Dalszy ciąg przedszkolnej adaptacji, czytanie z Kubą i zumba w Skarszewach

Znów mam zaległości jak stąd do kosmosu i z powrotem…, więc zamiast opisywać kolejne dni adaptacji uwzględniając każdy szczegół, poskaczę trochę po łebkach.

Wtorek, drugi dzień adaptacji i pierwsza drzemka

Wczoraj było fajnie, więc i dzisiaj idę do przedszkola bez lęku. Wiem, że będą dzieci, będzie zabawa i będą fajnie panie, a co najważniejsze, wiem że Mama i Antoś na pewno mnie odbiorą.

Plan zakładał, że dzisiaj zostaję tu na trzy godziny, od 9:00 do 12:00, czyli do drzemki. Jednak jest mi tu na tyle dobrze i czuję się na tyle bezpiecznie, że zasypiam brzuszkiem do góry, tuż przed 12:00. I tak sobie smacznie śpię, nie wiedząc, że Mama i Antoś już na mnie czekają.Pierwsza drzemka w przedszkolu No, ale przecież …Przeczytaj cały wpis

Pierwszy dzień adaptacji w przedszkolu i cztery miesiące mojego Dziennika Wydarzeń

Wakacje nadal trwają, przynajmniej w teorii – nadal mamy sierpień i nadal nie mam żadnych zajęć dodatkowych. Coś się jednak zmieniło… od dzisiaj zaczynam wielką przygodę z Wielką Przygodą, czyli adaptację w moim nowym przedszkolu. Jestem już trochę zahartowany, bo przez cały zeszły rok, dwa razy w tygodniu chodziłem do przedszkola w Skarszewach. Spędzałem tam dwie (w czwartek) lub trzy (w poniedziałek) godziny, ale tyle wystarczyło żeby nabrać odwagi i oswoić się trochę z byciem bez Mamy.

No, ale teraz jest jednak inaczej. Panie są nowe (nie licząc p. Kasi i p. Iwony, które poznałem na III Warsztatach Rozwoju Mowy z Metodą Krakowską i Numiconem), więc jest trochę trudniej. Ale to nic. Jestem zuchem, więc na pewno dam radę! „Najpierw powoli, jak żółw ociężale…” tylko dwie godzinki. Idę chętnie, powtarzając „kolaki” (czyt. przedszkolaki) i niczego się nie boję. W sumie nie do końca wiem, co mnie tutaj spotka, a martwić się na zapas nie warto. Poza tym do przedszkola odprowadza mnie Antoś, a przecież starszy Brat, by mnie w maliny nie posłał…Przedszkole, adaptacja. Docieramy na miejsce. Siadam na ławeczce, zdejmuję sandałki, a Antoś pomaga mi ubrać kapcie i …Przeczytaj cały wpis

Festiwal Kolorów, ostatni koncert lata i pies w kropki

Praca zaplanowana na te wakacje wykonana! Więcej obowiązków już nie mam… zresztą nawet gdybym miał, to nie zdążyłbym ich wypełnić, bo „dwumiesięczny urlop” właśnie dobiega końca. Zostało zaledwie 10 dni i trzeba je dobrze wykorzystać.

Sobotę…

…zaczynamy od spaceru. Po kilku okrążeniach wokół naszego bloku, ruszamy nad zbiornik retencyjny. Kiedyś chodziliśmy na spacery do lasu, do wąwozu, ale odkąd zaczęła powstawać trasa dla PKMki, a na naszym szlaku wyrosły tory, straciliśmy nasze ulubione miejsce do wędrowania. Ale nad zbiornikiem też jest fajnie!

A po mojej drzemce, jak przystało na Rodzinkę, która uwielbia muzykę, koncerty i tańce hulańce wybieramy się na …Przeczytaj cały wpis

IV Warsztaty Rozwoju Mowy – tydzień drugi

Tydzień pracy zleciał jak z bicza trzasł, a ja nie zdążyłem wspomnieć o tym ani jednym słówkiem. To chyba dlatego, że wszyscy jesteśmy trochę zmęczeni tymi intensywnymi wakacjami, podczas których było więcej nauki niż wypoczynku. I to nie dlatego, że tak bardzo lubię się uczyć, i nie dlatego, że lenistwo mnie męczy, i nie dlatego że jestem nadgorliwy, a dlatego że za kilka dni zaczynam przedszkole, Antoś za kilka dni zaczyna szkołę, Mania za miesiąc zaczyna życie po drugiej stronie brzucha i wtedy czasu i możliwości na jeżdżenie na dodatkowe zajęcia nie będę miał zbyt wiele. Ponieważ zaległości uzbierała mi się pokaźna, pięciodniowa górka, skrócę moje wspomnienia do minimum… żeby Was nie zanudzić 🙂

Poniedziałek, 17. sierpnia

Jak w każdy turnusowy dzień, mam trzy zajęcia indywidualne i dwa grupowe. Na indywidualne idę z Mamą, na grupowe z wolontariuszką Anią.

8:00 – 8:50 zajęcia z Gosią

Było już ubieranie Szymona u Luizy i robienie kanapki u Magdy, jako sposób na ćwiczenie pamięci słuchowej. Pomysły idą lawinowo i Gosia ma dla mnie kolejny. Przygotowała dla mnie zestaw …Przeczytaj cały wpis

Kocham…

Piątek

Mam nadzieję, że temat siuśków jeszcze Wam się nie znudził, bo dla mnie to wielka sprawa i jakoś nie mogę się powstrzymać żeby się nie pochwalić. Mam za sobą kolejną suchą noc bez pieluchy. Suchą, bo nie zsikałem się do łóżka, ale… coś stanęło mi na przeszkodzie i na nocnik też nie do końca zdążyłem. Budzę się wcześnie rano i idę za potrzebą. Niestety na trasie łóżko – nocnik leżą ogromne poduchy, które mają mnie ratować na wypadek… wypadania. Nie jest łatwo je pokonać i zanim udaje mi się to zrobić jedna poducha i portki są już mokre. Ale wcale się nie poddaję. Zasuwam dalej, najszybciej jak mogę i resztę siuśków zostawiam w nocniku.

Z okazji sobotniego święta Tata ma dzisiaj wolne. A jak Tata ma wolne od pracy, to Mama ma wolne od jeżdżenia ze mną na turnus i ma więcej czasu dla siebie i dla Antosia. Ale zanim wyjdę (a wychodzę oczywiście spóźniony)… przytulam mocno Mamę i mówię najważniejsze ze wszystkich słów – „kocham”. Zdolność artykulacyjną do wypowiedzenia tego słowa mam już od dawna. Mama mówiła „kocham”, a ja raz powtarzałem, raz nie. Ale dzisiaj rano, przed wyjściem na turnus, po raz pierwszy robię to sam z siebie i tak prawdziwie.

Z dzisiejszego turnusu, tylko kilka zdjęć, bo z tych emocji związanych z siusianiem i kochaniem… jakoś nie mogę zebrać myśli żeby opisać takie drobiazgi jak mówienie, czy czytanie.

Po południu …Przeczytaj cały wpis

O nocnych wyskokach… na nocnik

Środa, trzeci poranek bez pieluchy, trzeci dzień warsztatów

Mój środowy poranek zaczyna się dość wcześnie, a wszystko dlatego, że ok 4:00 rano budzi mnie potrzeba skorzystania z nocnika, a może lecące już siuśki? Sam nie wiem, bo w sumie to bardziej spałem, niż kumałem. Spałem, ale nie na tyle mocno, żeby zrobić siusiu w portki i spać dalej. W półmroku wygrzebuję się z łóżka i doczłapuję się do nocnika. Ściągam mokre już spodenki i siadam na tronie. Tata śpi czujnie jak nikt i moje nocne wstawanie go budzi. Wchodzi do mojego pokoju i zastaje mnie siedzącego, półśpiącego, bez portek, na leżących na podłodze poduchach, z wkładem od nocnika pełnym siuśków w garści. Chciałem zanieść go do Rodziców, ale nie zdążyłem, zasnąłem. Tata odkłada mnie do łóżka, a ja śpię dalej, aż do 6:30. Tym razem siadam na nocniku na czas. Robię co do mnie należy, a nocnik zanoszę Rodzicom.

Ja wstałem, Tata wstał, a Mama dalej śpi. Musi dużo odpoczywać i zbierać siły, bo już niedługo, za jakieś pięć tygodni będzie z nami Marysia. A jak Marysia już przyjdzie, to okazji do spania zrobi się pewnie mniej. Tata wszystko to rozumie, więc od kilku miesięcy, to on wstaje jako pierwszy, kiedy tylko usłyszy, że wstałem i ja. Wstaje, zamyka drzwi od pokoju, w którym śpi Mama i przychodzi do mnie, i do Antosia. Mówię Wam, jest najlepszy!

Ale czasu na Mamy …Przeczytaj cały wpis

Pierwszy i drugi poranek bez pieluchy, pierwszy i drugi dzień „IV Warsztatów Rozwoju Mowy z Metodą Krakowską i Numiconem”

Skończył się dwutygodniowy turnus w Skarszewach, skończył się dwudniowy weekend i znów trzeba iść do pracy. Ale o tym za chwilę.

Już prawie pół roku śmigam w dzień bez pieluszki, ale w nocy… zwykle ciężko mi było powstrzymać się od siusiania. Zdarzały się co prawda pojedyncze noce, a nawet kilka nocy pod rząd zakończonych pobudką z suchą pieluchą, ale od dłuższego czasu nic takiego nie miało miejsca. Wręcz przeciwnie… budziłem się z tak mokrą pieluchą, że można ją było wyżymać, ale… od pięciu dni wstaję co ranek z suchą pieluchą i pierwsze, co robię, to siadam na nocnik… czasem nawet sam, zanim wstaną Rodzice. A to dlatego, że od czterech dni mam nowe, prawie dorosłe łózko i sam mogę decydować o tym, kiedy do niego wchodzę i kiedy z niego wychodzę. Ponieważ pięć ostatnich nocy było suchych, a na dworze jest niemiłosiernie gorąco (tak że nikt w pieluszce spać nie chce), wczoraj Rodzice podjęli decyzję: „Fistaszek idzie spać bez pieluchy!”. Dla mnie bomba! Po 1283 nocach spędzonych z pieluchą na pupie, czas na zmiany! Wykąpałem się, zjadłem kolację, umyłem ząbki, zrobiłem siusiu na nocnik, naciągnąłem piżamę, umyłem ręce i poszedłem spać, a rano… zbudziłem się w suchej pościeli, za to z pełnym pęcherzem. Usiadłem na łóżku i zanim wystartowałem do nocnika, popuściłem trochę w portki, ale tylko trochę i dopiero rano, więc się nie liczy. Resztę zrobiłem już do nocnika. Brawa! Fanfary! Kurtyna. Dziękuję za uznanie 😉

Tak się jakoś niefortunnie złożyło, że urodziłem się z dodatkowym chromosomem, a co za tym idzie z pewnymi …Przeczytaj cały wpis

Mam trzy latka, trzy i pół…

Tego jeszcze nie było… trzy tygodnie zaległości! Tak bardzo chciałem opowiedzieć Wam o wszystkim, a tak bardzo nie mam na to siły i czasu! Wiem już, że nie dam rady przypomnieć sobie każdego szczegółu, więc nawet nie będę próbował. Napiszę tylko kilka słów o tym co było i wracam do teraźniejszości i opowiadania o tym, co jest teraz.

13. – 17. lipca – drugi tydzień III Warsztatów Rozwoju Mowy

Opisałem Wam pierwszy tydzień turnusu zorganizowanego przez Fundację Wspierania Rozwoju „Ja Też”. Chciałem opisać też drugi, ale się nie udało. A teraz, kiedy mam takie zaległości, mogę tylko powiedzieć, że największym turnusowym osiągnięciem jest to, że w końcu zacząłem słuchać na słuchawkach programów słuchowych p. E. Wianeckiej z serii „Słucham i uczę się mówić”. Słuchać i powtarzać. I bardzo to lubię. To aktualnie jedno z najbardziej lubianych przeze mnie ćwiczeń z Metody Krakowskiej, a może i ulubione.Słucham i uczę się mówić Drugim ważnym sukcesem jest to, że mam wielki zapał do pracy. Kiedy nie mam zajęć, kiedy mam dzień wolny, mówię do Mamy „uczyć” i ciągnę ją do pracy.

Każdego dnia po zajęciach staram się robić coś fajnego, wakacyjnego, żeby nie było, że tylko praca i praca… albo spacerki wokół bloku, albo odwiedziny u Babci, albo konie, albo wypad na plażę. Nie zawsze …Przeczytaj cały wpis