie dwa banany, na drugie śniadanie. Oczywiście wybieram te duże.

Po południu Tata bierze się za obiad. Mówi mi, że zaraz będą ziemniaczki i kotleciki, a ja na to, że też zjem obiad i… lecę wykopać mój zapomniany, żółty, słoiczkowy obiadek Bobovita. Kiedy zjadam swój obiadek, Marysia nie mogąc doczekać się swojego, wyciąga kotlety z pojemnika i zajada je na zimno.Mama myślała, że „Indyka z warzywami i kluseczkami” pożegnałem …Przeczytaj cały wpis

Am… am… amarantus!

Powiem Wam, że w tygodniu, kiedy nasz plan dnia jest bardziej przewidywalny, łatwiej nam to wszystko idzie. Jednak nawet wtedy, kiedy idzie trudniej, to się nie poddajemy i działamy.

Na śniadanie zjadam jogurt malinowy zmieszany z naturalnym, czyli tak, jak to się dzieje od niemal dwóch tygodni. Zaraz potem jadę z Tatą na zajęcia do Gdyni. Wiem, wiem, zaraz powiecie, że jest Dzień Dziecka i powinienem mieć wolne, ale tak się składa, że ostatnio mam bardzo niewiele terapii, zaledwie raz w tygodniu, także tym razem, nie odpuszczam i jadę się uczyć.Pewnie zastanawia Was, jakie plany mamy na to dzisiejsze święto, a ja Wam odpowiem, że niewielkie. Ostatnio jesteśmy mocno zabiegani, także przyda nam się chwila wytchnienia. Zostajemy w domu i większość dnia spędzamy w naszym ogródku, najpierw z Babcią Bożenką, a potem z naszymi Przyjaciółmi. Zamiast hałasu i wielkich atrakcji, wybieramy spokój …Przeczytaj cały wpis