Mam 24 miesiące, jestem wesołym dwulatkiem

No i zleciało. Dwa lata temu w jednym z gdańskich szpitali przyszedłem na świat. Przyprowadziłem ze sobą kumpla – dodatkowy chromosom. Do samego końca chowałem go przed światem, nikomu nie pokazałem. To był mój mały sekret. Zaraz po porodzie bystre oczy lekarzy i pielęgniarek wypatrzyły moją tajemnicę. Rodzice usłyszeli, że coś jest nie w porządku, że coś jest nie tak… Jak to nie w porządku? Jak to, nie tak? Przecież tak się starałem, wszystko się …Przeczytaj cały wpis

„Mama to!” „Mama da!”

Mama budzi mnie wcześnie rano. Za wcześnie! Chciałbym jeszcze pospać. Na dworze ciemno i zimno, nie mam ochoty na wycieczki. Ale jechać trzeba. O 9:00 zaczynam  rehabilitację z p. Maćkiem. Już raz nawaliłem, zaspałem, nie przyjechałem. Dzisiaj nie mogę tego powtórzyć. Drogi białe, więc mkniemy powoli. Kierunek Gdynia. Mimo kataru i chorego oczka ćwiczę bardzo ładnie. Przez jakieś 20-30 minut mam ćwiczenia na dużej piłce i w ogóle nie narzekam. Nie wiem jak p. Maciek to robi, bo z nikim innym na piłce siedzieć nie chcę. Ba! Nie chce nawet na nią patrzeć. A tu zawsze, elegancko, bez narzekania. A może to ja jestem po prostu takim zuchem? Boję się tylko ćwiczeń na krześle, kiedy p. Maciek buja nim na boki. Ale to przez to oczko. Słabiej widzę, więc jakiś taki strachliwy jestem.OWI GdyniaDo hipoterapii mam jeszcze godzinę. Mama zajeżdża pod dom, żeby zabrać kilka rzeczy. Właśnie dostaliśmy cynk ze Skarszew, że mają dla nas wolną miejscówkę na dzisiejsze zajęcia. Szykuje się ciężki dzień pracy. Ale Tata protestuje. Mówi, że mam chore oczko i powinienem odpocząć.

Póki co jedziemy na hipoterapię …Przeczytaj cały wpis

Śpiewam „Param pam pam…”

Od dwóch dni mam czerwone oczko. Coraz bardziej czerwone, coraz bardziej spuchnięte i coraz bardziej zaflukane. Rodzice przemywali mi oczko solą fizjologiczną, rumiankiem i sulfacośtam (sulfacetamidem przyp. mama). Jakoś nie pomagało. Poszedłem więc dzisiaj do mojej pani doktor, która powiedziała, że mam zapalenie spojówki i obrzęk dookoła oczka spowodowany nadmiarem kataru. Dostałem syrop na katar, kropelki do oczu i mam nadzieję, że niedługo mi przejdzie, bo mi strasznie niewygodnie z takim małym oczkiem.

Dzisiaj nie mam żadnych obowiązków. Żadnych rehabilitacji, hipoterapii, zajęć z Magdą, z logopedą, psychologiem, pedagogiem… zupełnie nic. Ale to dobrze. Przez to moje oczko w ogóle nie mam ochoty na pracę, i w ogóle to nie czuje się dzisiaj najlepiej. Mam podwyższoną temperaturę, okropny katar, a jakby tego było mało to jeszcze goście mi się wykruszają. Już za trzy dni mam urodziny, za dwa przychodzi pierwsza fala gości… tzn. miała przyjść, ale nie przyjdzie, bo się pochorowali, albo powyjeżdżali i nikogo nie ma, więc impreza jest przeniesiona na za dwa tygodnie. Ale uszy podnoszę do góry i staram się nie martwić, co się odwlecze… to wiadomo, nie uciecze. Za to w niedziele przyjdzie do mnie Rodzinka i już się nie mogę ich wszystkich doczekać.

Poprzesuwałem sobie moje drzemki i zamiast spać o 12:00, zasypiam dopiero ok 15:00. A dzisiaj to w ogóle śpię niespokojnie, bo mi ten katar oddychać nie daje. A na wycieranie noska, też już nie …Przeczytaj cały wpis

V dzień bloków i pierwsze zajęcia na Rotmance

Nowy tydzień i nowe wyzwania. Wczoraj wieczorem okazało się, że mogę pojechać dzisiaj do Skarszew na zajęcia. Choć pogoda śnieżna i drogi białe, to długo się nie zastanawiam. Jadę!Droga do SkarszewPierwsza jest muzykoterapia, ale dzisiaj zamiast p. Mateusza jest p. Justyna.

Pograłem, pośpiewałem, a teraz pora coś przekąsić. Przed wyjściem z domu dostałem tylko Euthyrox. Na śniadanie nie było już czasu. Sam muszę coś sobie zorganizować… jest, mam! Kosz pełen …Przeczytaj cały wpis

IV dzień bloków i leniwy weekend

Piątek…

…teoretycznie piąty dzień Intensywnych Bloków Terapeutycznych, ale dla mnie czwarty. Mama wczoraj była chora, więc zamiast pojechać ze mną na zajęcia, odpoczywała. I ja też sobie odpocząłem i teraz mogę pracować. O 9:00 wyruszamy z domu. Kierunek Skarszewy.Droga do Skarszew Dzisiaj korzystam z planu Jaśka. Najpierw niespodziewana wirówka. Nie wiedziałem, że ją będę mieć, więc nie wziąłem ręcznika. Na szczęście znalazł się papierowy, więc nie musiałem suszyć się na wietrze 😉 Zaraz potem śmigam do p. Kasi. Strasznie mało mamy ostatnio wspólnych zajęć (święta wypadają ciągle w poniedziałki), więc ze smutkiem muszę przyznać, że dużo zapomniałem. Choćby takie proste zadanie jak powkładanie czerwonych przedmiotów do czerwonego pudełka, a żółtych do żółtego. Niby łatwe, ale jakoś zupełnie nie mogę z tym sobie poradzić. A przecież potrafiłem! To niesprawiedliwe!

Kolejne zajęcia …Przeczytaj cały wpis

III dzień Intensywnych Bloków, a „ko” to nie tylko kot

Dzisiaj do Skarszew jadę sam. Tzn. nie sam, a z Mamą, ale bez Mateuszka i Cioci Magdy. Wszystko dlatego, że o 12:30 muszę być w Gdyni, jakbym jechał z Matim, to bym nie zdążył, bo on ma dłużej zajęcia. Normalnie to bym na niego poczekał, ale dzisiaj się spieszę, więc nie mogę.Droga do SkarszewZaczynam od mojej ulubionej muzyki i oczywiście usadawiam się jak najbliżej p. Mateusza, aby wspomagać go w graniu na gitarze. Dzisiaj jest Dzień Dziadka, więc wszystkim Dziadkom, Pradziadkom i Wujko-Dziadkom życzę wszystkiego co najlepsze, dużo zdrowia i dużo czas dla wnuków. Pan Mateusz też pamięta o dziadkach i śpiewamy radośnie „Dziadek Olek jest wesoły, chociaż już okropnie stary…”. I wiecie co ja zrobię w czasie tej piosenki? Dwa razy mówię „dziadzia” albo „dziadzio”, albo coś podobnego, w każdym razie wiadomo o co chodzi. A w czasie piosenki „Tu stoją krokodyle i orangutany…”, kiedy dochodzimy do „laj laj laj laj, la la la, laj…” ja też wystawiam języczek i śpiewam „la la” 😀

Z drugich zajęć Mama ucieka, ale …Przeczytaj cały wpis

II dzień Intensywnych Bloków Terapeutycznych

Wstaję rano i robię siusiu na nocnik. Połykam euthyrox i jadę po Mateuszka. Zgarniam go i razem jedziemy do Skarszew.Droga do SkarszewWczoraj byłem w Skarszewach za Adę, dzisiaj jadę na moje ćwiczenia, czyli na:

  • muzykoterapię
  • zajęcia z …Przeczytaj cały wpis

I dzień Intensywnych Bloków Terapeutycznych w Skarszewach

W piątek rano…

…miałem zacząć zajęcia o 9:00 w Gdyni, ale niestety zaspałem, a do tego za oknem był śnieg i zapewne nawet jakbym nie zaspał, to i tak nie dotarłbym na czas, bo drogowcy nigdy nie spodziewają się śniegu 😉 Za to pojechałem na zajęcia z Metody Krakowskiej. Zgodnie z umową nagrywaliśmy ze statywu, żebym nie zwracał na Mamę uwagi i ładnie pracował… wyszło średnio, bo i tak Mamę widziałem, więc broiłem żeby na mnie patrzała. Filmik będzie kiedyś…, ale na razie nie mam go w całości, więc nie ma o czym mówić.
Po południu razem z Tatą, odwożę Mamę do Sopotu na szkolenie z Metody Krakowskiej (Mama się uczy, żeby mnie lepiej uczyć, a w przyszłości, żeby uczyć też inne dzieci). Śpię sobie w samochodzie i kiedy docieramy z powrotem do domu jestem już całkiem wyspany. Zjadam małe co nieco i jedziemy na hipoterapię. Tata oczywiście nie wsiada na konia. I nie dość, że nie wsiada, to jeszcze nie robi mi żadnych zdjęć. Ani jednego, ani pół.Śpię

W sobotę…

…powtórka z piątku i znów zawożę Mamę do Sopotu, a sam, tzn. z Antosiem i Tatą spędzam sobie męski dzień. Jest dobrze, zupełnie inaczej niż z Mamą. No i Tata zabiera nas na pierwsze w tym roku sanki. Ale zdjęć nam nie robi, szkoda czasu 😉Antoś i ja

Na niedzielę…

…mamy plan …Przeczytaj cały wpis

„Jajo” i trzy samogłoski

Jejku, jaki ja jestem systematyczny. Wczoraj wpis, dzisiaj wpis… no, no.

Jak ja lubię takie dni, kiedy rano nie muszę nigdzie pędzić i lecieć na kolejne zajęcia. Dzisiaj zajęcia przychodzą do mnie. O 9:30 pojawia się Magda Szymczak (mój domowy pedagog od Metody Krakowskiej) i zaczynamy pracę.
Mama ma co robić (np. składać pranie), więc nam nie przeszkadza. Nie patrzy, ale wszystko słyszy. Słyszy i żałuje, że nie patrzy, ale dobrze mi idzie, więc nie chce nam przerywać.

Najpierw lecimy z samogłoskami. Magda mówi „A” i pokazuje kartonik z odpowiednią literką. Potem „U” i „I”. Ja patrzę, ale nic nie mówię. Potem Magda rozkłada przede mną literki i mówi „A”, „U”, „I” i daje mi polecenie: „Staszek, daj <<A>>”. I zgadnijcie, co ja robię? Podnoszę „A”, mówię „A” i wkładam do pudełka. Potem Magda mówi „Daj <<U>>”, a ja mówię „U” i wkładam do pudełka. Tak samo z „I” 🙂 Mówię „I” i wkładam do pudełka. Magda jeszcze kilka razy wraca do tego ćwiczenia, ale więcej już nie „czytam”.

Potem bawimy się zwierzątkami. Magda wystawia IHA, MU i BE, czyli konia, krowę i owcę. A potem pokazuje mi obrazki z tymi zwierzakami. Muszę je dopasować do figurek. Kiedy Magda pyta mnie gdzie jest MU, to pokazuję paluszkiem, ale nie rozumiem, że mam przesunąć obrazek. Magda mi pokazuje i resztę dopasowuję już sam.

Kolejne zadanie to rozpoznawanie dźwięków z pamięci. Magda stawia przede mną dwa klocki – cichy i głośny i potrząsa nimi po kolei tak, abym wiedział który jest który. Za kartonem chowa trzeci i nim potrząsa. Teraz muszę wybrać z moich klocków ten, który ma taki sam dźwięk. Dwa zadania i dwa sukcesy! Pękam z dumy z samego siebie 🙂

Czwarte zadanie to „podpisanie” kolorowych obrazków czarno-białymi. Nie mam z ty problemów. Ale kiedy przychodzą prawdziwe wyrazy, to Magda kieruje moją rączkę do odpowiedniego pudełka.

Na koniec przy pomocy „Kota w worku” dopasowuję małe, pojedyncze, wycięte obrazki do kartonika na którym jest narysowanych kilka różnych przedmiotów. Muszę wybrać odpowiedni i zakryć go moim obrazkiem. Nie robię tego zbyt precyzyjnie, bo moje łapki nie są jeszcze takie dokładne, ale tak czy inaczej, robię to co trzeba 🙂 No i przy okazji dopasowywania jaja, po raz pierwszy w życiu mówię …Przeczytaj cały wpis