Z „krombkami” też mi smakuje

Śniadanie. Mama jak zwykle chciałaby mnie przechytrzyć, ale tym razem, to ja przechytrzam ją. Odkąd zjadłem cały truskawkowy Bio Jogurt Milbone, Mama nie chce już go mieszać z Jogobellą, żeby nie było mi za łatwo. Ale żeby nie było za trudno, żebym nie odmówił zjedzenia śniadania, żebym się nie smucił i nie stresował, i szybko pojechał do przedszkola, Mama wkłada na dno miseczki jogurt Milbone, a na wierzch, na dobry start – Jogobellę. Dostaję i zajadam nie wietrząc postępu.Łyżeczkę zanurzam raz bardziej, raz mniej, także mimo, że jogurty nie były ze sobą zmieszane, jem obydwa naraz. Jednak, kiedy większość Jogobelli jest już zjedzona, a większość Milbone, nadal jest w miseczce, kiedy smak …Przeczytaj cały wpis

Aaaaaa… tam jest coś czerwonego!

To już 9. dzień…

…zmian w moim jadłospisie. Idzie mi całkiem dobrze, więc Mama postanawia podnieść poprzeczkę. Szykuje mi na śniadanie miks, jakiego jeszcze nie było. Jogurt malinowy Jogobella + naturalny Bio Jogurt Milbone + świeże maliny.Wszystko oczywiście …Przeczytaj cały wpis

Niespodzianka!

Kiedy przychodzę rano do kuchni, od razu składam zamówienie: „Poproszę duży, malinkowy jogurcik”. Mama mówi, że nie ma takiego na stanie i od razu psuje mi tym humor. Nie lubię takich niespodzianek. Jakby tego było mało, podaje mi miskę z nałożonym już jogurtem truskawkowym. To też mnie denerwuje. Jestem bardzo niezadowolony i nie zamierzam tego jeść. Jednak Mama się nie poddaje. Wierzy, że dam radę, muszę tylko spróbować. Na zachętę, nabiera jedną łyżeczkę i wkłada mi ją do buzi. I wiecie, co się okazuje? To jakieś jogurtowe oszustwo! To nie jest mój jogurcik. Nie dość, że nie jest duży jak chciałem, nie dość, że nie jest malinowy jak zamawiałem, to jeszcze nie jest Jogobellą jak się spodziewałem. Mimo wszystko, nie wypluwam! To, co mam w buzi, połykam! Mówię jednak Mamie, że jogurcik jest niedobry.Mama kuca obok mnie, przytula i mówi, że rozumie, że mam tu jakiś problem. Zapewnia mnie jednak, że jest …Przeczytaj cały wpis

Jedne śpiochy planują, drugie śpiochy szykują!

Kiedy wczoraj wieczorem Mama planowała moje dzisiejsze śniadanie, Tata już spał. Kiedy Tata szykował dzisiejsze śniadanie, Mama jeszcze spała. W związku z tym, zamiast zapowiadanego jogurtu truskawkowego Milbone, dostaję i zjadam malinową Jogobellę z dodatkiem trzech kopiastych łyżeczek Bio Jogurtu Milbone i odjętymi trzema jogobellowymi.

Po śniadaniu, kiedy Mama dalej śpi, razem z Tatą, Marysią, Antosiem i Figą, idziemy na spacer. Po drodze zbieramy dla Mamy dwa bukiety polnych kwiatów. Jeden duży będzie ode mnie i Marysi……a drugi mały, od Antosia. Antoś zanosi go Mamie, razem z przygotowanym przez siebie śniadaniem, prosto do łóżka.Śniadanie zjedzone, Figa wyprowadzona nawet dwa razy, możemy iść. Dokąd? Poprowadzeni anielskim głosem pani Agnieszki, jedziemy na niezwykłe spotkanie w jednym z gdańskich kościołów. Odwiedzamy miejsce, gdzie ludzie cieszą się życiem, gdzie jest się blisko tego, co najważniejsze i Tego, który jest najważniejszy.

Jest radość. Jest Radość Życia. Bardzo nam się tu podoba.Wiecie co? Nie widziałem pani Agnieszki… chyba od kilku lat! Ale od razu ją rozpoznaję i witam jak starego przyjaciela. Cieszę się, że znów będziemy razem.
Po nabożeństwie jest czas na wspólne rozmowy, zjedzenie ciasta, czy napicie się czegoś. Ja też zgłodniałem! Jednak nic z tego, co oferują w tutejszej kawiarence, nie nadaje się do jedzenia. Nie mają naleśników w słoiku, jogurtów Jogobella, serków i bananów. Na szczęście, w samochodzie mam swoje zapasy.

Wiecie, że do tego, żeby się pożywić, potrzebuję konkretnych produktów i konkretnych naczyń. Ale to nie wszystko. W kawiarence jest dość ciasno, a mi potrzebne jest miejsce… i to nie byle jakie! Potrzebuję stolika, który stoi w odpowiednim miejscu, na którym nie leżą cudze rzeczy, przy którym nie siedzi nikt obcy. Dopóki takie miejsce się nie znajduje, kucam smutny na podłodze. Kucam i czekam. W końcu miejsce się zwalnia. Mama odsuwa okruszki, które bardzo mi przeszkadzają, a ja, siedząc na jej kolanach, zaczynam jeść moje naleśniki. Mamy ze sobą amarantusa, ale za dużo dzieje się dookoła, żeby modyfikować moje jedzenie.

Wychodzimy z kawiarenki i lecimy na kolejne spotkanie. Tym razem, przy urnie wyborczej. Pomagam Mamie oddać jej głos, a potem zmieniamy Tatę, siedzącego w samochodzie z Antosiem i śpiącą Marysią. Tyle już się wydarzyło, ale to jeszcze nie koniec. Dzisiaj jest Dzień Mamy, nie tylko mojej, ale wszystkich mam na świecie. A to oznacza, że także mamy mojego Taty, czyli Babci Bożenki i mamy mojej Mamy – Babci Asi.

Rodzice chcieli pójść razem odwiedzić swoją wspólną Mamę Bożenkę, ale niestety Mania nadal śpi, więc Tata leci złożyć życzenia sam, a Mama zostaje z nami. Pamiętacie te małe banany, które były z nami wczoraj na pikniku? Te, których nie chciałem ani wczoraj, ani przedwczoraj? Są z nami w samochodzie i właśnie przyszła mi na nie ochota. Skórkę mają trochę siną, jakby były poobijane, a w środku kryje się miodowożółty, miękki miąższ o intensywnym słodkim smaku i zapachu. Już mi przeszła na nie ochota, ale Mama namawia żebym jednak spróbował. Nie robi tego natarczywie, nie zmusza, nie spina się, ani nie denerwuje. Po prostu proponuje, a ja… znów zmieniam zdanie. Zjadam obydwa.Jedziemy do Babci Asi. Choć na stole same pyszności, niczego nie chcę spróbować. Ani makaronu, ani grillowanej kiełbaski, ani karkówki, ani chlebka, ani sałatki, ani zapiekanych szparagów, ani ciasta, ani truskawek, ani borówek. Za to zjadam drugi słoik naleśników zupełnie nieświadomy tego, że znajduje się w nim szczypta kuleczek amarantusa (około dziesięciu sztuk).Po powrocie do domu mam wielką ochotę na… bajkę na dobranoc. Ale żeby była bajka, to trzeba u nas spełnić kilka warunków:

  • zjeść kolację (zjadam kaszkę zrobioną na kozim mleku),
  • umyć zęby,
  • umyć się,
  • ubrać piżamkę,
  • zrobić siusiu,
  • umyć ręce
  • i wskoczyć do łóżka.

Wszystkie warunki spełnione, także oglądamy… „W głowie się nie mieści.” Miłego wieczoru! Dobranoc Wam!

Plany swoje, życie swoje…

Są takie dni, kiedy trudniej trzymać się planu rozszerzania mojej diety. Dzisiaj jest taki dzień. Rano Mama przygotowuje mi mieszankę jogurtową (jeden cały Bio Jogurt truskawkowy i jedna truskawkowa Jogobella) i razem z Tatą wychodzi na spotkanie w sprawie mojej nowej szkoły. Ja zostaję z Babcią Bożenką, Marysią i Antosiem, i razem z nimi jem moje śniadanie. Miseczkę opróżniam do zera, także na jutrzejsze śniadanie dostanę 3/4 jogurtu Milbone i 1/4 jogurtu Jogobella. Jeśli zjem i będą chciał jeszcze, to Mama przełoży mi do miseczki resztkę Bio Jogurtu i drugi taki sam. Tym oto sposobem, nowy jogurt oficjalnie zajmie miejsce na liście produktów jadalnych. Taki jest plan.

Nie dalej jak wczoraj, mówiłem Wam, że nie jem już serków waniliowych i, że to dobrze, bo większość z nich ma okropny skład. Ale wiecie, z Babcią można sobie na więcej pozwolić. Wchodzę do lodówki, wyciągam serek, otwieram go i zjadam. Trochę szkoda, ale, co zrobić? W sumie, to nie …Przeczytaj cały wpis

Trzy łyżeczki odjąć, trzy dodać, mikstura gotowa!

Jestem samodzielny. Lubię być samodzielny. A tu od kilku dni nie mam szans na przygotowanie sobie śniadania. Rodzice wyciągają jogurty z lodówki. Rodzice otwierają jogurty. Rodzice wyciągają miseczkę z szafki i łyżeczkę z szuflady. Rodzice przekładają jogurcik do miseczki. Ale koniec tego dobrego. Basta! Dzisiaj sam wyciągam sobie jogurty – trzy małe malinowe Jogobella i jeden duży truskawkowy, i stawiam na stole obok przygotowanej przez Tatę miseczki i łyżeczki.

Tata zabiera jogurt malinowy, łyżeczkę i miseczkę, a mi zaleca pozostanie przy stole. Nie wiem skąd we mnie tyle zaufania, ale zostaję na miejscu i czekam. Tymczasem Tata przygotowuje swoją miksturę. Odejmuje trzy łyżeczki malinowego jogurtu Jogobella i dodaje trzy łyżeczki naturalnego Bio Jogurtu Milbone. Chwilę później Mama szykuje w ten sam sposób drugą porcję. Zmienia się smak, zmienia się zapach, zmienia się kolor. Nie zmienia się tylko jedno. Dalej mi smakuje.Ja wiem, że niektórzy z Was powiedzą, że właściwie to nie ma się czym chwalić. Jadłem jogurty truskawkowe …Przeczytaj cały wpis