O wczorajszych Skarszewach, dzisiejszym dreptaniu po bieżni i wizycie u dr Wierzby

Znów nadrabiam, bo nie wyrabiam. Głównie z czasem, a w zasadzie z jego brakiem. Za każdy mój sukces płacę minutami, które poświęcam na ciężką pracę i dojazdy. Nie mam pojęcia jakbym funkcjonował i gdzie bym teraz był, gdybym przestał jeździć, ćwiczyć, kontrolować, ale wolę nie ryzykować i nie sprawdzać. Radzę sobie całkiem nieźle i niech tak zostanie. Przyczyna nie jest tak ważna jak skutek. Może taki udany jestem po Rodzicach? Może to nagroda za czas poświęcony na rehabilitację i inne ćwiczenia? A może mam po prostu szczęście?

W poniedziałek…

…jak to w poniedziałek – jadę do Skarszew. Droga do SkarszewA tu czekają na mnie moje cotygodniowe zajęcia – rehabilitacja, Sala Doświadczania Świata i logopeda.

Wtorek…

…mam nieco luźniejszy. Zaczynam o 9:00 ćwiczeniami w OWI. Zaczynam, ale tylko teoretycznie, bo… uwaga, uwaga… śpię dziś do …Przeczytaj cały wpis

O chodzeniu przy chodziku (czyt. pchaczu) i jeżdżeniu na koniku

Piątek mam zawsze wolny…

…ale nie tym razem. Dzisiaj w Skarszewach jest festyn z okazji Dnia Dziecka, a przy okazji otwarcie nowego placu zabaw. Nie zastanawiam się więc długo, zabieram Antka i Mamę, i ruszamy w trasę.Droga do SkarszewA tu czeka na nas wiele atrakcji. Konkursy, przekąski, dmuchany zamek, malowanie buziek i wiele innych. Startuję w jednym konkursie – czworakowanie do Mamy. Nie specjalnie mi się spieszy, bo wyścig jest po piasku, a jak wiadomo, piasek jest smaczny i ciekawy, więc wolę siedzieć w miejsc bawić się nim i degustować. Zresztą moi rywale też nie są zainteresowani wyścigiem.

Wyścig po piasku

W końcu jeden z nas startuje i wtedy podejmuję walkę. Ciut za późno …Przeczytaj cały wpis

O wizycie u logopedy w OWI i wielkiej pracy domowej

Wczoraj zadzwonili z OWI w Gdyni, żeby mi powiedzieć że zwolniło się miejsce do logopedy i mogę przyjść szybciej o 2 tygodnie. Super! No to ruszamy. Pani Małgosia sprawdza co potrafię, jak wyglądają moje mięśnie, jak sobie radzę z żuciem i jak zawsze otrzymuję całą listę zadań do wykonania…

  • praca z obrazkami
    • przedmioty (parami)
    • czynności (myje się, ubiera się, śpi, idzie itp). Dostaję 36 obrazków z zestawu „Od obrazka do słowa”. Będę miał co robić w długie zimne letnie wieczory
  • wprowadzenie onomatopei (to bardzo trudne słowo), czyli wyrazów dźwiękonaśladowczych (brum, brum, hau, hau, kwa, kwa itp)
  • dalszy masaż zewnętrzny (bo mam lekką hipotonię moich puciastych policzków)
  • masaż wewnętrzny
    • sam sobie z nim dobrze radzę, kiedy mam w buzi moje patykowe gryzaki, więc w tym mi Mama nie musi pomagać
    • trening żucia (!)
  • ćwiczenia artykulacyjne
    • Mama mówi „AAA” i lekko naciska moją brodę aby buźka się otworzyła (i przy okazji powtórzyła to co mówi Mama)
    • Mama mówi …Przeczytaj cały wpis

Kto próbuje, ten ma tęczę na czole

Wczoraj…

…wszystkie plany wzięły w łeb. Miałem spotkać się z moimi kumplami bliźniakami, ale pogoda pokrzyżowała nam plany i nic z tego nie wyszło. Innym razem. Ćwiczeń też żadnych nie miałem, przynajmniej nie na zewnątrz, bo w domu owszem. Ćwiczyłem wstawanie. Podpierając się o Mamy nogę, wiadro, taborecik, prostowałem się do pionu używając mięśni brzuszka i siły kręgosłupa. No i się udało. Nie raz, nie dwa, dużo. Co prawda, na ogół zaraz leciałem… albo na pupę, albo na buźkę, ale czuję, że mam moc. Coraz lepiej mi idzie, coraz bardziej chcę.

Na zachętę …Przeczytaj cały wpis

Dla Mamy zrobię wszystko – o celowaniu klockiem do celu

„celowaniu (…) do celu” nieźle żem to wymyślił 😉

Znów dużo się dzieje. Błąd. Cały czas dużo się dzieje i teraz też. W związku z tym mam mały poślizg w pisaniu i odpowiadaniu na Wasze komentarze, i wiadomości, ale mam nadzieję, że do niedzieli ze wszystkim się wyrobię.

Jest środa, więc jadę do Skarszew. Rano zawozimy Antka i zupełnie naokoło jedziemy do celu. Tym razem przez Pruszcz Gdański i Trąbki Małe. Poznajemy świat! Tzn. Mama poznaje, bo ja w trasie zawsze śpię.Droga do Skarszew... Mimo, że spałem, dojeżdżam zmęczony i przez większość zajęć ziewam jak rasowy hipopotam. Zaczynam od najtrudniejszego, czyli od rehabilitacji. Cały czas ćwiczymy chodzenie bokiem, przenoszenie ciężaru z jednej nóżki na drugą, koordynację ruchową i równowagę. Mówię Wam, trudne to na maksa!

Zacznę nie na temat, czyli od tego, że …Przeczytaj cały wpis

O zajęciach w Skarszewach i odwiedzinach u Adaśka

Zaczął się kolejny tydzień. Zakaszę (serio, tak właśnie się to mówi) więc rękawy i zaczynam ciężką pracę. A skoro tydzień zaczyna się od poniedziałku, to ja zaczynam od Skarszew. Z domu wyszedłem dwie godziny przed zajęciami, a wszystko po to, żeby dojechać do sklepu i kupić gryzak, który wczoraj zjadł mi Forest. Kupowanie nie jest takie proste, bo zawsze się okazuje, że oprócz jednej rzeczy, po którą się akurat przyjechało, potrzeba miliona innych. Dlatego dobrze jest mieć zapas czasowy.Droga do Skarszew...Na miejsce dojeżdżam przed czasem, więc zjadam drugie śniadanko (miks bananowo – jabłkowo – melonowy) i ruszam zwiedzać ośrodek.

U p. Agnieszki i p. Pauliny otwarte, więc idę je odwiedzić.

U p. Agnieszki i p. Agnieszki otwarte, więc idę je odwiedzić.

Wszystko skontrolowałem …Przeczytaj cały wpis

O mierzeniu i ważeniu, wielkiej ulewie i korku w tunelu

Dziś zaczynam od „Polanek”. Jadę razem z Tatą i Antosiem, a Mama zostaje w domu i sadzi kolejną partię balkonowych kwiatków, i ziółek. Wracam, zjadam miks owocowy i ruszam na długi spacer z Mamą i Ciocią Ewcią. Piękna pogoda, więc chcemy z niej skorzystać. Zamiast wracać po samochód, do centrum jedziemy tramwajem. Dziś mam pierwszą od listopada wizytę kontrolną u pediatry. Przez te odwołane szczepienia i brzuszkowe wirusy, ciągle mi coś przepadało. Teraz jestem, słucham i porównuję z tym, co było 182 dni, 3 godziny i 15 minut temu.

  • ważę 9900g (przytyłem 700), chociaż w czasie ważenia trzymałem dwa plastikowe kółka, więc tak naprawdę ważę mniej 😉
  • mierzę …Przeczytaj cały wpis

O zajęciach w Skarszewach i planach na przyszłość

Znowu nie jadę na „Polanki”. Szkoda wielka, ale nie mam wyjścia. Nowy grafik w Skarszewach sprawił, że nie dam rady być tu i tu. Bo tu mam na 9:00, a tam na 9:30, za to hen, hen daleko. No i w Skarszewach mam aż trzy różne zajęcia – rehabilitację, psychologa i pedagoga, a tu tylko ćwiczenia. Do kina też z Mamą pojechać nie możemy, bo kino dla mam jest tylko w środy. No nic, jakoś musimy się przeorganizować. Droga do SkarszewTydzień temu były święta, dwa tygodnie temu zebranie, trzy tygodnie temu byłem chory, a cztery tygodnie temu wszystko było jeszcze po staremu. Przyjeżdżałem na zajęcia w czwartek na 11:00 i zaczynałem od zabaw z psychologiem – p. Moniką. Po tym spotkaniu miałem 15 minut przerwy i szedłem na rehabilitację z p. Gosią (45 minut), kolejne 30 minut relaksowałem się w Sali Doświadczania Świata razem z p. Sylwią, a na koniec miałem zajęcia z pedagogiem – p. Kasią. Dziś jest podobnie, ale… przyjeżdżam w środę na 9:30. Zaczynam od rehabilitacji z nową p. Gosią (30 minut), potem mam zajęcia z p. Michałem, który jest psychologiem, a na koniec… bez zmian, 30 minut z p. Kasią.

Dzisiejsze zajęcia są jeszcze krótsze niż przewiduje mój nowy grafik, a wszystko dlatego że trochę …Przeczytaj cały wpis

Światełko w tunelu… i nie jest to pociąg!

Wpis jest długi, ale musicie dotrwać do końca. Serio! Czytajcie 🙂

Jest poniedziałek…

…więc jestem w Skarszewach. Widzicie to co ja? Wiosna, wiosna, wiosna!Droga do Skarszew... Grafik mam podobny do tego w zeszłym tygodniu, a to oznacza, że zajęć grupowych nadal brak. Nie widuję więc Amelki, Oskara i Maksia, a Agatkę tylko przez bardzo krótką chwilkę, bo ona kończy właśnie zajęcia, a ja zaczynam. A zaczynam od ciężkiej pracy, bo najpierw mam rehabilitację z p. Gosią. Cały czas uczę się chodzić jak niedźwiedź. Nie jest to łatwe, ale się staram. Jak w końcu mi się uda, będę postrachem gór i lasów 😉

Po rehabilitacji idę na …Przeczytaj cały wpis

Mam już 15 miesięcy!

Mam już 15 miesięcy. Po kosmicznie dużych postępach, jakie poczyniłem w ubiegłych miesiącach, postanowiłem trochę przystopować. Jak dalej bym się tak szybko rozwijał, Rodzice przestaliby to doceniać i nikt by już nie bił mi brawa. A tak jest pauza, więc Rodzice w skupieniu czekają… co będzie następne, no i kiedy. A mi się nie spieszy.

Wystarczy, że rosną mi zęby. A rosną intensywnie i niestety boleśnie, więc daję trochę Rodzicom popalić – krzyczę, płaczę, gryzę. Do innych przewinień się nie przyznaję 🙂 I to właściwie tyle,  ile zmieniło się od 2. kwietnia. Wyrósł mi kolejny ząbek – druga, górna czwóreczka. Ząbków mam sześć i chętnie ich używam – głównie do gryzienia rzeczy niejadalnych, takich jak gąbki, piłki, chusteczki i palce Mamy.

Mam już 15 miesięcy!

Mam już 15 miesięcy!

O tym, że Mama miała mleko już zapomniałem i wcale, a wcale mi go nie brakuje. Modyfikowane też jest niezłe, zwłaszcza zmieszane z kaszą. Mówię Wam… cud, miód! No i wysypiam się lepiej, kiedy się w nocy na mleko nie budzę. Bo serio śpię całą, długą noc od około 20:30 do …Przeczytaj cały wpis