Brudne smakuje lepiej

Znowu długa przerwa, choć nigdzie nie wyjeżdżałem. Nie wiem, czy to brak czasu, czy weny, ale prawda jest taka, że piszę coraz mniej i coraz rzadziej. Możliwe, że potrzebuję urlopu pod palmą, ale zamiast tego, już za kilka dni, wyjeżdżam na turnus do Zabajki. Nie chcąc zostawić po sobie czarnej dziury, napiszę Wam w kilku słowach, co robiłem, kiedy mnie tu nie było.

7. października

Okazało się, że zajęć w Klubie Malucha Nadzwyczajnego już nie będzie. Nikt oprócz mnie i Szymka się nie zgłosił, a zajęcia grupowe dla dwóch maluchów są bez sensu. Nie ma, przepadło. Szkoda, bo właśnie dzisiaj miały być zajęcia z jedzenia, które nie najlepiej mi wychodzi.

Do Nowej Magdy jadę ciut wcześniej, bo akurat ma okienko. A dla mnie im wcześniej, tym lepiej, bo później to jestem śpiący i zasypiam w drodze, i Mama musi mnie budzić, i jestem niewyspany. Pracuję całkiem nieźle, chociaż w pewnym momencie zaczynam się pokładać, jednak zmęczenie mnie dopadło. Trochę to dziwne, bo jak jestem w przedszkolu, to nie śpię wcale, mimo że Mama  odbiera mnie dopiero ok 15:00. A tu zaledwie 11:30, a kładę już ręce na stole, na rękach głowę i udaję, że śpię.

W drodze …Przeczytaj cały wpis

Siadam, ściągam, odkładam na miejsce

Tak to już jest, że w każdy poniedziałek jadę do Skarszew na cały długi dzień. I tak to już jest, że te Skarszewy są strasznie daleko, więc trzeba jechać i jechać, a potem wracać, i wracać. I tak to już jest, że mimo że na długo i mimo, że daleko, to bardzo lubię tam być. To takie moje miejsce na Ziemi, do którego wracam z bananem na buzi. Czasem oczywiście mam lenia, albo bunt na wszystko, ale wystarczy, że Mama powie „jedziemy na muzykę, będzie la la la”, to jestem zwarty i gotowy – czapka na głowie, buty w garści, możemy jechać. Dzisiaj docieram nieco spóźniony (to nie moja wina), ale muzyka trwa na całe szczęście aż 45 minut, więc nawet jak trochę się spóźnię (czego bardzo nie lubię), zostaje mi nadal całkiem sporo czasu na granie, śpiewanie i tańczenie (co lubię bardzo mocno).MuzykoterapiaDzisiaj …Przeczytaj cały wpis

Mam 32 miesiące i idę na mecz

Znowu mam zaległości, ale to nie moja wina, tylko Mamy. Mama wyjechała na kolejne szkolenie z Dorotkowa, a bez Mamy… wiadomo, jak bez ręki.

W środę…

…mkniemy do Skarszew. Tym razem zamiast trzech Sal Doświadczania Świata mam jedne zajęcia z p. Sylwią…Terapia ręki…jedną długą przerwę i jedne zajęcia z p. Kasią, na których utrwalam znajomość koloru niebieskiego. Idę jak burza! Serio, wszystko …Przeczytaj cały wpis

Smerfuję na niebiesko, zjeżdżam z pająkami i nigdzie nie jadę

To teraz o niedzieli

Pogoda, mimo że jest coraz zimniej, jest całkiem ładna. Niebo niebieskie, słońce świeci, wiatru brak. Dlatego jeszcze przed drzemką jadę w odwiedziny do Babci Asi. A jak się jest u Babci Asi, to większość czasu spędza się na działce albo w lesie. Dzisiaj jest trochę za zimo żeby siedzieć w piaskownicy, ale jest idealnie żeby poszaleć z Babci psem – Forestem. Ja rzucam (nie dalej niż na metr), Forest łapie, Forest przynosi, ja podnoszę, ja rzucam, Forest łapie, Forest przynosi, ja podnoszę, ja rzucam, Forest łapie, Forest przynosi, ja podnoszę, ja rzucam, Forest łapie, Forest przynosi, ja podnoszę, ja rzucam, Forest łapie, Forest przynosi, ja podnoszę, ja rzucam, Forest łapie…

Do lasu też idziemy. Chcieliśmy na grzyby, ale …Przeczytaj cały wpis

Co je pies?

Znów mam zaległości, ale musicie mi wybaczyć. Pięć dni bez Taty robi swoje – ze wszystkim nadążam, tylko nie z pisaniem, pisanie ciągle odkładam. A i nastroju ostatnio nie miałem żeby opowiadać o tym co u mnie. Teraz jest już lepiej, więc nadrabiam.

Z wtorku na środę…

…Antoś spał u Babci, więc rano mamy z Mamą trochę więcej czasu. Nie musimy jechać do przedszkola, tylko cyk na obwodnicę i do Skarszew. Niestety na obwodnicy są teraz roboty drogowe, więc musimy zjechać z niej szybciej, żeby nie tkwić w korku. Ale ponieważ dużo osób nie chce tkwić w korku na obwodnicy, to dużo zjeżdża tam, gdzie my i wtedy razem tkwimy sobie w korku, tyle że gdzieś indziej. Docieramy z lekkim poślizgiem i zaraz po 8:30 lądujemy na zajęciach u p. Sylwii. Ostatnio cały czas ćwiczymy rączkę – malujemy, rysujemy, lepimy, nawlekamy, kolorujemy itp. I kiedy tak koloruję, to nie zawsze udaje mi się zmieścić w konturze, bo niby blokada jest, a jednak nic nie trzyma. P. Sylwia przygotowała więc dla mnie specjalne koło, które ma wypukły kontur. Będzie mi on pomagał w trzymaniu się wewnątrz mojej kolorowanki.Terapia rękiDzisiaj tak …Przeczytaj cały wpis

Pierwsze zajęcia w Klubie Malucha Nadzwyczajnego, a ja mówię „taki sam” i wiem, co to znaczy.

Dzisiaj wystartował Klub Malucha Nadzwyczajnego. Odstawiam Antosia do przedszkola i razem z Mamą, jadę na pierwsze w tym sezonie zajęcia. W zeszłym roku było nas dużo, w tym roku… póki co, jestem tylko ja i Szymek. W zeszłym roku było daleko, bo aż w Kowalach, w tym roku jest całkiem blisko – vis-à-vis Szpitala Wojewódzkiego. Zajęcia zaczynają się o 9:00 – najpierw jest piosenka na powitanie, a potem zaczynamy rozbudzać zmysł dotyku…

Druga godzina (od 10:00 do 11:00) przeznaczona jest …Przeczytaj cały wpis

Poznaję kolor niebieski

W piątek…

…jesteśmy jeszcze wszyscy w komplecie. No prawie wszyscy. Antoś jest w przedszkolu, a ja w domu – razem z Mamą i z Tatą. O 10:30 mam wizytę u okulisty. Dawno nie byłem, więc trzeba sprawdzić co i jak. Nie jest łatwo ocenić wzrok takiemu maluchowi jak ja, ale z tego co pani doktor obserwuje wynika, że wady żadnej nie mam i okulary nie są mi potrzebne. Do domu mam zadane, aby raz na jakiś czas zasłaniać oczko – raz lewe, raz prawe, aby sprawdzić, czy na każde z nich widzę jednakowo dobrze, tzn. czy buntuję się jednakowo przy każdym z zasłoniętych oczek. Następna wizyta, połączona z zakraplaniem oczka, będzie dopiero we wrześniu 2015. roku.Wizyta u okulistyPo badaniach …Przeczytaj cały wpis

Cucina italiana

Wcześnie rano odstawiam Antosia do przedszkola i pędzę do Skarszew. Docieram na czas i idę na muzykę, ale muzyki nie ma. Co za pech!

Zamiast śpiewu, gitary i tańca, idę do przedszkola. Zostaję 45 minut i ruszam na zajęcia z p. Patrycją. Dzisiaj mamy trening jedzenia. Mama przyniosła ugotowaną marchewkę i kawałek indyka (też ugotowanego). Pani Patrycja robi mi masaż, a Mama się zmywa żebym nie szukał w niej ratunku. Mimo wielu prób… nie próbuję! Kawałki indyka, które udało się p. Patrycji przemycić do mojej buzi, natychmiast wypluwam. Wystawiam język na zewnątrz i ręką zgarniam wszystko na podłogę. I tyle by było z mojego trenowania. Pani Patrycja daje Mamie zadania domowe, aby gotowała mi obiadki podobne do tych w słoikach i mieszała je pół na pół z oryginałem. To zadanie nr 1. A zadanie nr 2 jest takie żebym …Przeczytaj cały wpis

Z trudem i powoli, ale przypominam sobie, że jednak potrafię

Wtorek

Dzisiaj to mam naprawdę dużo na głowie. Najpierw OWI, potem zajęcia prowadzone Metodą Krakowską, potem znów OWI, a po południu jeszcze warsztaty. Ledwo, ale ogarniam.

Na zajęcia z krakowskiej jadę do Gdyni, do Nowej Magdy. W zeszłym tygodniu miałem spory kłopot, bo zupełnie odzwyczaiłem się od zajęć, a poza tym Nowa Magda była jeszcze bardziej nowa niż dzisiaj. I miejsce też było bardziej nowe. Zajęcia prowadzone Metodą KrakowskąDzisiaj idzie mi znacznie lepiej, choć to nie jest jeszcze to, co było przed wakacjami. Samogłoski …Przeczytaj cały wpis