Było całkiem nieźle. Niby kaszel i gorączka, ale nic takiego. Inhalacje z soli fizjologicznej, syropek i kropelki miały wszystko załatwić. Niestety kaszelek był coraz mocniejszy i w niedzielę pojechałem na kontrolę do lekarza. Okazało się, że mam zapalenie oskrzeli.
Inhalacja
Muszę brać antybiotyk, inhalować się, przyjmować różne syropki i kropelki, i co najgorsze… siedzieć w domu. Odwołaliśmy więc wszystkie zajęcia na ten tydzień i nigdzie …Przeczytaj cały wpis →
Dziś mam ćwiczenia w Skarszewach. Czwartki są ciężkie, bo mam aż cztery zajęcia. Najpierw ćwiczę z panią psycholog, która sprawdza jak mi idzie przekładanie przedmiotów z jednej rączki do drugiej. Sprawdza też, czy obserwuję przesuwane przez nią zabawki. I jak mi idzie? Przedmioty przekładam bez najmniejszego problemu, czasem tylko przy chwytaniu prawą rączką zawinie mi się jakiś paluszek. Obserwuję też całkiem nieźle, jednak często mi się zdarza spuścić zabawkę z oczu na korzyść pani psycholog. To ją akurat cieszy. Podobno rzadko zdarza się maluch, którego bardziej niż zabawki, interesuje człowiek. Na dzisiejszych zajęciach oglądam też książeczki.
Bawię się sprężynką
Czytam książeczkę 😉
Zabawa się skończyła, czas na ciężką pracę. Co takiego robię? Próbuję raczkować. Sprawa nie jest prosta. Pupa ciąży, brzuszek …Przeczytaj cały wpis →
Wczoraj miałem wolne, dzisiaj pracuję podwójnie. Jadę na głodniaka, bo zaczynam od zajęć z logopedą. Ostatnio p. Honorata chciała sprawdzić jak mi idzie jedzenie łyżeczką, może dzisiaj też zechce. Póki co, siedzę sobie na podłodze, a pani sprawdza, jak sobie radzę, a radzę sobie tak:
Pięknie trzymam zamkniętą buźkę 🙂 Może w końcu Rodzice przestaną się tym przejmować. Gdybym nie miał zespołu, pewnie w ogóle nie zwróciliby na to uwagi, a tak… martwią się na zapas. Pani Honorata mówi, że to normalne, że po 20 minutach siedzenia szczęka mi trochę opada, nie da się być spiętym i napiętym w każdym miejscu, przez cały czas. Wystarczy, że muszę napinać brzuszek.
Trochę mało mówię. Jest to związane najprawdopodobniej z tym, że przyjmuję pozycję czworaczną i ładnie siedzę. Nie da się skupiać na wszystkim jednocześnie. Jak ćwiczę siadanie, to poświęcam na to prawie całą energię. Wtedy zostaje jej troszkę mniej na naukę mówienia.
Ładnie się bawię i sam sobą zajmuję. Stukam przedmiotami o siebie, aby narobić trochę hałasu. Więcej się bawię, kiedy leżę na brzuszku – w tej pozycji czuję się najpewniej.
Wizyta u logopedy
Nad tym będziemy pracować w domu:
Mama ma wprowadzić trudniejsze rozróżnianie słów. Już nie tylko: „to jest piłka bam-bam, a to konik klo-klo”. Przyszła pora na: „to jest krowa muuu, a to jest konik klo-klo”. Co za różnica? Ano taka, że piłka i koń nie są do siebie za bardzo podobne, a jeśli chodzi o konia i krowę…, no właśnie. Jedna głowa, cztery kopyta, ogon. I jak tu się połapać? Po czym poznać które jest które? Jakieś pomysły? No i nie ma już nagradzania za …Przeczytaj cały wpis →
Wczoraj wrzuciłem na luz i poszedłem na wagary. Mieliśmy pojechać do Gdyni na zajęcia z psychologiem, ale…
ja spałem, Antek spał i Rodzice też chcieli, a tak musieliby wstać ok 6:30, zawieźć Antka do przedszkola, żeby zdążyć na 9:00 do Gdyni,
za oknem śnieżyca, mnóstwo śniegu na ziemi i w powietrzu, a to zdecydowanie niesprzyjające warunki – jak nie trzeba, lepiej nie wychodzić,
w domu dawno nas nie było, wieża z brudnych naczyń sięga do sufitu (to zasługa Taty), a podłogi w naszym (moim i Antka) pokoju nie widać – nadeszła pora, aby to zmienić,
uznaliśmy, że jest więcej przeciw niż za i jednogłośnie podjęliśmy tę wspaniałą decyzję.
Antek śmiga do przedszkola, ale nieco później. Zawozi go Tata, a ja z Mamą sprzątam i bumeluję. Po południu jedziemy po Antka i po drodze śmigamy na sanki 🙂
Dziś mam turbo pracowity dzień. Rano jadę do Skarszew, a tam mam mój poczwórny pakiet. Zaczynam od spotkania z panią psycholog…
Mam sprężynkę i nie oddam!
Nie bawimy się zbyt długo, bo zbyt późno wyszliśmy z domu, a tym samy zbyt późno dotarliśmy na miejsce. Jednak to wystarcza, aby pani psycholog zauważyła, że moja lewa rączka jest …Przeczytaj cały wpis →
Dziś się nigdzie nie spieszymy. Do załatwienia mamy tylko dwie rzeczy, więc od samego rana płyniemy na pełnym luzie. Tata zawozi Antka do przedszkola, a my (ja i Mama) jeszcze leżakujemy. Na 10:00 mam wizytę u logopedy w Gdyni. Po drodze mamy wpaść do zupełnie nowej Cioci Zosi i jej małej Hani – dostaniemy w prezencie mleko. Mama jedzie w pełnym skupieniu, dobrze wie gdzie ma skręcić. Niestety mija zjazd, więc po mleko zajedziemy w drodze powrotnej.
Wizyta u logopedy
Po raz kolejny wylatuję na skrzydłach z gabinetu pani logopedy. Zgarniam pochwałę za pochwałą, więc jestem bardzo podbudowany i pełen zapału do pracy. A za co te pochwały? Ano za to, że ładnie żuję, za dobre napięcie w polikach, za wykonywanie prostych poleceń, np. „Stasiu, zrób brawo” (powiem Wam w sekrecie, że nie zawsze biję brawo na zawołanie, ale idzie mi coraz lepiej), no i za to, co najbardziej cieszy Mamę, bo nie miała pojęcia, że ja to potrafię. Za rozpoznawanie przedmiotów:
Mama pokazuje mi dwa przedmioty. Najlepiej aby były równie interesujące (ewentualnie równie nudne). Pokazuje i …Przeczytaj cały wpis →
Wstajemy przed świtem i jedziemy do przedszkola. Na miejscu jesteśmy o 8:00. Antek zostaje, a my zawracamy i ruszamy do Gdyni na ćwiczenia w OWI. Dzisiaj ćwiczę z p. Maćkiem, co bardzo mi odpowiada.
Pracujemy nad pozycją czworaczną, która przygotuje mnie do siadania. Pan Maciek mówi, że to bardzo ważne abym nauczył się robić to prawidłowo. Lepiej później z pozycji czworacznej, niż wcześniej ze szpagatu cofając ręce do tyłu. No to ćwiczymy…
Mogę wykonywać to ćwiczenie oparty o mamy nogę, albo o książki, mogę też oprzeć się o matę. Ważne jest, aby …Przeczytaj cały wpis →
Po bardzo długiej przerwie, wróciliśmy na nasze skarszewskie tory, czyli znów jeździmy tu regularnie 🙂 Mieliśmy prawie miesięczną przerwę spowodowaną chorobami, świętami i rehabilitacją na „Polankach”. Na tę okazję p. Agnieszka ustawiła nam nawet specjalny grafik – zamiast poniedziałków i czwartków, przyjeżdżałem tu w środy. Dzięki temu nadal mogłem korzystać ze spotkań z psychologiem, logopedą i zajęć na Sali Doświadczania Świata.
Zanim Wam pokażę, jak dziś ćwiczyłem, zobaczcie moją dzisiejszą drogę. Znów się zrobiło zimowo, a my przecież wiosny szukamy! Chyba 2. stycznia było bardziej wiosennie…
Droga do Skarszew 2
Zaczynam zajęciami grupowymi prowadzonymi Metodą Weroniki Sherborne.
Ostatnią atrakcją tego wspaniałego weekendu jest wyjście do Teatru Miniatura na przedstawienie „Baltic. Pies na krze”. Choć spektakl przeznaczony jest dla dzieci od 8. roku życia, to mój Brat trzylatek i ja bawimy się świetnie. Dobrze znamy tę historię, bo Antek ma książeczkę, na podstawie której powstało przedstawienie.
Tata i Antek w oczekiwaniu na przedstawienie
Ja i Mama też czekamy 🙂
Antek, ja i Baltic.
To ja w czasie przerwy
Jestem grzeczny i przez całą pierwszą połowę pilnie obserwuję co się dzieje na scenie. Po przerwie zaczynam trochę za dużo komentować, więc Mama daje mi pić i jestem już cichutko. Najedzony i napojony oglądam dalsze losy Baltica 🙂 Antek, tak jak ja, jest pod wrażeniem i zapartym tchem śledzi losy dzielnego psiaka. To nasza pierwsza wizyta w teatrze i na pewno nie ostatnia!