Trzynasty dzień turnusu, jutro wracamy do domu!

No i jest, zaczął się trzynasty, przedostatni dzień turnusu w Zabajce. Choć bardzo mi się tutaj podoba, to muszę przyznać, że za domem już tęsknię, a dokładniej to za Tatą i za Antosiem. Dzisiaj, to z tej tęsknoty do kilku mijanych panów mówię na „tato”, ale kiedy Mama pokazuje mi Tatę na zdjęciu, to od razu biorę od niej obrazek, mocno tulę i wołam radośnie „Tata, Tata!”, wiem, że to ten prawdziwy. A jak dostaję zdjęcie Antosia, to całuję, tulę i wołam „Atos, Atos”. Pora wracać do domu.

Ale zanim dostanę swój wypis, muszę jeszcze trochę popracować. Rano, jak zawsze, mam Terapię z Edukacją z Paniociocią Kamilą. Dzisiaj utrwalamy kolory, bo już w poniedziałek, na moich zajęciach w Skarszewach, p. Kasia na pewno sprawdzi, czy niczego nie zapomniałem i czego nowego się nauczyłem. Bierzemy więc 4 patyki, wbijamy w matę i nawlekamy, tzn. ja nawlekam, a Paniociocia sprawdza, czy dobrze.

Na rehabilitację …Przeczytaj cały wpis

W Maluchach na papierze

Jakiś czas temu, opowiadałem Wam, że Panie z portalu Maluchy z 3Miasta znalazły mnie jakoś w sieci i postanowiły napisać artykuł o mnie i o mojej stronie – tej na której właśnie jesteście. Kilka dni temu ukazał się on w internecie, a teraz jest też dostępny w wersji papierowej (nr 3(25), maj-czerwiec 2014). Dzisiaj kilka egzemplarzy (i książeczkę w prezencie) przyniósł dla mnie listonosz. Dziękuję! Magazyn jest bezpłatny i można go znaleźć m.in. w Loopy’s World w Gdańsku.Maluchy z 3MiastaA tak poza tym, to u mnie dzisiaj na luzie. Rano smażalnia na Polankach. Po raz kolejny wygrzewam nóżki razem z moim Antosiem i chyba tak już zostanie. Antoś nie odpuszcza, a mi też lepiej z nim niż samemu.Lampa solux Po wygrzaniu nóżek idziemy na ćwiczenia. Przez chwilkę się denerwuję, złoszczę i wyrywam, ale szybko mi przechodzi i dalej ćwiczę już ładnie.

Odwożę Antosia do przedszkola i Tatę do pracy, a z Mamą jadę na hipoterapię. Zasypiam w drodze, choć to wczesna pora. To chyba przez tę pogodę. Nie wiem jak u Was, ale u nas panuje straszliwa „zimność”. Mokro, pochmurno i okropnie wieje. Dzisiaj jeździmy więc pod namiotem.

Pospałem z 5 minut w drodze na hipoterapię, nie ma więc mowy żebym pospał w domu. Za to zasypiam na spacerku w Gdańsku, dzięki czemu Mama i Ciocia Dorotka mogą w spokoju porozmawiać. Szkoda tylko, że przespałem obecność Jaśka, bo tak moglibyśmy się trochę pobawić i trochę popsocić.

Do domu jeszcze nie wracam. Razem z Mamą maszeruję do przedszkola. Dzisiaj kolejna próba dla Rodziców (już za tydzień, 5. czerwca – Festyn i przedstawienie), a dla mnie kolejna godzina spędzona na zabawie w Antosia przedszkolu.

Uwaga! Zjadłem dziś brokuła. Był okropny, ale zagryzłem biszkopcikiem, więc jakoś poszło.

Dobranoc! Do jutra!Dobranoc, Staszek-Fistaszek już śpiAntoś śpi

Lato! Lato! A ja zaczynam rehabilitację na Polankach

Cały czas było zimno i wietrznie, i okropnie. Aż tu znienacka, od wczoraj mamy prawdziwe lato. Chciałoby się pojechać gdzieś nad morze, albo do Babci na działkę, ale nie ma lekko. Najpierw praca, potem przyjemności.

I tak właśnie zaczyna się mój dzień. Dzisiaj zaczynam „turnus rehabilitacyjny” na Polankach, a to oznacza, że przez najbliższe 2 tygodnie, codziennie (nie licząc weekendów), o 8:10 będę stawiał się w Poradni Rehabilitacyjnej na ćwiczeniach. Oprócz mnie ćwiczy też Antoś, dzięki temu będzie silny jak strażak i będzie mógł gasić pożary, a ja będę mu w tym pomagał.

Myślałem, że jak zajęcia mam na 8:10, to o 8:10 zaczynam, a o 8:40 kończę. Okazało się jednak, że przed ćwiczeniami mam wygrzewać się pod lampą, więc wszystko mi się przesuwa i tak naprawdę mam zajęcia do 9:00. Nie do końca mi to pasuje, no ale trudno. Zawsze mogło być gorzej 😉 Siedzę więc pod lampą, grzeję nogi i czekam na Antosia. Mama musi mnie zabawiać i zagadywać żebym patrzał do góry, bo ja najchętniej patrzałbym prosto w światełko, a to podobno nie jest najlepszy pomysł.

Grzeję się pod lampą solux

Grzeję się pod lampą solux

Ćwiczę sobie z nową Panią – Panią Jagodą. I wiecie co? Po pierwsze – jak spotyka mnie na korytarzu, to pyta, czy ja jestem Staszkiem-Fistaszkiem …Przeczytaj cały wpis

O Jasełkach Antosia i ostatnich zajęciach przed bardzo długim weekendem

Wiem, wiem. Zupełnie jestem niesłowny. Wczoraj miałem dodać filmiki do przedwczorajszego wpisu, ale nastąpiło zmęczenie materiału i nie byłem w stanie.

Środa…

…była zupełnie luźna i po raz pierwszy od dłuższego czasu miałem popołudniową drzemkę w domu. To miłe uczucie. Chociaż przed zaśnięciem wciągnąłem do łóżeczka kosz (taka materiałowa głowa pelikana) z piłkami. Wysypałem większość z nich żeby się trochę pobawić. W rezultacie dla mnie nie zostało zbyt wiele miejsca. Usiadłem więc na płasko i złożyłem się jak scyzoryk. Pozycja nie była wygodna, więc jak Mama weszła żeby mnie przykryć, zacząłem się przebudzać. Szybko mnie więc odkopała i dalej mogłem już sobie wygodnie i smacznie spać.

Ale zanim uciąłem sobie popołudniową drzemkę byłem na zajęciach logopedycznych w Gdyni. Odniosłem dwa sukcesy, więc warto było zrywać się z łóżek o 6:45 żeby ich doświadczyć. Pierwszy jest taki, że bez problemu zniosłem mój mega intensywny masaż buzi (a to nie lada osiągnięcie, bo za pierwszym razem wyłem w niebo głosy). A drugi sukces jest jeszcze lepszy. Otóż zjadłem pół biszkopcika. Suchar z niego był straszny, ale dobry. Najpierw pani Małgosia częstowała mnie małymi kawałeczkami prosto do buzi. A potem sam zacząłem odgryzać nawet większe kawałki. Jak miałem problem z gryzieniem trzonowcami, to przesuwałem ciacho języczkiem pod jedynki i siekałem je na drobne kawałki. A jak pani logopeda odsunęła ciacho, zacząłem domagać się jego powrotu, pokazując palcem i mówiąc „To!”. No i dostałem.

Miałem mieć jeszcze rehabilitację. Też w Gdyni, ale dopiero o 16:00. Tym razem „na szczęście” p. Maciek ją odwołał, więc mogę wrócić do domu i odpoczywać 🙂

Po południu Mama znów mnie poczęstowała biszkopcikiem, ale nie wziąłem. Co za dużo, to niezdrowo. I obiadku od Rodziców też nie chciałem. Wolę swój.

A o 19:30 standardowo zasypiam. Dzień jak co dzień, noc jak noc. Śpię do ok 7:00 – 7:30. Mama mówi, że gdyby Antoś też tak spał, byłoby idealnie.

Staszek-Fistaszek, zespół Downa, trisomia 21, 22 miesiące

A dzisiaj mamy …Przeczytaj cały wpis

Od środy do weekendu, czyli o ciężkiej pracy, rozrabianiu i zapominalstwie

Co dopiero chwaliłem się swoją systematycznością, a tu bach… po dzisiejszych zajęciach p. Łukasz mówi, że idzie zajrzeć na moją stronę żeby zobaczyć wczorajszy wpis, a tu co? A tu nic. Nadrabiam więc zaległości, żeby miał co czytać w przerwie. No i żebyście Wy mieli lekturę do poduszki, lub do porannej kawusi.

Hmmm… zacznę od środy, bo wtedy narobiłem sobie pierwszych zaległości.

Jednak warto było, bo czas, który poświęciłbym na pisanie, poświęciłem na zabawę i relaks. Każdy czasem potrzebuje chwili wytchnienia. Nawet Fistaszek.

W środę… co ja robiłem w środę?… hmmm… A! Już wiem! Rano pojechałem na zajęcia logopedyczne do OWI.Zajęcia logopedyczneWracam do domu i zamiast odpoczynku, czeka mnie dalsza praca. Przychodzi Magda i wałkujemy Metodę Krakowską. Tak sobie wymyśliłem, że jak Magda będzie przychodzić, to będę udawał ból zęba i może nie będę wtedy musiał pracować. Próbuję… no cóż. Trochę pomaga, bo Mama smaruje mi dziąsła bobodentem i trochę nie pomaga, bo i tak muszę dalej pracować. Co za życie!

ii, iha, muu

ii, iha, muu

Moja ulubiona rozrywka podczas zajęć …Przeczytaj cały wpis

O wtorkowych zajęciach i planach na najbliższe dni

Ależ ja jestem systematyczny. Kolejny dzień opisuję „na czas”. Wszystko to z dwóch powodów. Po pierwsze wiem, że jak nic nie napisze, to Wy nie zaśniecie, a po drugie jak nazbiera mi się zbyt dużo zaległości, to ciężko mi potem nadrobić.

Dzisiaj wstaję, kiedy na dworze jest zupełnie ciemno. O 7:30 podjeżdża po nas Ciocia Magda i razem ruszamy w drogę.Droga do SkarszewZaczynam od zajęć z p. Patrycją. Tydzień temu poznawałem dźwięki wydawane przez pojazdy, dzisiaj słucham odgłosów zwierząt. Słucham, oglądam zdjęcia i bawię się figurkami, które je przedstawiają.

Zamiast …Przeczytaj cały wpis

O zajęciach w Skarszewach i rehabilitacji na „Polankach”

Nowy dzień, nowy tydzień… zaczynamy! Radośnie informuję, że do Świąt zostało już tylko 15 dni 🙂

Mama budzi mnie i Antosia. Wstaję niechętnie, ale z uśmiechem. Szybciutko szykujemy się do wyjścia. O 9:30 zaczynam muzykę w Skarszewach, a jeszcze muszę odwieźć Braciszka do przedszkola. Droga mija nam całkiem nieźle, ale kiedy zaczynamy przejeżdżać przez wioski robi się gorzej. Wielkie fragmenty ulicy pokryte są grubą warstwą podziurawionego lodu. Musimy więc jechać bardzo wolno. Bardzo. Bardzo.Droga do SkarszewJak co tydzień, zaczynam od grupowej muzykoterapii, na której spotykam moich małych Przyjaciół.

Mateuszek gra na klawesach, ja szarpię struny, a Szymek zmienia chwyty. Udany z nas zespół :)

Mateuszek gra na klawesach, ja szarpię struny, a Szymek zmienia chwyty. Udany z nas zespół 🙂

Zaraz potem śmigam do p. Kasi uczyć się segregowania przedmiotów ze względu na kolor. Jak to opanuję zaczniemy naukę kolorów, czyli p. Kasia będzie pokazywała mi np. żółtą piłkę i czerwonego klocka, a ja będę …Przeczytaj cały wpis

„Polanki” czas zacząć

Na czym to ja stanąłem? Ach tak! Już wiem. Opowiadałem Wam o dwóch dniach w Skarszewach, czyli o poniedziałku i wtorku. Czas więc na środę i Polanki.

Z wtorku na środę…

…Antek spał u Babci, a ja spałem w domku, w swoim łóżeczku. O 8:00 przyszła Magda (z którą pracuję Metodą Krakowską), a ja wciąż spałem. Mama wyjęła mnie z łóżeczka, ale wcale nie byłem chętny do pracy. Wcale, a wcale. No, ale skoro Magda już przyszła, to próbujemy. Buntuję się ile wlezie. Magda robi mi przerwę. Zjadam śniadanie i wracam do pracy. Małymi kroczkami posuwam się naprzód.

Magda przynosi mi materiały do pracy. Teraz nawet kiedy jej nie będzie, będę mógł uczyć się z Mamą literek 🙂 Dziękuję!

Przed 12:00 wychodzimy z domu i jedziemy odebrać Antosia z przedszkola. Dlaczego tak wcześnie? Ano dlatego …Przeczytaj cały wpis

Rodzice nie dają mi spać!

Dziś jest taki dzień, kiedy strasznie dużo rzeczy mam do ogarnięcia. Aby się ze wszystkim wyrobić wstaję tuż przed 6:00 i zachęcam Rodziców do tego samego. Początkowo idzie mi całkiem dobrze. Tata wstał i przyniósł mnie do tzw. „dużego pokoju”. Okazuje się jednak, że Rodzice są odporni na moje zaczepki i po godzinie prób (i na 5 minut przed dzwonkiem budzika) uznaję ich zwycięstwo i przytulony do Mamy zasypiam. Śpię sobie smacznie i piękne mam sny, a Rodzice… mnie budzą! Serio. Nagle im się spanie odwidziało i to akurat wtedy kiedy ja znów jestem zmęczony. Nie ma spania, trzeba wstawać, euthyrox, siusiu, śniadanko i wio!U Mamy jest najlepiejZaczynam od zajęć na „Polankach”. W kwietniu ćwiczyłem z p. Agatą, w maju ćwiczę z p. Karoliną. Znamy się trochę z bąbelkowych kąpieli, które miałem w sierpniu i we wrześniu ubiegłego roku. Dobrze nam się razem ćwiczy 🙂 Aby to udowodnić robię …Przeczytaj cały wpis

Ostatnie zajęcia na „Polankach”

Dziesięć dni szybko minęło i dziś mam ostatnie zajęcia z p. Łukaszem. Ostatnie w tym pakiecie, bo na pewno się jeszcze spotkamy. Kolejną wizytę na „Polankach” mam zaplanowaną na 22. marca – będzie to spotkanie z panią doktor, a potem (mam nadzieję) zostanę skierowany na ćwiczenia do p. Łukasza. Póki co, cieszę się tym, co mam…

Ostatnie ćwiczenia z p. ŁukaszemDziś, tak jak przez większość zajęć trenujemy głównie siadanie. Po co? Siadanie przydaje się do wielu rzeczy. Kiedy się siedzi, wszystko jest łatwiejsze: zabawa w „kosi-kosi”, mówienie, jedzenie …Przeczytaj cały wpis