O mierzeniu i ważeniu, wielkiej ulewie i korku w tunelu

Dziś zaczynam od „Polanek”. Jadę razem z Tatą i Antosiem, a Mama zostaje w domu i sadzi kolejną partię balkonowych kwiatków, i ziółek. Wracam, zjadam miks owocowy i ruszam na długi spacer z Mamą i Ciocią Ewcią. Piękna pogoda, więc chcemy z niej skorzystać. Zamiast wracać po samochód, do centrum jedziemy tramwajem. Dziś mam pierwszą od listopada wizytę kontrolną u pediatry. Przez te odwołane szczepienia i brzuszkowe wirusy, ciągle mi coś przepadało. Teraz jestem, słucham i porównuję z tym, co było 182 dni, 3 godziny i 15 minut temu.

  • ważę 9900g (przytyłem 700), chociaż w czasie ważenia trzymałem dwa plastikowe kółka, więc tak naprawdę ważę mniej 😉
  • mierzę …Przeczytaj cały wpis

O zajęciach w Skarszewach i planach na przyszłość

Znowu nie jadę na „Polanki”. Szkoda wielka, ale nie mam wyjścia. Nowy grafik w Skarszewach sprawił, że nie dam rady być tu i tu. Bo tu mam na 9:00, a tam na 9:30, za to hen, hen daleko. No i w Skarszewach mam aż trzy różne zajęcia – rehabilitację, psychologa i pedagoga, a tu tylko ćwiczenia. Do kina też z Mamą pojechać nie możemy, bo kino dla mam jest tylko w środy. No nic, jakoś musimy się przeorganizować. Droga do SkarszewTydzień temu były święta, dwa tygodnie temu zebranie, trzy tygodnie temu byłem chory, a cztery tygodnie temu wszystko było jeszcze po staremu. Przyjeżdżałem na zajęcia w czwartek na 11:00 i zaczynałem od zabaw z psychologiem – p. Moniką. Po tym spotkaniu miałem 15 minut przerwy i szedłem na rehabilitację z p. Gosią (45 minut), kolejne 30 minut relaksowałem się w Sali Doświadczania Świata razem z p. Sylwią, a na koniec miałem zajęcia z pedagogiem – p. Kasią. Dziś jest podobnie, ale… przyjeżdżam w środę na 9:30. Zaczynam od rehabilitacji z nową p. Gosią (30 minut), potem mam zajęcia z p. Michałem, który jest psychologiem, a na koniec… bez zmian, 30 minut z p. Kasią.

Dzisiejsze zajęcia są jeszcze krótsze niż przewiduje mój nowy grafik, a wszystko dlatego że trochę …Przeczytaj cały wpis

Światełko w tunelu… i nie jest to pociąg!

Wpis jest długi, ale musicie dotrwać do końca. Serio! Czytajcie 🙂

Jest poniedziałek…

…więc jestem w Skarszewach. Widzicie to co ja? Wiosna, wiosna, wiosna!Droga do Skarszew... Grafik mam podobny do tego w zeszłym tygodniu, a to oznacza, że zajęć grupowych nadal brak. Nie widuję więc Amelki, Oskara i Maksia, a Agatkę tylko przez bardzo krótką chwilkę, bo ona kończy właśnie zajęcia, a ja zaczynam. A zaczynam od ciężkiej pracy, bo najpierw mam rehabilitację z p. Gosią. Cały czas uczę się chodzić jak niedźwiedź. Nie jest to łatwe, ale się staram. Jak w końcu mi się uda, będę postrachem gór i lasów 😉

Po rehabilitacji idę na …Przeczytaj cały wpis

Mam już 15 miesięcy!

Mam już 15 miesięcy. Po kosmicznie dużych postępach, jakie poczyniłem w ubiegłych miesiącach, postanowiłem trochę przystopować. Jak dalej bym się tak szybko rozwijał, Rodzice przestaliby to doceniać i nikt by już nie bił mi brawa. A tak jest pauza, więc Rodzice w skupieniu czekają… co będzie następne, no i kiedy. A mi się nie spieszy.

Wystarczy, że rosną mi zęby. A rosną intensywnie i niestety boleśnie, więc daję trochę Rodzicom popalić – krzyczę, płaczę, gryzę. Do innych przewinień się nie przyznaję 🙂 I to właściwie tyle,  ile zmieniło się od 2. kwietnia. Wyrósł mi kolejny ząbek – druga, górna czwóreczka. Ząbków mam sześć i chętnie ich używam – głównie do gryzienia rzeczy niejadalnych, takich jak gąbki, piłki, chusteczki i palce Mamy.

Mam już 15 miesięcy!

Mam już 15 miesięcy!

O tym, że Mama miała mleko już zapomniałem i wcale, a wcale mi go nie brakuje. Modyfikowane też jest niezłe, zwłaszcza zmieszane z kaszą. Mówię Wam… cud, miód! No i wysypiam się lepiej, kiedy się w nocy na mleko nie budzę. Bo serio śpię całą, długą noc od około 20:30 do …Przeczytaj cały wpis

O problemach w Skarszewach i o tym, że się nie poddamy!

Pewnie zdążyliście zauważyć, że ostatnio mniej mnie tu. Mam z tego powodu małe wyrzuty sumienia, ale serio, taki zalatany jestem, że po prostu nie mam kiedy. Ciągle coś! I w sumie nie wiem od czego zacząć. Może skoro ostatnio pisałem w poniedziałek, to zacznę od wtorku…

Wtorek (23.04.13)

Niestety muszę odwołać ćwiczenia w Gdyni. Ale nie ma tego złego… odwołuję pracę, na rzecz relaksu i zamiast ćwiczyć jadę z Rodzicami kibicować mojemu Antosiowi w czasie konkursu recytatorskiego w przedszkolu 🙂 Mówię Wam, Antoś to prawdziwy zuch i wystąpił wspaniale! Bardzo jestem z niego dumny!

Tata, Antoś, Mama i ja

Tata, Antoś, Mama i ja

Środa

Od dziś, razem z Antosiem, rozpoczynamy rehabilitację na Polankach. Nie udało nam się zapisać do p. Łukasza, którego już kiedyś Wam przedstawiałem. Teraz chodzimy do p. Agaty, która też jest fajna 🙂 Oprócz niej, jest też z nami praktykanta Oksana, która robi Antosiowi masaż nóżek. Trochę mu tego relaksu zazdroszczę, ale niech ma! Mną zajmują się …Przeczytaj cały wpis

Do ćwiczeń, gotowi, start, czyli o powrocie do ćwiczeń po kilku dniach laby

Dziś jest dobry dzień, tak przynajmniej mi się wydaje. Świeci słońce, niebo niebieskie, a brzuszek mój ma się całkiem nieźle. Wyruszam z Mamą na moje ulubione zajęcia do miejsca, które lubię najbardziej. Czuję się tutaj, jak w domu 🙂Droga do Skarszew...Zaczynam od zajęć grupowych. Witam się z dziewczynami – Agatką i Amelką, a po chwili z Amelką już żegnam, bo musi lecieć do lekarza. Czekamy jeszcze na Maksia i możemy zaczynać. Najpierw się witamy, potem słuchamy piosenki z pokazywaniem części ciała i wykonujemy różne polecenia, np. gładzimy się po brzuszkach. Po piosence idę z Agatką na trampolinę, a Maksio jeździ na kocu. Korzystam z chwilki, kiedy nie muszę śpiewać i pokazywać, i zjadam drugie śniadanko. Zjadam i spoglądam już w dół, bo dzieje się tam coś ciekawego… pani Ania wyjęła wielką, kolorową …Przeczytaj cały wpis

Byłem chory, więc mnie nie było…

No to jestem!Gotowy do wyjścia, czekam na resztę ekipy :) Strasznie długo tu nie zaglądałem, ale miałem swoje powody. Po pierwsze byłem chory na przeokropnego wirusa brzuszkowego, przez którego miałem biegunkę, wymioty, ból brzuszka i ból główki. Mówię Wam, straszne! Absolutnie, nie polecam! Moim choróbskiem zaraziłem też Antka, więc mieliśmy w domu niezłe kokojambo. A jakby tego było mało, to jeszcze ząbkowanie. Jak to się mówi, biednemu wiatr w oczy 😉 Dla całej naszej małej Rodzinki (Mama, Tata, Antek i ja) był to trudny czas i wszystkich nas mocno wykończył. Serio. Powoli wracamy na dobre tory i mamy nadzieję, że od jutra wszystko będzie już dobrze.

Ostatnio pisałem …Przeczytaj cały wpis

Nadrabiam zaległości, czyli co mnie spotkało w ostatnich dniach

Wiem, wiem długo nie pisałem. To dlatego, że tyle się dzieje w moim małym życiu, że po prostu nie wyrabiam. Ale zacznę od początku.

Wtorek…

…miał być dniem świętym, wolnym od zajęć. Mama miała zawieźć mnie do Babci, a sama, zupełnie sama zrelaksować się na zakupach. Z planów wyszedł guzik, bo w poniedziałek zadzwonili z OWI, że jest miejsce do p. Maćka. Ja nigdy nie odmawiam, a Mama tym bardziej, więc pojechaliśmy. Jak tylko dojechałem, to patrzę, a tu mój kupel Mati właśnie skończył swoje zajęcia. Bardzo mnie to ucieszyło, bo długo się nie widzieliśmy.

Mati i ja

Mati i ja

Na ćwiczeniach było ekstra. P. Maciek wymyślił dla mnie milion różnych ćwiczeń, które bardzo mi się podobały, ale nie powtórzę żadnego z nich, bo nic już nie pamiętam. Zdjęć też nie mam, bo Mama była naszą uroczą …Przeczytaj cały wpis

O niedzielnych odwiedzinach i poniedziałkowych Skarszewach

Nie będę już się chwalić! Ostatnio się pochwaliłem, że tak pięknie śpię i co? I Mama wszystko zepsuła. Spałem sobie smacznie i nagle się zbudziłem. Tata mnie utulał i położył w łóżku Rodziców. Znów sobie smacznie spałem, aż tu nagle budzi mnie Mama i zaczyna… ratować! Nie, nic mi nie dolegało…, ale Mamie się przyśniło (jest zupełnie „loco koko”), że się krztuszę. No i tak mnie uratowała, że się obudziłem i nie mogłem zasnąć, a razem ze mną nie spali też Rodzice. Ale to było dawno, tzn z soboty na niedzielę. Kolejną noc (z niedzieli na poniedziałek) znów pięknie przespałem i pełen energii obudziłem się w poniedziałek, czyli dziś. Ale zanim o dzisiaj, zobaczcie, co robiłem wczoraj…

Wczoraj byłem z Antkiem i Rodzicami u małej Malwinki (mniejszej nawet ode mnie), dużej Blanki (takiej jak Antek), Cioci Ani i Wujka Michałka. Muszę Wam powiedzieć, że bardzo lubię dzieci, a Malwinka jest strasznie fajna! Jak tylko ją zobaczyłem, szybko przyczworakowałem, czarowałem ją swoim uśmiechem i dotykałem. Niesamowite małe bobo 🙂

No, a dzisiaj, jak to w poniedziałek… czas na Skarszewy.Droga do SkarszewZaczynam od zajęć grupowych …Przeczytaj cały wpis

Kiedy mnie nie ma, to znaczy, że śpię

Zazwyczaj piszę do Was w nocy, albo późnym wieczorem. Nie mam wtedy ćwiczeń, bo wszystkie ośrodki są już zamknięte, nie mam zabaw, bo Rodzice nie mają już siły, nie jem, bo dbam o linię… mam więc czas. Ale ostatnio mało pisałem, bo… spałem 🙂 Tak, to prawda! Wasze kciuki pomogły! I wygląda na to, że całkowicie odzwyczaiłem się od Mamy mleka i nocnych pobudek. Dziś jest ósma noc, a poprzednie wyglądały tak:

  1. 30. marca – ciężka noc, płacz i mnóstwo pobudek
  2. 31. marca – śpię jak suseł aż do rana
  3. 1. kwietnia – ciężka noc, płacz i mnóstwo pobudek
  4. 2. kwietnia …Przeczytaj cały wpis