V dzień bloków i pierwsze zajęcia na Rotmance

Nowy tydzień i nowe wyzwania. Wczoraj wieczorem okazało się, że mogę pojechać dzisiaj do Skarszew na zajęcia. Choć pogoda śnieżna i drogi białe, to długo się nie zastanawiam. Jadę!Droga do SkarszewPierwsza jest muzykoterapia, ale dzisiaj zamiast p. Mateusza jest p. Justyna.

Pograłem, pośpiewałem, a teraz pora coś przekąsić. Przed wyjściem z domu dostałem tylko Euthyrox. Na śniadanie nie było już czasu. Sam muszę coś sobie zorganizować… jest, mam! Kosz pełen …Przeczytaj cały wpis

IV dzień bloków i leniwy weekend

Piątek…

…teoretycznie piąty dzień Intensywnych Bloków Terapeutycznych, ale dla mnie czwarty. Mama wczoraj była chora, więc zamiast pojechać ze mną na zajęcia, odpoczywała. I ja też sobie odpocząłem i teraz mogę pracować. O 9:00 wyruszamy z domu. Kierunek Skarszewy.Droga do Skarszew Dzisiaj korzystam z planu Jaśka. Najpierw niespodziewana wirówka. Nie wiedziałem, że ją będę mieć, więc nie wziąłem ręcznika. Na szczęście znalazł się papierowy, więc nie musiałem suszyć się na wietrze 😉 Zaraz potem śmigam do p. Kasi. Strasznie mało mamy ostatnio wspólnych zajęć (święta wypadają ciągle w poniedziałki), więc ze smutkiem muszę przyznać, że dużo zapomniałem. Choćby takie proste zadanie jak powkładanie czerwonych przedmiotów do czerwonego pudełka, a żółtych do żółtego. Niby łatwe, ale jakoś zupełnie nie mogę z tym sobie poradzić. A przecież potrafiłem! To niesprawiedliwe!

Kolejne zajęcia …Przeczytaj cały wpis

III dzień Intensywnych Bloków, a „ko” to nie tylko kot

Dzisiaj do Skarszew jadę sam. Tzn. nie sam, a z Mamą, ale bez Mateuszka i Cioci Magdy. Wszystko dlatego, że o 12:30 muszę być w Gdyni, jakbym jechał z Matim, to bym nie zdążył, bo on ma dłużej zajęcia. Normalnie to bym na niego poczekał, ale dzisiaj się spieszę, więc nie mogę.Droga do SkarszewZaczynam od mojej ulubionej muzyki i oczywiście usadawiam się jak najbliżej p. Mateusza, aby wspomagać go w graniu na gitarze. Dzisiaj jest Dzień Dziadka, więc wszystkim Dziadkom, Pradziadkom i Wujko-Dziadkom życzę wszystkiego co najlepsze, dużo zdrowia i dużo czas dla wnuków. Pan Mateusz też pamięta o dziadkach i śpiewamy radośnie „Dziadek Olek jest wesoły, chociaż już okropnie stary…”. I wiecie co ja zrobię w czasie tej piosenki? Dwa razy mówię „dziadzia” albo „dziadzio”, albo coś podobnego, w każdym razie wiadomo o co chodzi. A w czasie piosenki „Tu stoją krokodyle i orangutany…”, kiedy dochodzimy do „laj laj laj laj, la la la, laj…” ja też wystawiam języczek i śpiewam „la la” 😀

Z drugich zajęć Mama ucieka, ale …Przeczytaj cały wpis

II dzień Intensywnych Bloków Terapeutycznych

Wstaję rano i robię siusiu na nocnik. Połykam euthyrox i jadę po Mateuszka. Zgarniam go i razem jedziemy do Skarszew.Droga do SkarszewWczoraj byłem w Skarszewach za Adę, dzisiaj jadę na moje ćwiczenia, czyli na:

  • muzykoterapię
  • zajęcia z …Przeczytaj cały wpis

I dzień Intensywnych Bloków Terapeutycznych w Skarszewach

W piątek rano…

…miałem zacząć zajęcia o 9:00 w Gdyni, ale niestety zaspałem, a do tego za oknem był śnieg i zapewne nawet jakbym nie zaspał, to i tak nie dotarłbym na czas, bo drogowcy nigdy nie spodziewają się śniegu 😉 Za to pojechałem na zajęcia z Metody Krakowskiej. Zgodnie z umową nagrywaliśmy ze statywu, żebym nie zwracał na Mamę uwagi i ładnie pracował… wyszło średnio, bo i tak Mamę widziałem, więc broiłem żeby na mnie patrzała. Filmik będzie kiedyś…, ale na razie nie mam go w całości, więc nie ma o czym mówić.
Po południu razem z Tatą, odwożę Mamę do Sopotu na szkolenie z Metody Krakowskiej (Mama się uczy, żeby mnie lepiej uczyć, a w przyszłości, żeby uczyć też inne dzieci). Śpię sobie w samochodzie i kiedy docieramy z powrotem do domu jestem już całkiem wyspany. Zjadam małe co nieco i jedziemy na hipoterapię. Tata oczywiście nie wsiada na konia. I nie dość, że nie wsiada, to jeszcze nie robi mi żadnych zdjęć. Ani jednego, ani pół.Śpię

W sobotę…

…powtórka z piątku i znów zawożę Mamę do Sopotu, a sam, tzn. z Antosiem i Tatą spędzam sobie męski dzień. Jest dobrze, zupełnie inaczej niż z Mamą. No i Tata zabiera nas na pierwsze w tym roku sanki. Ale zdjęć nam nie robi, szkoda czasu 😉Antoś i ja

Na niedzielę…

…mamy plan …Przeczytaj cały wpis

„Jajo” i trzy samogłoski

Jejku, jaki ja jestem systematyczny. Wczoraj wpis, dzisiaj wpis… no, no.

Jak ja lubię takie dni, kiedy rano nie muszę nigdzie pędzić i lecieć na kolejne zajęcia. Dzisiaj zajęcia przychodzą do mnie. O 9:30 pojawia się Magda Szymczak (mój domowy pedagog od Metody Krakowskiej) i zaczynamy pracę.
Mama ma co robić (np. składać pranie), więc nam nie przeszkadza. Nie patrzy, ale wszystko słyszy. Słyszy i żałuje, że nie patrzy, ale dobrze mi idzie, więc nie chce nam przerywać.

Najpierw lecimy z samogłoskami. Magda mówi „A” i pokazuje kartonik z odpowiednią literką. Potem „U” i „I”. Ja patrzę, ale nic nie mówię. Potem Magda rozkłada przede mną literki i mówi „A”, „U”, „I” i daje mi polecenie: „Staszek, daj <<A>>”. I zgadnijcie, co ja robię? Podnoszę „A”, mówię „A” i wkładam do pudełka. Potem Magda mówi „Daj <<U>>”, a ja mówię „U” i wkładam do pudełka. Tak samo z „I” 🙂 Mówię „I” i wkładam do pudełka. Magda jeszcze kilka razy wraca do tego ćwiczenia, ale więcej już nie „czytam”.

Potem bawimy się zwierzątkami. Magda wystawia IHA, MU i BE, czyli konia, krowę i owcę. A potem pokazuje mi obrazki z tymi zwierzakami. Muszę je dopasować do figurek. Kiedy Magda pyta mnie gdzie jest MU, to pokazuję paluszkiem, ale nie rozumiem, że mam przesunąć obrazek. Magda mi pokazuje i resztę dopasowuję już sam.

Kolejne zadanie to rozpoznawanie dźwięków z pamięci. Magda stawia przede mną dwa klocki – cichy i głośny i potrząsa nimi po kolei tak, abym wiedział który jest który. Za kartonem chowa trzeci i nim potrząsa. Teraz muszę wybrać z moich klocków ten, który ma taki sam dźwięk. Dwa zadania i dwa sukcesy! Pękam z dumy z samego siebie 🙂

Czwarte zadanie to „podpisanie” kolorowych obrazków czarno-białymi. Nie mam z ty problemów. Ale kiedy przychodzą prawdziwe wyrazy, to Magda kieruje moją rączkę do odpowiedniego pudełka.

Na koniec przy pomocy „Kota w worku” dopasowuję małe, pojedyncze, wycięte obrazki do kartonika na którym jest narysowanych kilka różnych przedmiotów. Muszę wybrać odpowiedni i zakryć go moim obrazkiem. Nie robię tego zbyt precyzyjnie, bo moje łapki nie są jeszcze takie dokładne, ale tak czy inaczej, robię to co trzeba 🙂 No i przy okazji dopasowywania jaja, po raz pierwszy w życiu mówię …Przeczytaj cały wpis

Pierwsza poważna rozmowa…

We wtorek rano…

…przyjechała po mnie Ciocia Magda z Mateuszkiem i razem pojechaliśmy do Skarszew.Droga do SkarszewPierwsze zajęcia miałem z p. Patrycją, która uczyła mnie picia z kubeczka, a także zapoznawała z dźwiękami różnych zwierząt i pojazdów.Pani Patrycja, lala i jaCzas na przerwę. Idę na śniadanko, którego wcale nie chcę. W głowie gra mi już muzyka i jak najszybciej muszę się dostać na zajęcia z p. Mateuszem. Wszystko po to, aby zająć najlepszą miejscówkę 🙂Muzykoterapia …Przeczytaj cały wpis

O byciu samodzielnym, dużym chłopcem

Po sobocie spędzonej z Przyjaciółmi i niedzieli spędzonej z Rodziną, czas na wypełniony pracą poniedziałek. Ale zanim opowiem Wam o dzisiejszym dniu, zobaczcie jaki jestem samodzielny…Samodzielne jedzenie jogurcikuA było to tak… Siedzimy w kuchni na podłodze. Mama i ja. Mama karmi mnie malinowym jogurtem, przychodzi Antoś, wyciąga swój jogurcik z lodówki, siada obok i zajada. Mówi, że chce być blisko mnie. Serio, tak właśnie powiedział! A jakby tego było mało, to jeszcze poczęstował mnie swoim jogurtem Danio. Dla mnie to towar zakazany. Jedna łyżeczka od wielkiego dzwona to maks. Ale jak Brat daje, to przecież mu nie odmówię (bo nigdy więcej już mnie nie poczęstuje.
Zjadłem swój jogurcik, a Antoś swoim się znudził, odstawił więc go na podłogę i wyszedł. Wszyscy wyszli, ale ja zakradłem się tam z powrotem i wziąłem się za samodzielne jedzenie deserku Braciszka…

Dzisiaj jest już poniedziałek…

…i jak w większość …Przeczytaj cały wpis

O Metodzie Krakowskiej i samodzielnym jedzeniu banana

Jednego dnia niewiele się dzieje, więc nie mam o czym pisać, drugiego dnia dzieje się więcej, więc nie mam czasu żeby napisać, a trzeciego dnia mam wyrzuty sumienia, że Wy czekacie, a ja nie piszę i mnóstwo pracy.

W środę…

…rano robię siusiu (i nie tylko!) na nocnik, myję się, ubieram, wciągam euthyrox i zjadam śniadanko. Zaraz potem jadę do OWI. Od 9:00 do 9:30 miałem zajęcia z logopedą, potem 15 minut przerwy i o 9:45 zacząłem grupowe zajęcia. Strasznie dawno mnie na nich nie było. Ale tak jakoś wyszło – najpierw „Polanki”, potem Święta i rezultacie nie widziałem się z p. Danusią z pięć tygodni. Ale już jestem. Jestem i dzielnie pokonuję przeszkody.

Do domu wracam ok. 11:00, zjadam drugie śniadanie i piję dużo wody. Mama chce mnie przewinąć, a tu …Przeczytaj cały wpis

O siusianiu na nocnik i wspaniałych nagrodach

Zawsze wstajemy za wcześnie. 5:00 – za wcześnie, 5:30 – za wcześnie, 6:00 – za wcześnie, 6:30 – za wcześnie, 7:00 – za wcześnie, 7:30 – za wcześnie, 8:00 – za wcześnie… nie inaczej było w święto Trzech Króli. Znów wstałem za wcześnie. Mama przyszła do mnie, zamknęła drzwi od pokoju, wypuściła mnie z łóżeczka i posadziła na podłodze. Urządziła sobie obok legowisko i poszła spać. Ja się bawiłem, a Mama spała. Niedługo. Po chwili zbudziłem Mamę głośnym wołaniem „to! to!”. Mama otwiera oczy i patrzy, a ja stoję obok nocnika i pokazuję na niego palcem. Chce mi się siusiu, a jeszcze nie potrafię się sam rozebrać. Mama mi pomaga, sadza na tronie, a ja od razu robię siusiu i biję sobie brawo. Są powody do radości 😀

Ostatnio jadłem prawie samodzielnie śliwki ze słoika. Dzisiaj dostałem naleśniki z musem jabłkowym. Staram się, próbuję, ale mimo, że naleśniki są pyszne, wolę mieszać w misce niż je zjadać.

Przed południem wyruszamy na Orszak …Przeczytaj cały wpis