Przyzwyczaiłem Was do codziennych wpisów i siebie samego też. Jednak, kiedy tak dużo się dzieje, lepiej trochę pominąć i iść dalej, niż się zatrzymać i gromadzić zaległości, z których, z braku czasu, już nigdy się nie wygrzebię. Z tego powodu omijam wczorajszy dzień i przechodzę do czwartku.
Minutnik pika, mogę jeść. Podobnie jak wczoraj, sam sobie szykuję śniadanie. Zanim Mama pojawia się w kuchni, mam już w brzuchu dwa banany i liźniętego ananasa – prosto z mojego nowego talerzyka. Informuję tylko Mamę, że „już pikało, że mogę jeść” i zadowolony opuszczam kuchnię. Idę się ubrać i umyć zęby, żeby zdążyć na dzisiejsze zajęcia. Na turnusie …Przeczytaj cały wpis