Siódmy dzień turnusu, a ja skaczę i latam

Na pierwsze zajęcia idę sam. Na drugich Mama podgląda przez akwarium, jak Paniociocia ubiera mi szelki i podłącza do różnych gumek. Przychodzi, kiedy jestem już gotowy do dzikich szaleństw. A poszaleć rzeczywiście można, bo kiedy ma się na sobie takie szelki i jest się podłączonym do tylu gumek, to grawitacja przestaje działać i można skakać, a nawet latać.

Powiem Wam szczerze, że mimo wielu fajnych zajęć, które mam w Zabajce, te ze skakania i latania są najlepsze! Do tej pory, nie mogłem samodzielnie oderwać się od ziemi, a teraz zginam nogi, odpycham się i fruuu lecę w górę!

Schodzę z pająka i wsiadam na …Przeczytaj cały wpis

Szósty dzień turnusu, kosmiczny kombinezon i łóżko wodne

Dzisiaj po raz pierwszy zostaję sam na Terapii z edukacją. „Paniociocię” poznałem już na tyle, że dam radę bez Mamy. Na drugie zajęcia też idę sam, aż tu nagle, zupełnie niespodziewanie spotykam się z Mamą na korytarzu. Mama siedzi i czeka aż skończę, a ja właśnie wskoczyłem w kosmiczny kombinezon i choć to nie jest łatwe chodzę tu i tam.

Zgodnie z moim stałym planem, idę na hipoterapię i wsiadam na Nergala. Dziecięce piosenki podobają się chyba wszystkim, bo dzisiaj też je włączają.hipoterapiaPo hipoterapii idę na pierwsze w Zabajce zajęcia w Sali Doświadczania Świata. Niby w Skarszewach mamy taką salę i dwa razy w tygodniu spotykam się w niej z p. Sylwią, ale ta sala ma coś, czego do tej pory nie znałem …Przeczytaj cały wpis

Piąty dzień turnusu i kilka łyżek zupy

Nie ma tak dobrze, żeby Mama mogła spać tyle, co śpi budzik. Skoro ja wstałem, to Mama też musi. Wstajemy, szykujemy się i ruszam na śniadanie z własnym jogurtem. Trochę marudzę, bo co innego jeść samodzielnie serek waniliowy, a co innego jogurt, a poza tym to tak właściwie nie wiem, czy nie wolałbym banana… w końcu jednak zaczynam jeść to co jest, a Mama może zjeść w spokoju śniadanie.

Od 8:30 do 9:00 mam Terapię z edukacją. Dzisiaj mam do dopasowania górę kształtów.

A od 9:00 do 9:45 rehabilitację…

Po rehabilitacji mam 15 minut przerwy – w sam raz, żeby wrócić do pokoju, przebrać się i ubrać, bo zaraz idę na hipoterapię.

Konie na których jeździmy to fiordy. Są bardzo spokojne i nie gryzą. Codziennie, przez pół godziny śmigam na oklep na Nergalu, całkiem sam! W ogóle się nie boję! A dzisiaj to nawet tańczę, bo w tle lecą dziecięce hity, które znam z muzykoterapii w moich Skarszewach. Mati też rozpoznaje …Przeczytaj cały wpis

Czwarty dzień turnusu, a ja na wykładzie z hipoterapii

W niedzielę…

…mamy wolne. Jedziemy więc do Złotowa, żeby pójść do kościoła na dziecięcą Mszę (jedna pani uznała, że jestem chodzącą świętością, taki byłem grzeczny) i zrobić zapasy żywności (bo przecież nasza Zabajka leży w lesie i nie licząc małego sklepiko-baru nie ma tu żadnych sklepów).

Wracamy na obiad, a po obiedzie korzystamy z pogody (dzisiaj jest pogoda letnio-wiosenna) i idziemy na spacer wokół jeziora. Jest już dość późno, a ja jeszcze nie spałem, więc korzystam i zasypiam w wózku.

Wracamy do ośrodka, a ja dalej śpię. Ponieważ mieszkamy na drugim piętrze, czyli dość wysoko, to Mama decyduje się na windę. Winda jedzie co prawda tylko na piętro pierwsze, ale to zawsze o połowę mniej schodów do pokonania. Nie był to jednak najlepszy pomysł, bo ta winda …Przeczytaj cały wpis

Zaczynam turnus w Zabajce

O 8:30 przyjeżdża po mnie Ciocia Magda i Mati, i ruszamy do Łęgowa.Adaś i ja Tu spotykamy się z całą ekipą – Amelką, Majką, Lenką, Adasiem, Mateuszkiem i Maksiem, a potem razem ruszamy w trzygodzinną trasę. Do Zabajki dojeżdżamy 10 minut przed czasem. Rejestrujemy się i ruszamy na górę. Nasza paczka zajmuje całe drugie piętro. Super sprawa!

  • Przed schodami jest bramka, więc możemy biegać sobie swobodnie po całym naszym korytarzu i nic nam nie grozi.
  • Na 7 osób mamy 6 pokoi, a w każdym łazienkę i ubikację.
  • Na piętrze jest też kuchnia z czajnikiem, lodówką, zlewem i mikrofalówką, więc  przygotowywanie posiłków nie sprawia problemów.
  • Z okna mam przepiękny widok na las i jezioro.Zabajka
  • Dookoła jest pełno zwierząt – krowy rogato-włochate, osły, gęsi, pawie, psy, konie, kozy, strusie, dziki, króliki i sam nie wiem co jeszcze.

Dzisiaj nie ma zajęć. Najpierw mam …Przeczytaj cały wpis

W odwiedzinach u Świnki Raćki, chrum!

W sobotę…

jak co tydzień, mam basen. Ostatnio zachowuję się jak czepiaczek. Tata nie musi mnie nawet trzymać, bo tak bardzo się w niego wtulam, że żadna siła mnie od niego nie oderwie.Basen Aquastacja

Ale w niedzielę…

…w niedzielę, to dopiero się dzieje! Wstaję jak zawsze bardzo wcześnie, szkoda marnować dnia, zwłaszcza że jest wolny. Tata wstaje razem ze mną, bo też chce się pobawić pociągiem, a Mama smacznie śpi.Staszek-Fistaszek Dzień mija nam leniwie, aż do 14:00, kiedy to wstaję z popołudniowej drzemki. Dopiero teraz przyspieszamy, zjadamy obiad i jedziemy do Otomina po Antosia. A razem z Antosiem, przez las do Sulmina, bo tu właśnie mieszka pewna gwiazda – znana i lubiana Świnka Raćka, którą i ja …Przeczytaj cały wpis

Brudne smakuje lepiej

Znowu długa przerwa, choć nigdzie nie wyjeżdżałem. Nie wiem, czy to brak czasu, czy weny, ale prawda jest taka, że piszę coraz mniej i coraz rzadziej. Możliwe, że potrzebuję urlopu pod palmą, ale zamiast tego, już za kilka dni, wyjeżdżam na turnus do Zabajki. Nie chcąc zostawić po sobie czarnej dziury, napiszę Wam w kilku słowach, co robiłem, kiedy mnie tu nie było.

7. października

Okazało się, że zajęć w Klubie Malucha Nadzwyczajnego już nie będzie. Nikt oprócz mnie i Szymka się nie zgłosił, a zajęcia grupowe dla dwóch maluchów są bez sensu. Nie ma, przepadło. Szkoda, bo właśnie dzisiaj miały być zajęcia z jedzenia, które nie najlepiej mi wychodzi.

Do Nowej Magdy jadę ciut wcześniej, bo akurat ma okienko. A dla mnie im wcześniej, tym lepiej, bo później to jestem śpiący i zasypiam w drodze, i Mama musi mnie budzić, i jestem niewyspany. Pracuję całkiem nieźle, chociaż w pewnym momencie zaczynam się pokładać, jednak zmęczenie mnie dopadło. Trochę to dziwne, bo jak jestem w przedszkolu, to nie śpię wcale, mimo że Mama  odbiera mnie dopiero ok 15:00. A tu zaledwie 11:30, a kładę już ręce na stole, na rękach głowę i udaję, że śpię.

W drodze …Przeczytaj cały wpis

Pierwsze zajęcia w Klubie Malucha Nadzwyczajnego, a ja mówię „taki sam” i wiem, co to znaczy.

Dzisiaj wystartował Klub Malucha Nadzwyczajnego. Odstawiam Antosia do przedszkola i razem z Mamą, jadę na pierwsze w tym sezonie zajęcia. W zeszłym roku było nas dużo, w tym roku… póki co, jestem tylko ja i Szymek. W zeszłym roku było daleko, bo aż w Kowalach, w tym roku jest całkiem blisko – vis-à-vis Szpitala Wojewódzkiego. Zajęcia zaczynają się o 9:00 – najpierw jest piosenka na powitanie, a potem zaczynamy rozbudzać zmysł dotyku…

Druga godzina (od 10:00 do 11:00) przeznaczona jest …Przeczytaj cały wpis

Z trudem i powoli, ale przypominam sobie, że jednak potrafię

Wtorek

Dzisiaj to mam naprawdę dużo na głowie. Najpierw OWI, potem zajęcia prowadzone Metodą Krakowską, potem znów OWI, a po południu jeszcze warsztaty. Ledwo, ale ogarniam.

Na zajęcia z krakowskiej jadę do Gdyni, do Nowej Magdy. W zeszłym tygodniu miałem spory kłopot, bo zupełnie odzwyczaiłem się od zajęć, a poza tym Nowa Magda była jeszcze bardziej nowa niż dzisiaj. I miejsce też było bardziej nowe. Zajęcia prowadzone Metodą KrakowskąDzisiaj idzie mi znacznie lepiej, choć to nie jest jeszcze to, co było przed wakacjami. Samogłoski …Przeczytaj cały wpis

Chałupy welcome to!

Znowu wracam po długiej przerwie. Odzywałbym się częściej, ale mówię Wam, nie mam jak! Albo nie mam czasu, albo internetu, albo nie mam o czym opowiadać. Dzisiaj po południu wróciłem do domu, więc po 10 dniach nieobecności powoli nadrabiam swoje zaległości.

22. sierpnia

Wczoraj był dzień pełen atrakcji – wycieczka na „Kaszubską Alaskę”. Dzisiaj też będzie wesoło. Rano jedziemy na hipoterapię do stadniny „Ihaha”. Na jednym koniu jadę ja, na drugim śmiga Antoś.

Z konia przesiadam się do fotelika samochodowego i jadę do OWI. Wspólnie próbujemy znaleźć sposób na moje niejedzenie. Stanęło na tym, że słoiki z gotowcami muszą zniknąć z mojego życia raz a dobrze, a ja nie będę miał wyboru… albo będę głodny, albo zacznę jeść jak człowiek.

Obowiązki za nami, czas na przyjemności. Mama, Antoś i ja jedziemy na działkę do Prababci Tesi i Pradziadka Rysia.

Wieczorem odwozimy Mamę na Dworzec PKS. Mama jedzie do Torunia na szkolenie z Metody Dobrego Startu. Chłopaki – Tata, Antoś i ja – zostają do niedzieli sami.

25. sierpnia

Mama wróciła wczoraj wieczorem. W czasie męskiego weekendu żyliśmy głównie zabawą, teraz trzeba wziąć się do pracy. Ja mogę odkurzać 😉

Mieszkanie …Przeczytaj cały wpis