Tydzień pracy zleciał jak z bicza trzasł, a ja nie zdążyłem wspomnieć o tym ani jednym słówkiem. To chyba dlatego, że wszyscy jesteśmy trochę zmęczeni tymi intensywnymi wakacjami, podczas których było więcej nauki niż wypoczynku. I to nie dlatego, że tak bardzo lubię się uczyć, i nie dlatego, że lenistwo mnie męczy, i nie dlatego że jestem nadgorliwy, a dlatego że za kilka dni zaczynam przedszkole, Antoś za kilka dni zaczyna szkołę, Mania za miesiąc zaczyna życie po drugiej stronie brzucha i wtedy czasu i możliwości na jeżdżenie na dodatkowe zajęcia nie będę miał zbyt wiele. Ponieważ zaległości uzbierała mi się pokaźna, pięciodniowa górka, skrócę moje wspomnienia do minimum… żeby Was nie zanudzić 🙂
Poniedziałek, 17. sierpnia
Jak w każdy turnusowy dzień, mam trzy zajęcia indywidualne i dwa grupowe. Na indywidualne idę z Mamą, na grupowe z wolontariuszką Anią.
8:00 – 8:50 zajęcia z Gosią
- Patrząc na samogłoski, wkładam części liska w odpowiednie miejsca.
- Ćwiczymy pamięć – Gosia chowa, ja „podpisuję”, a potem sprawdzamy.
- Ćwiczymy przyimki – pies na kanapie, piłka na stole…
- Płyną statki z sylabami, a ja szukam odpowiedniego i podpisuję.
- Gosia czyta, ja wkładam do pudełka.
- Budujemy zdania.
- Ćwiczymy fleksję. Są pierogi…
- …nie ma pierogów.
Było już ubieranie Szymona u Luizy i robienie kanapki u Magdy, jako sposób na ćwiczenie pamięci słuchowej. Pomysły idą lawinowo i Gosia ma dla mnie kolejny. Przygotowała dla mnie zestaw …Przeczytaj cały wpis