Kisiel jak lizak

Każdy nowy tydzień stwarza nowe możliwości. Każdy dzień, to szansa na spróbowanie czegoś nowego.

8. lipca, poniedziałek

Czas na śniadanie. Wyciągam z lodówki „śmietana”, czyli jogurt grecki Pilos i jogurt malinowy Jogobella. Tata miesza wszystko ze sobą, na moich oczach, a ja w pełni to akceptuję i już po chwili zajadam ze smakiem.Do przedszkola, z braku bananów, zabieram dwa słoiki naleśników, które zjadam. Przedszkolny obiadek – pałka z kurczaka – ląduje w mojej „obiadówce”.

Wracając do domu, nadrabiam bananowe zaległości i zjadam aż trzy banany!Kiedy docieramy do domu, zupełnie po kryjomu, Mama dorzuca …Przeczytaj cały wpis

„Ona już Tobie dała. Za późno.”

Środa, 3. lipca

Na śniadanie dostaję Jogurtos zmieszany z truskawkową Jogobellą. „Śmietan” w ogóle mi nie przeszkadza, ale truskawki są niestety za duże. Nie wszyscy lubią jogurty z dużymi kawałkami owoców. Ja na przykład wolę małe – niewidoczne dla oczu i niewyczuwalne dla języka.

Do przedszkola zabieram naleśniki, które zjadam i dwa czerwone banany, które z powrotem przynoszę do domu. To, że zjadłem czerwone banany w kinie, niczego nie zmienia. W kinie było ciemno, niczego nie było widać, nie wiedziałem, co jadłem. W przedszkolu jest …Przeczytaj cały wpis

W nocy wszystkie koty są czarne

W skrócie opowiem Wam o wczorajszym, niezbyt obfitym w sukcesy dniu, aby jak najszybciej przejść do tego, co wydarzyło się dzisiaj:

  • Na poniedziałkowe śniadanie zjadłem truskawkową Jogobella zmieszaną z truskawkowym jogurtem Milbona, zachwalając podczas posiłku, że bardzo to dobre.
  • W przedszkolu poleciałem klasykiem – naleśniki i banan do jedzenia, obiad przedszkolny do zabawy.
  • Trochę więcej wydarzyło się w drodze powrotnej z przedszkola. Zjadłem dwa banany bez ogonków. To całkiem spory sukces. Zanim zaczęliśmy wprowadzać zmiany, banany bez ogonków były zepsute. Kompletnie niejadalne.
  • Na obiadek robię sobie kaszkę owsianą na zwykłym mleku. Obiad okazał się jednak obiadokolacją, bo niczego więcej już nie zmieściłem.

A teraz opowiem Wam …Przeczytaj cały wpis

O! Śmietana widzę!

Najpierw budzą Tatę wrzeszczące za oknem sroki, które codziennie o 6:00 mają zebranie pod oknem sypialni Rodziców, a chwilę później my – Marysia i ja. Co prawda nie wrzeszczymy tak jak one, ale jesteśmy na tyle głośno, że spać się nie da. Tata wychodzi więc z łóżka i drepcze w moją stronę, niosąc łyżeczkę z rozgniecionym euthyroxem.Pół godziny później szykuje dla mnie pyszne śniadanie – malinową Jogobellę zmieszaną  z lidlowym Jogurtosem (naturalnym greckim jogurtem) Pilos. Nie wymieszał zbyt dokładnie, także kiedy jem to sobie ze smakiem, trafiam znienacka na białą plamę…”O! Śmietana widzę!” – wołam …Przeczytaj cały wpis

Pojadę do Dziadka na Majorkę!

Kiedy na dworze zaczyna robić się coraz cieplej, kiedy dni są coraz dłuższe, a słonko miło przygrzewa, jedyny Dziadek jakiego mam, pakuje swój wielki wór i rusza het, het daleko, za góry, za morza, za rzeki, za lasy, na Majorkę, gdzie pracuje jako kapitan na prywatnym jachcie. Nie ma go strasznie długo, jakieś siedem – osiem miesięcy, a ja tu na niego czekam i okropnie tęsknię. Jednym z moich największych marzeń, jest odwiedzenie Dziadka na Majorce. Jednak, jak wiele innych moich marzeń podróżniczych, ciągle odkładane jest na bok. Dlaczego? Ano dlatego, że im dalej od domu, tym …Przeczytaj cały wpis

Tylko u Babci

Ci, co obserwują mnie na facebooku wiedzą, że moja kilkudniowa nieobecność na blogu wynika z tego, że wyjechałem na urlop. Każdy musi czasem odpocząć i ja też musiałem. Od Rodziców, od Brata, od Figi, od mojego domku i od przedszkola. Wziąłem za to Szczurka, Marysię i dobry humor i pojechałem do Babci Asi. Pewnie Was ciekawi, jak sobie radziliśmy w tym czasie z jedzeniem. Powiem …Przeczytaj cały wpis

3. etap Biegowego Grand Prix Dzielnic Gdańska

Powiem Wam… wow! Naprawdę wow! Ale od początku…Wstaję rano, łykam euthyrox, ubieram się i siadam do śniadania. Mama trochę przekombinowała, dając mi tyle samo liofilizowanych owoców leśnych, co malin, także nie bardzo mi to wchodzi. Próbuje od Mamy pierwszą, drugą, trzecią, czwartą, piątą łyżeczkę i cały czas coś mi tam nie pasuje. Ostatecznie stwierdzam, że nie chcę jeść malinowej Jogobelli (bo ta malinowa ma jakiś inny niż zwykle smak), tylko truskawkową. Mama zabiera miseczkę do spiżarni. Do różowej do żółtej przelewa większość miksu (płaska łyżeczka liofilizowanych malin, płaska łyżeczka liofilizowanych owoców leśnych, jeden naturalny Bio Jogurt Milbona i jedna malinowa Jogobella), na wierzch, bez mieszania, wrzuca całą truskawkowo-poziomkową Jogobellę. Podaje mi, a ja opróżniam miseczkę do zera. Zjem, nie zjem, wyczuję, nie wyczuję, wypatrzę, nie wypatrzę, to istna rosyjska ruletka. Nigdy nie wiesz, jak się to skończy.Po śniadaniu się rozdzielamy. Tata odbiera …Przeczytaj cały wpis

Grudki, kropki, nowy serek

O poranku, wyciąga Mamę z łóżka niepokojący dźwięk. To ja, siedzę sobie w kuchni i ostrzę kredki elektryczną temperówką. Sam hałas nie jest głośny, ale wizja natemperowanego palca i lejąca się z niego krew, to skuteczna pobudka. Żeby nie było, temperówka stoi wysoko ponad (lub daleko poza) moim zasięgiem, ale że jestem pomysłowy, to poradziłem sobie z tą przeszkodą.Skoro Mama już wstała, to daje mi euthyrox. Czekając aż minie 30 minut od jego przyjęcia, zanoszę i układam w szafkach ubrania moje i mojej Marysi. Antosia, Mamy i Taty też bym …Przeczytaj cały wpis

Baobab

Kolejne śniadanie i kolejne wyzwanie. Dzisiaj po dwudniowej przerwie, wraca malinowa Jogobella i malinowa Helpa połączona z naturalnym jogurtem. Mama nie wymieszała tego zbyt dokładnie i w którymś momencie natrafiam językiem na grudkę nierozpuszczonej Helpy. Ogarnia mnie lekka panika, ale na szczęście Mama jest w pobliżu. Szybko podaje mi wodę i wyciera buzię. Aby uniknąć kolejnych przykrych niespodzianek, energicznie miesza łyżeczką w miseczce. Lepiej późno niż wcale. Do przedszkola zabieram to, co zwykle – banana, naleśniki i pudełko na obiad. Kiedy Mama mnie odbiera, zastaje pustą …Przeczytaj cały wpis

Zaufanie poziom ZERO

Na śniadanie znowu resztki, czyli to, co zostało z otwartej przez Marysię truskawkowo-poziomkowej Jogobelli z całym kubeczkiem naturanego Bio Jogurtu Milbona i łyżeczką HELPY. Może pomyślicie sobie: „Ale jak to? Dlaczego to Staś, a nie Rodzice, zjada resztki?”, ale powiem Wam, że mając tyle dzieci, w takim wieku, Rodzice jedzą resztki codziennie od kilku lat, a ja też chcę być piękny i gładki. A co!Być może nudzą Was już te moje śniadania, w których niewiele się zmienia, w których naturalne jogurty łączą się z owocowymi, a owocowe ze sproszkowaną HELPĄ. Jednak prawda jest taka, że odkąd Rodzice podają mi miksy, każde śniadanie jest inne. Dzisiejsza propozycja …Przeczytaj cały wpis