„Przecież dzisiaj jest sobota, dzisiaj jest sobota, o tak…”
Nie byłbym sobą, jakbym nie spędził weekendu na baletach. Wczoraj wyjechałem więc do Poznania, a razem ze mną Antoś i Rodzice. Zaczęliśmy od odwiedzin w radiu i spaceru po starówce, a potem pojechaliśmy w las. Jednak najważniejszym punktem tej wyprawy jest ślub Cioci Basi i Wujka Radzia 🙂 Super, wspaniały i piękny! Dziękujemy za zaproszenie i świetną zabawę! Choć Rodzice bardzo się bali jak to będzie z dwójką dzieci, to okazało się, że …Przeczytaj cały wpis →
Dziś jest dzień pełen wrażeń. Zaczynam od podróży. Kierunek Poznań! Jestem super grzeczny i prawie całą drogę śpię. Antek całą drogę nadaje…
Jedziemy tu z dwóch powodów: po pierwsze jutro jest ślub Cioci Basi i Wujka Radzia. Hura, hura! Po drugie mam być w prawdziwym radiu. Nie wiem jak się tam zmieszczę, zwłaszcza z Antkiem i Rodzicami, ale będę próbował!
Do Poznania jedzie się szybko, bo drogi są proste, szerokie i prawie puste. Po Poznaniu trochę gorzej, bo wszystkie ulice w centrum są jednokierunkowe. Błądzimy więc trochę i jeździmy w kółko. W końcu decydujemy, że lepiej będzie samochód zostawić i pójść na piechotę. Na przeciw wychodzi nam p. Maria, która pracuje w radiu Emaus i prowadzi nas na miejsce.
Zaraz zaczynamy…
Jestem na antenie!
Antoś też jest dziennikarzem 🙂
No i po wszystkim 🙂
Jeśli nie udało się Wam posłuchać nas na antenie, to…
Audio clip: Adobe Flash Player (version 9 or above) is required to play this audio clip. Download the latest version here. You also need to have JavaScript enabled in your browser.
Audio clip: Adobe Flash Player (version 9 or above) is required to play this audio clip. Download the latest version here. You also need to have JavaScript enabled in your browser.
Wiem, wiem długo nie pisałem. To dlatego, że tyle się dzieje w moim małym życiu, że po prostu nie wyrabiam. Ale zacznę od początku.
Wtorek…
…miał być dniem świętym, wolnym od zajęć. Mama miała zawieźć mnie do Babci, a sama, zupełnie sama zrelaksować się na zakupach. Z planów wyszedł guzik, bo w poniedziałek zadzwonili z OWI, że jest miejsce do p. Maćka. Ja nigdy nie odmawiam, a Mama tym bardziej, więc pojechaliśmy. Jak tylko dojechałem, to patrzę, a tu mój kupel Mati właśnie skończył swoje zajęcia. Bardzo mnie to ucieszyło, bo długo się nie widzieliśmy.
Mati i ja
Na ćwiczeniach było ekstra. P. Maciek wymyślił dla mnie milion różnych ćwiczeń, które bardzo mi się podobały, ale nie powtórzę żadnego z nich, bo nic już nie pamiętam. Zdjęć też nie mam, bo Mama była naszą uroczą …Przeczytaj cały wpis →
Nie będę już się chwalić! Ostatnio się pochwaliłem, że tak pięknie śpię i co? I Mama wszystko zepsuła. Spałem sobie smacznie i nagle się zbudziłem. Tata mnie utulał i położył w łóżku Rodziców. Znów sobie smacznie spałem, aż tu nagle budzi mnie Mama i zaczyna… ratować! Nie, nic mi nie dolegało…, ale Mamie się przyśniło (jest zupełnie „loco koko”), że się krztuszę. No i tak mnie uratowała, że się obudziłem i nie mogłem zasnąć, a razem ze mną nie spali też Rodzice. Ale to było dawno, tzn z soboty na niedzielę. Kolejną noc (z niedzieli na poniedziałek) znów pięknie przespałem i pełen energii obudziłem się w poniedziałek, czyli dziś. Ale zanim o dzisiaj, zobaczcie, co robiłem wczoraj…
Wstydzę się?
Nieee! 🙂
Hej Maleńka! 🙂
Aja dzidzia, aja…
Mamo! Tato! Chcę taką!
A może Ty mi Ciociu ją oddasz?
Wczoraj byłem z Antkiem i Rodzicami u małej Malwinki (mniejszej nawet ode mnie), dużej Blanki (takiej jak Antek), Cioci Ani i Wujka Michałka. Muszę Wam powiedzieć, że bardzo lubię dzieci, a Malwinka jest strasznie fajna! Jak tylko ją zobaczyłem, szybko przyczworakowałem, czarowałem ją swoim uśmiechem i dotykałem. Niesamowite małe bobo 🙂
No, a dzisiaj, jak to w poniedziałek… czas na Skarszewy.Zaczynam od zajęć grupowych …Przeczytaj cały wpis →
Zazwyczaj piszę do Was w nocy, albo późnym wieczorem. Nie mam wtedy ćwiczeń, bo wszystkie ośrodki są już zamknięte, nie mam zabaw, bo Rodzice nie mają już siły, nie jem, bo dbam o linię… mam więc czas. Ale ostatnio mało pisałem, bo… spałem 🙂 Tak, to prawda! Wasze kciuki pomogły! I wygląda na to, że całkowicie odzwyczaiłem się od Mamy mleka i nocnych pobudek. Dziś jest ósma noc, a poprzednie wyglądały tak:
Muszę się Wam do czegoś przyznać. Wspominałem Wam, że nie dostaję już Mamy mleka i że przez pierwszą noc (w ramach buntu i niezgody na zaistniałą sytuację) prawie wcale nie spałem, za to drugą byłem zuch nad zuchy i spałem długo, jak nigdy przedtem. Wszyscy mnie za to chwalili, więc siedziałem cicho i wcale nie chciałem się przyznać, że… za mną już cztery bezmleczne noce, ale tylko jedna przespana. Pozostałe trzy… no cóż, nie wyszły mi najlepiej, ale to głównie przez te moje ząbki, co się pchają i pchają i wypchać nie mogą. Choć Mamy mleko nie było przeciwbólowe, to jednak Mama+mleko, to było coś, co pomagało na wszystko… na głód, na pragnienie, na kłopoty z brzuszkiem, na usypianie, na za zimno, na za ciepło, na smutek, na potrzebę przytulenia, na wyciszenie i na ból też. No, ale jestem już DUŻY, a duzi chłopcy nie piją mleka od swoich mam, tylko z kubka. Trzymajcie więc kciuki, coby dzisiejsza noc była lepsza, bo jak nie śpię w nocy, to nie mam siły ćwiczyć (i Mama, i Tata też nie mają siły).
Dziś jest Światowy Dzień Autyzmu i choć nie mam ani w Rodzinie, ani wśród Przyjaciół osoby z rozpoznaniami ze spektrum autyzmu (to bardzo długa i trudna nazwa, ale najbardziej prawidłowa ze wszystkich), to z radością włączam się w akcję i świecę na niebiesko 🙂 Mam nadzieję, że Wy też o tym pamiętaliście, tak samo jak o kolorowych skarpetach w dniu mojego święta.
Mam 14 miesięcy i…
potrafię czworakować bardzo szybko i wszędzie gdzie zechcę, nawet na mały schodek,
moim ulubionym miejscem do buszowania jest łazienka, jak tylko tam wejdę to targam za …Przeczytaj cały wpis →
Od 66 godzin jestem na odwyku… Mama przestała mnie karmić! Nie tak, że całkiem, ale jednak. Koniec z cycowaniem! I to wcale nie jest żart! Mama chciała karmić mnie rok, ale jakoś ciężko było nam się rozstać, więc sprawę trochę przedłużyliśmy… miało być do środowego EEG, ale ciężko nam było się rozstać, więc znów trochę przedłużyliśmy. W piątek (chyba w ramach postu) nie dostałem Mamy mleka w ciągu dnia… cały dzień o wodzie …Przeczytaj cały wpis →
Jak sobie przypomnę moje wczorajsze przebranie, to dochodzę do wniosku, że jednak nie wyglądałem tak, jak mi się wydawało, że wyglądam. A wydawało mi się, że wyglądam właśnie tak…
Strażak Staszek, to ja!
Aha! Dzisiaj jestem Strażakiem! Pani Sylwia, z którą mam zajęcia w Sali Doświadczania Świata w Skarszewach, ma męża Michała. A ten mąż Michał jest prawdziwym Strażakiem. Ma hełm i wielkie buty, spodnie kurtkę i rękawice. Wszystko strażackie. Naprawdę! No i ja ten hełm mogę przymierzyć, żeby poczuć jak to jest być takim wspaniałym i dzielnym strażakiem. A skoro już nim jestem, to …Przeczytaj cały wpis →
Rano jadę z Mamą do Skarszew…Tata w tym czasie dzwoni do pani dr Mazurkiewicz, żeby dowiedzieć się jak wypadło moje wczorajsze badanie. EEG wyszło czysto, ale było kilka pików. Nie muszę się jednak nimi martwić. Z panią doktor spotkam się jeszcze za miesiąc, 18. kwietnia – pokażę wtedy moje filmiki, na których mam te niedobre ataki. Poza tym, pani doktor stwierdziła, że dajemy mi już spokój – żadnych leków, żadnych EEG (mam nadzieję, że już tak zostanie). Niestety nie mogę mieć na razie szczepienia, a właśnie teraz jest końcówka terminu w którym powinno być ono wykonane 🙁 Pani doktor powiedziała, że w ogóle nie powinienem mieć żadnego szczepienia do końca roku. Trochę mnie to martwi, bo nie będę miał odporności na kilka strasznych chorób… mam nadzieję, że nie skorzystają one z okazji i mnie nie zaatakują, kiedy będę akurat nieprzygotowany.
Dziś zupełnie niespodziewanie okazuje się, że nie ma p. Moniki, która jest psychologiem, a z którą mam pierwsze, czwartkowe zajęcia w Skarszewach. Zamiast spotkania z p. Moniką, mam masaż buźki u p. Emilki.
Masaż przy pomocy szczoteczki
Po masażu idę na przerwę śniadaniową, żeby z pełnią energii pójść na rehabilitację. A siła mi się przyda, bo ćwiczymy dziś wstawanie i chodzenie przy wałeczku jak niedźwiadek, czyli bokiem. Trochę pomaga mi p. Gosia, a trochę radzę sobie sam i… robię pojedyncze kroczki 🙂
Staję…
…i stoję…
…i dalej się gramolę.
Czasem, żeby łatwiej i szybciej zdobyć gumową kuleczkę, zamiast zrobić kroczek w boczek gramolę się na „wałek”, albo próbuję sięgnąć stojąc w jednym miejscu i mocno, ale to mocno wydłużając się po skosie. Jednak nie o to chodzi bym sprytny był, a o to żebym nauczył się chodzić. I siadać też. Tzn. siadać umiem, ale z leżenia i czworaków, a teraz muszę się nauczyć siadania z pozycji stojącej. Najchętniej wypycham pupę do tyłu i czekam aż trafię na czyjeś kolano, albo ewentualnie na podłogę. Jednak się okazuje, że tak siadać nie należy… mam zgiąć nóżkę w kolanie i z klęku przejść do siadu (czyli tak jak wstawanie, tyle że odwrotnie).
Po rehabilitacji czas na relaks i zabawę w Sali Doświadczania Świata. Dzisiaj znowu nie ma lampek, ale jest tyle innych atrakcji, że zupełnie o nich zapominam. Najlepsze są oczywiście instrumenty…
Bam, bam, bam… na talerzach sobie gram…
…dzyń, dzyń, dzyń.
Haha! Świetna zabawa!
A wiecie, że już jutro dzięki p. Sylwii, zabieram Antosia w specjalne miejsce. Ale to będzie wspaniała niespodzianka! Już się nie mogę doczekać!
Po zajęciach z p. Sylwią, wędruję do p. Kasi. A tu poznaję dziś przeciwieństwa – lekkie i ciężkie.
Piórka są lekkie…
…worki są ciężkie.
Kamienie też są ciężkie…
…ale ja jestem silny, więc podnoszę miskę i wszystkie wysypuję na podłogę.
Teraz mogę porozdzielać – watki są lekkie i mięciutkie, a kamienie ciężkie i twarde.
Na zakończenie mogę pobawić się przy nowej, wspaniałej, kolorowej macie. Jej części – zwierzęta, rośliny, obora, płotki, słonko i traktor przyczepiane są na rzepy.