Gdyby DJ Bobo jeszcze istniał…

…to by zaśpiewał swój wielki hicior z czasów kiedy mnie i Antosia nie było jeszcze na świecie, a Rodzice się jeszcze nie znali. Bobo nie ma, więc zaśpiewam Wam ja: „There’ s a party, don’t you know today there is a party. Open up your heart, we gonna start it…” I to by było na tyle. Więcej nie śpiewam. To nie mój klimat, a poza tym muszę zająć się gośćmi. Jest impreza, a nawet podwójna impreza, a nawet dwie imprezy, z których jedna jest podwójna. Obie urodzinowe, obie moje.

Pierwsza z nich (a tak ogólnie już druga, bo przecież pierwsza była 2. lutego) była wczoraj…

Razem z Matim, moim Przyjacielem, urządziliśmy nasze drugie urodziny. W szkole, do której kiedyś chodziła moja Mama, a w której później pracowała wynajęliśmy świetlicę i tam wspólnie się bawiliśmy. Gości było z milion, a dokładniej 40 osób – Mati z siostrą Kasią i z rodzicami, Amelka z rodzicami, Adaś z bratem Tomkiem i z rodzicami, Lena i Pola z mamą, Daria z bratem Alanem i mamą, Mateuszek z rodzicami, Alicja z siostrą Natalką i rodzicami, Maja z mamą i wujkiem, Szymek z rodzicami, Aguta z mamą, Maja z siostrą Martynką i rodzicami, no i ja z moim Bratem Antosiem, z moją Mamą Karolinką i Tatą Wiktorem. Bardzo dziękujemy za przybycie! Zabrakło nam Jasia z Ciocią Dorotką i Maksia z Ciocią Izą. Szkoda, że nie udało Wam się dojechać!Urodzinki …Przeczytaj cały wpis

Zamiast randki… znowu praca!

Najpierw wydaje mi się, że nie mam o czym pisać, więc nie piszę, żeby Was nie zanudzić, a potem mam do pisania tak dużo, że normalnie się nie wyrabiam.

Zacznę, więc od tego co wczoraj, ale bardzo króciutko. Tylko kilka słów.
Rano mogę pospać, wszyscy możemy. Antoś nie idzie do przedszkola, ja mam zajęcia po południu…,  a Rodzice też nie muszą. Póki my śpimy, póty oni leżą w łóżku i korzystają z ostatnich sekund snu. Bo przecież nie będę spał do południa. I Antoś też nie. Nie jesteśmy kotami żeby przesypiać 3/4 naszego życia. Pobudka!

Udało nam się przenieść moją piątkową hipoterapię na dzisiaj. To dobrze, bo ta piątkowa wypada w godzinach mojej drzemki. Tak, tak, miły ze mnie chłopak… mam już ponad dwa lata, a nadal śpię w ciągu dnia jakieś 2h. Oczywiście pod warunkiem, że jestem w domu, bo jak zasypiam gdzieś w trasie, to jeśli jadę dłużej niż 30 minut, to budzę się od razu kiedy zajeżdżamy pod dom. Dzisiejsza hipoterapia nie wypada w czasie drzemki, tylko przed nią. O 11:30 zaczynam moje zajęcia. Wsiadam na Bojara (albo jakiegoś innego) i razem z Agatą ruszam na przejażdżkę. Bez Mateuszka (który hipoterapię ma jutro), za to z trzema amazonkami, które kłusują dookoła mnie. Jedzie mi się fantastycznie! Nic a nic nie płaczę, nie marudzę, nie narzekam. Po prostu mi się podoba! I to bardzo.

Z konia przesiadam się do …Przeczytaj cały wpis

O wczorajszych Skarszewach, dzisiejszych zajęciach w domu i w OWI

Dziś Skarszewy po raz drugi, tzn. że jest wtorek…

Miało być  słońce i piękna pogoda, a tymczasem jest zimno, mokro i mgliście. Taka aura nie sprzyja spacerom, a mieliśmy plan żeby znów odebrać Antosia wcześniej z przedszkola i razem skoczyć do zoo.Droga do SkarszewPierwsze zajęcia mam z Patrycją. Dzisiaj poznaję zwierzęta mieszkające w dżungli…Zwierzęta z dżunglii…porównuję prawdziwe …Przeczytaj cały wpis

Ostatnie chwile słodkiego lenistwa

W piątek…

…wstałem bardzo wcześnie (choć chętnie jeszcze bym pospał). Zawiozłem Antosia do przedszkola i o 8:45 byłem już na Rotmance gotowy do zajęć. W drzwiach minąłem się z Adasiem, który właśnie skończył swoją pracę. Teraz moja kolej. Ćwiczę z Kariną. Ciężko mi idzie rozpoznawanie i dopasowywanie warzyw na obrazkach, a dostałem akurat wyjątkowo proste – ogórka, pomidora i marchewkę. Zupełnie nie wiem, czemu mi to nie wychodzi, bo przecież już kiedyś je rozpoznawałem.

Dostaję zadanie do domu – wziąć prawdziwe warzywa, obejrzeć, dotknąć, przekroić na pół, zajrzeć do środka, rozłożyć, złożyć. A potem dopasować je do obrazka. A potem obrazek do obrazka. Może wtedy łatwiej będzie mi to szło. Mam jeszcze jedno zadanie od Kariny, które dostałem na poprzednich zajęciach. Muszę wybrać się na sesje zdjęciową i zrobić sobie, Mamie, Tacie, Antosiowi i któremuś z moich Przyjaciół zdjęcia. Dużo zdjęć w różnych sytuacjach, np. Staszek się bawi, Staszek buduje wieżę, Staszek czyta, Staszek się myje, Staszek śpi, Mama gotuje, Mama czyta, Tata pracuje, Tata pije sok, Antoś się ubiera, Antoś rysuje itp. Do tego zdjęcie portretowe, od którego będziemy zaczynali pracę ze zdjęciami. Już się nie mogę doczekać efektu, ale najpierw muszę dać się sfotografować.

Kiedy mijaliśmy się z Ciocią Monią i Adasiem, Ciocia zaprosiła nas do siebie. No to jedziemy. Adaśka niestety nie ma, bo jest dzielnym zuchem przedszkolakiem. No to muszę bawić się sam.

Znajdź Fistaszka!

Znajdź Fistaszka!

Wychodzę …Przeczytaj cały wpis

Jeden z dziesięciu

Miałem wcale dzisiaj nie pisać, ale tak mnie nosi, że napisać muszę. Z rana odwołałem zajęcia w OWI. Sen mnie pokonał i nie tylko mnie. Cicho, ciemno, w domu wszyscy śpią, nie będę wychodził przed szereg. Pracę zacznę po południu. A tymczasem porozrzucam paluszki i może coś ugotuję.

O 12:30 mam zajęcia z Kariną na Rotmance i tyle mi dziś wystarczy. Nie mogę przecież, po takim długim leniuchowaniu, wskakiwać od razu na głęboką wodę. A poza tym to moje oko chyba jest uczulone na pracę. Jak tylko dojeżdżamy na miejsce, znów zaczyna się babrać. Jest mocniej …Przeczytaj cały wpis

Wybierz mnie!

W nowy tydzień wchodzę bez zbędnego wysiłku. Skarszewy odwołałem, bo chore oczko utrudnia mi trochę życie. Nowy antybiotyk na szczęście działa i jest coraz lepiej. Nadal czerwone, spuchnięte i zaflukane, ale w znacznie mniejszym stopniu. Apetyt mi dopisuje. To też na plus, bo ostatnio nawet jeść mi się z tego wszystkiego nie chciało. Banany wciąż na topie 🙂Jem bananaA gdy nie jestem pochłonięty jedzenie, to dokarmiam moją nową świnkę – pacynkę 🙂 Nie jestem fanem maskotek… nie, w sumie to Mama nie jest ich fanką. Ja nawet je lubię, bo można je przytulać i jest miło. Tak, czy inaczej maskotek mam całkiem sporo i więcej mi nie potrzeba, ale ta jest wyjątkowa, bo to pacynka. A pacynki lubimy wszyscy.Karmię świnkęPo południu sam zaciągam Mamę w stronę mojego krzesełka. Mogę się trochę pouczyć. Nie idzie …Przeczytaj cały wpis

Mam 24 miesiące, jestem wesołym dwulatkiem

No i zleciało. Dwa lata temu w jednym z gdańskich szpitali przyszedłem na świat. Przyprowadziłem ze sobą kumpla – dodatkowy chromosom. Do samego końca chowałem go przed światem, nikomu nie pokazałem. To był mój mały sekret. Zaraz po porodzie bystre oczy lekarzy i pielęgniarek wypatrzyły moją tajemnicę. Rodzice usłyszeli, że coś jest nie w porządku, że coś jest nie tak… Jak to nie w porządku? Jak to, nie tak? Przecież tak się starałem, wszystko się …Przeczytaj cały wpis

„Mama to!” „Mama da!”

Mama budzi mnie wcześnie rano. Za wcześnie! Chciałbym jeszcze pospać. Na dworze ciemno i zimno, nie mam ochoty na wycieczki. Ale jechać trzeba. O 9:00 zaczynam  rehabilitację z p. Maćkiem. Już raz nawaliłem, zaspałem, nie przyjechałem. Dzisiaj nie mogę tego powtórzyć. Drogi białe, więc mkniemy powoli. Kierunek Gdynia. Mimo kataru i chorego oczka ćwiczę bardzo ładnie. Przez jakieś 20-30 minut mam ćwiczenia na dużej piłce i w ogóle nie narzekam. Nie wiem jak p. Maciek to robi, bo z nikim innym na piłce siedzieć nie chcę. Ba! Nie chce nawet na nią patrzeć. A tu zawsze, elegancko, bez narzekania. A może to ja jestem po prostu takim zuchem? Boję się tylko ćwiczeń na krześle, kiedy p. Maciek buja nim na boki. Ale to przez to oczko. Słabiej widzę, więc jakiś taki strachliwy jestem.OWI GdyniaDo hipoterapii mam jeszcze godzinę. Mama zajeżdża pod dom, żeby zabrać kilka rzeczy. Właśnie dostaliśmy cynk ze Skarszew, że mają dla nas wolną miejscówkę na dzisiejsze zajęcia. Szykuje się ciężki dzień pracy. Ale Tata protestuje. Mówi, że mam chore oczko i powinienem odpocząć.

Póki co jedziemy na hipoterapię …Przeczytaj cały wpis

Śpiewam „Param pam pam…”

Od dwóch dni mam czerwone oczko. Coraz bardziej czerwone, coraz bardziej spuchnięte i coraz bardziej zaflukane. Rodzice przemywali mi oczko solą fizjologiczną, rumiankiem i sulfacośtam (sulfacetamidem przyp. mama). Jakoś nie pomagało. Poszedłem więc dzisiaj do mojej pani doktor, która powiedziała, że mam zapalenie spojówki i obrzęk dookoła oczka spowodowany nadmiarem kataru. Dostałem syrop na katar, kropelki do oczu i mam nadzieję, że niedługo mi przejdzie, bo mi strasznie niewygodnie z takim małym oczkiem.

Dzisiaj nie mam żadnych obowiązków. Żadnych rehabilitacji, hipoterapii, zajęć z Magdą, z logopedą, psychologiem, pedagogiem… zupełnie nic. Ale to dobrze. Przez to moje oczko w ogóle nie mam ochoty na pracę, i w ogóle to nie czuje się dzisiaj najlepiej. Mam podwyższoną temperaturę, okropny katar, a jakby tego było mało to jeszcze goście mi się wykruszają. Już za trzy dni mam urodziny, za dwa przychodzi pierwsza fala gości… tzn. miała przyjść, ale nie przyjdzie, bo się pochorowali, albo powyjeżdżali i nikogo nie ma, więc impreza jest przeniesiona na za dwa tygodnie. Ale uszy podnoszę do góry i staram się nie martwić, co się odwlecze… to wiadomo, nie uciecze. Za to w niedziele przyjdzie do mnie Rodzinka i już się nie mogę ich wszystkich doczekać.

Poprzesuwałem sobie moje drzemki i zamiast spać o 12:00, zasypiam dopiero ok 15:00. A dzisiaj to w ogóle śpię niespokojnie, bo mi ten katar oddychać nie daje. A na wycieranie noska, też już nie …Przeczytaj cały wpis