O Skarszewach bez Mamy i warsztatach beze mnie

W czwartek byłem pół dnia u Cioci Gosi. Trochę tęskniłem za Mamą i wtedy kładłem się na podłodze w przedpokoju i wpatrywałem w drzwi. Ale i tak mi się podobało. Czułem się jak duży chłopak. Cioci też się podobało i dlatego zaprosiła mnie w piątek na noc. Mnie i Antka. Ale najpierw jadę z Tatą do Skarszew.Droga do SkarszewTak, tak nie pomyliłem się. Mama ma wolne (tzn. prawie wolne, bo tak jak wczoraj, jest na szkoleniu w Kiwi), a ja jadę z Tatą. Po raz pierwszy w życiu jestem w Skarszewach bez Mamy. Zaczynam od zajęć z p. Patrycją. Ćwiczę naśladowanie mowy zwierząt, szukam skarbów w pudełku i w kubeczkach, a na koniec mam masaż.

Czas na rehabilitację z p. Gosią. Jak zawsze (od kilku miesięcy) ćwiczę chodzenie i utrzymywanie równowagi.

I już …Przeczytaj cały wpis

O ciężkiej pracy, zgubionym bucie i małych przyjemnościach

Dzień dobry!

W zaległościach najgorsze jest to, że się piętrzą, a jak już się „upiętrzą” to ciężko przez nie przebrnąć. Dlatego nadrabiam zanim będzie za późno…

W poniedziałek…

… był naprawdę ciężki dzień. Wyjechaliśmy …Przeczytaj cały wpis

O zajęciach w Skarszewach i zdjęciu w gazecie

Tym razem śpię w drodze do Skarszew…Droga do Skarszew…więc nawet nie wiem, że za oknami już jesień. Drzewa coraz bardziej kolorowe i coraz bardziej łyse. Eh, lato wróć!

Ponieważ wczoraj miałem wolne, to teoretycznie mam dużo energii do ćwiczeń.
Ponieważ wstałem dziś dość późno, to teoretycznie mam dużo energii do ćwiczeń.
Ponieważ spałem całą drogę, to teoretycznie mam dużo energii do ćwiczeń.
Jednak w praktyce jest inaczej. Na pierwszych zajęciach zamiast p. Patrycji (a właściwie obok p. Patrycji) jest pani praktykantka, która prowadzi zajęcia. Moja współpraca ograniczyła się do zabawy w „a kuku” i próby nawlekania koralików na sznurek. To kolejna zabawa, na którą Mama by nigdy nie wpadła. To znaczy wpadłaby, ale jeszcze nie teraz. A tymczasem okazuje się, że już teraz, mając 19 miesięcy …Przeczytaj cały wpis

O tym, że nie współpracuję podczas rehabilitacji

Wczoraj wspominałem, że dzisiaj będą urodziny p. Agnieszki – kierowniczki Zespołu Terapeutycznego w Skarszewach. I rzeczywiście są! Dzwonię od rana, żeby odśpiewać 100 lat, ale p.Agnieszka coś nie odbiera. No trudno, wyślę smsa, a odśpiewam w piątek, osobiście. Tak, czy inaczej wszystkiego przepięknego kochana p. Agnieszko! :*

Rano mam zajęcia w OWI. Jestem przed czasem, więc mogę trochę pobrykać w piłkach. Lubię to! Kto mnie znajdzie?DSC_1111 (Custom) Rehabilitację zaczynam o 9:40. Odkąd jestem już duży (prawie dorosły) ćwiczenie ze mną to trudna sztuka, ponieważ …Przeczytaj cały wpis

Kwa kwa

Wstajemy całkiem normalnie, a powinniśmy wcześniej. Mama zupełnie zapomniała, że poprzestawiała mi plan w Skarszewach, żebym mógł zdążyć na zajęcia z logopedą w OWI. Z pomocą Taty udaje nam się jednak wyszykować i dojechać do Skarszew na czas. Jedziemy przez Gdańsk Główny, żeby wysadzić po drodze Antka i Tatę. Duże chłopaki idą do przedszkola, a mały chłopak i mała Mama jadą do Skarszew.Droga do SkarszewO 9:00 zaczynam zajęcia z p. Anią. Ciocia Ania wymyśla dla mnie tyle różnych ćwiczeń i zabaw, że nawet nie mam okazji pomarudzić. Próbuję, zaczynam i co? I zaraz nowe, ciekawe zadanie. Fajosko! Najbardziej ze wszystkich ćwiczeń lubię te z kuleczkami – przyssawkami, które są przyczepione do lustra. Bardzo lubię je odrywać. Często nie zwracam nawet wtedy uwagi na to, co się dzieje z resztą mojego ciałka, kiedy rączki zajęte są odrywaniem.

A drugie moje ulubione zajęcie, to wspinaczka …Przeczytaj cały wpis

Od piątkowej pracy do sobotniego szaleństwa

W piątek…

…jeżdżę do Skarszew razem z Szymciem i Ciocią Anetką. Ale nie dziś. Szkodunia! Jadę sam, tzn. z Mamą i zamiast spać, marudzę. To chyba z nudów, z braku kumpla na sąsiednim fotelu.Droga do Skarszew...Jak w każdy piątek, zaczynam od zajęć z panią Patrycją, która jest logopedą i pedagogiem. Ćwiczymy dzisiaj onomatopeje, czyli mówimy jak zwierzaki – krowa, owca i słoń. Powtarzamy (tj. pani powtarza, a ja słucham) jak nazywają się poszczególne przedmioty.

To jest piłka, a to grzechotka.

To jest piłka, a to grzechotka.

Ale największą frajdę …Przeczytaj cały wpis

O nowej koleżance poznanej w strugach deszczu

Dziś mam wolne od zajęć, ale nie od przyjemności 🙂 Choć pogoda zupełnie jesienna – chmury, deszcz i zimno, to ja i tak jestem pogodny. Z rana przychodzi do mnie Mateuszek i bawimy się wesoło przez dwie godziny, a później… no cóż później powinienem zasnąć, ale coś mi się nie chce. Zasypiam dopiero ok 12:30. To niedobrze, bo za 1,5 h jestem umówiony w Parku Oliwskim z moją całkiem nową, całkiem małą, całkiem śliczną koleżanką. Chyba nie zdążę się wyspać.

O 13:30 zaczynamy się zbierać do wyjścia i niestety się budzę. Jestem niewyspany, więc i trochę marudny. Przechodzi mi w samochodzie. Mimo, że pogoda paskudna, ja mam się dobrze. Czekam w deszczu na Alicję i nową Ciocię, i już się nie mogę doczekać kiedy je w końcu poznam.Park Oliwski Staszek-Fistaszek 19 miesięcy zespół DownaSą! Hurrra, hurrra! Padać jakoś nie przestaje, więc idziemy się schować do kawiarni. Wszystkim daję do wiwatu, bo nie wiadomo czemu zaczynam głośno (bardzo głośno) płakać. Mama próbuje mnie zagadać, podkarmić, utulić, ale nie przynosi to długotrwałych efektów. Przestaję płakać tylko na chwilę i zaczynam od początku. Ulatniamy się w pośpiechu, a ja się uspokajam. Idziemy do Alicji domku. Będzie ciepło i sucho, i będę mógł czworakować. No to jesteśmy…

Alicja jest zupełnie malutka. Ma dopiero 3 miesiące, a nawet niecałe 3, bo urodziła się 19. czerwca. I tak jak ja, ma starsze rodzeństwo. Ja mam 4-latka Antosia, a Alcia ma 4-latkę Natalkę, którą prawie udało mi się poznać. I tak jak ja, Alicja ma o jeden chromosom za dużo, o którym poinformowała wszystkich radośnie, zaraz po przyjściu na ten świat. Kurczę, strasznie się cieszę, że mam nową koleżankę i nową Ciocię Żanetkę :*

Spotkania z Przyjaciółmi są super!

Znowu stoję!

Znowu stoję!

Dzisiaj dzionek mam lajtowy… wstaję rano, choć nie tak super wcześnie jak zwykle. O 9:40 zaczynam rehabilitację, ale to rzut beretem od nas, więc nie muszę się spieszyć. Wyspany i najedzony dojeżdżam na czas, a nawet przed czasem. To jest moja pora! Przynajmniej przez pierwsze …Przeczytaj cały wpis

Mówię „muuu”, mówię „beee”, mówię „bowa”

No to w drogę! Z rana jak śmietana pędzimy do Antkowego przedszkola, a potem do Skarszew.Droga do Skarszew...Tak jak wczoraj, zaczynamy muzyką. Dzisiaj grają ze mną: Agatka, Amelka, Maja, Lenka, Mateuszek i Michaś.

Zdradzę Wam sekret. Dzisiaj po raz pierwszy …Przeczytaj cały wpis

Kombinuję ile wlezie, ale w zasadzie wszystko wiem

W końcu nadrobię zaległości, pouzupełniam brakujące dni, odpowiem na komentarze, maile i wiadomości na facebooku. Wstawię zaległe zdjęcia do galerii i powiem, czym się teraz bawię. Ale jeszcze nie dziś. Nie wiem, jak to się dzieje, ale czas ucieka mi przez palce i normalnie, po ludzku nie nadążam.

Zaczął się kolejny tydzień. Wstaję bardzo wcześnie i budzę resztę ekipy. Euthyrox, siusiu na nocnik, ubieranie, śniadanie, mycie zębów… dzień jak co dzień. Tata odprowadza nas do samochodu. Nas, czyli Antka, Mamę i mnie. Kierunek przedszkole. Odstawiamy Antosia do sali i śmigamy na Jasień po Szymcia i Ciocię Anetkę. Lubimy to wspólne podróżowanie do Skarszew. Dzisiaj z niespodziankami… Mama z Ciocią się zagadała i pojechała zupełnie nie tam gdzie trzeba, dookoła, na Warszawę, do Pruszcza, na Pszczółki… eh. Mieliśmy zapas czasu i wykorzystaliśmy go do zera, a nawet do -15, bo tyle się właśnie spóźniliśmy na muzykę.Droga do SkarszewNa całe szczęście muzyka trwa aż 45 minut, a nie tylko 30, jak w turnusie. Mamy jeszcze czas na dzikie …Przeczytaj cały wpis