Czwartek…
…to kolejny wspaniały dzień bez pieluchy. Niestety dzisiaj w Skarszewach, tak jakoś wychodzi, że zaliczam jedną skuchę. Idę z p. Moniką do kibelka, nie robię siusiu, a potem tak się jakoś składa, że robię siusiu w majty. Ale to nic. Jednej skuchy nikt nie liczy.
Piątek…
…za to jest bez skuchy i tego się trzymam i z tego się cieszę. Mam nadzieję, że mi wybaczycie, że jak tak ciągle o tym siusianiu piszę, ale wierzcie mi to jest u nas wielki hit i wielka nowość, i po prostu nie da się inaczej. Jak zacznę jeść normalne obiady, albo nauczę się na pamięć „Inwokacji”, albo zacznę latać paralotnią, to wtedy zacznę mówić o czymś innym 😉
Siusianie stało się dla mnie pretekstem do wykręcania się od pracy. Jak siedziałem w pieluszce, to nic nie stało na przeszkodzie żebym pracował bez przerwy, no ale kiedy pieluchy nie ma, to przecież nikt mi siusiania nie odmówi. Kiedy tylko mogę, wołam „siusiu”. W czasie zajęć z krakowskiej, w czasie rehabilitacji… nie ważne, czy mi się chce, ważne że mogę!Dzisiaj po moich przedpołudniowych …Przeczytaj cały wpis