Od 66 godzin jestem na odwyku… Mama przestała mnie karmić! Nie tak, że całkiem, ale jednak. Koniec z cycowaniem! I to wcale nie jest żart! Mama chciała karmić mnie rok, ale jakoś ciężko było nam się rozstać, więc sprawę trochę przedłużyliśmy… miało być do środowego EEG, ale ciężko nam było się rozstać, więc znów trochę przedłużyliśmy. W piątek (chyba w ramach postu) nie dostałem Mamy mleka w ciągu dnia… cały dzień o wodzie …Przeczytaj cały wpis
Archiwa tagu: 13 miesięcy
Strażak Staś (i Antoś) zrobi wszystko za dwóch, Staś (i Antoś) to prawdziwy zuch!
Jak sobie przypomnę moje wczorajsze przebranie, to dochodzę do wniosku, że jednak nie wyglądałem tak, jak mi się wydawało, że wyglądam. A wydawało mi się, że wyglądam właśnie tak…
Aha! Dzisiaj jestem Strażakiem! Pani Sylwia, z którą mam zajęcia w Sali Doświadczania Świata w Skarszewach, ma męża Michała. A ten mąż Michał jest prawdziwym Strażakiem. Ma hełm i wielkie buty, spodnie kurtkę i rękawice. Wszystko strażackie. Naprawdę! No i ja ten hełm mogę przymierzyć, żeby poczuć jak to jest być takim wspaniałym i dzielnym strażakiem. A skoro już nim jestem, to …Przeczytaj cały wpis
O zajęciach w Skarszewach i wyniku badania EEG
Rano jadę z Mamą do Skarszew…Tata w tym czasie dzwoni do pani dr Mazurkiewicz, żeby dowiedzieć się jak wypadło moje wczorajsze badanie. EEG wyszło czysto, ale było kilka pików. Nie muszę się jednak nimi martwić. Z panią doktor spotkam się jeszcze za miesiąc, 18. kwietnia – pokażę wtedy moje filmiki, na których mam te niedobre ataki. Poza tym, pani doktor stwierdziła, że dajemy mi już spokój – żadnych leków, żadnych EEG (mam nadzieję, że już tak zostanie). Niestety nie mogę mieć na razie szczepienia, a właśnie teraz jest końcówka terminu w którym powinno być ono wykonane 🙁 Pani doktor powiedziała, że w ogóle nie powinienem mieć żadnego szczepienia do końca roku. Trochę mnie to martwi, bo nie będę miał odporności na kilka strasznych chorób… mam nadzieję, że nie skorzystają one z okazji i mnie nie zaatakują, kiedy będę akurat nieprzygotowany.
Dziś zupełnie niespodziewanie okazuje się, że nie ma p. Moniki, która jest psychologiem, a z którą mam pierwsze, czwartkowe zajęcia w Skarszewach. Zamiast spotkania z p. Moniką, mam masaż buźki u p. Emilki.
Po masażu idę na przerwę śniadaniową, żeby z pełnią energii pójść na rehabilitację. A siła mi się przyda, bo ćwiczymy dziś wstawanie i chodzenie przy wałeczku jak niedźwiadek, czyli bokiem. Trochę pomaga mi p. Gosia, a trochę radzę sobie sam i… robię pojedyncze kroczki 🙂
Czasem, żeby łatwiej i szybciej zdobyć gumową kuleczkę, zamiast zrobić kroczek w boczek gramolę się na „wałek”, albo próbuję sięgnąć stojąc w jednym miejscu i mocno, ale to mocno wydłużając się po skosie. Jednak nie o to chodzi bym sprytny był, a o to żebym nauczył się chodzić. I siadać też. Tzn. siadać umiem, ale z leżenia i czworaków, a teraz muszę się nauczyć siadania z pozycji stojącej. Najchętniej wypycham pupę do tyłu i czekam aż trafię na czyjeś kolano, albo ewentualnie na podłogę. Jednak się okazuje, że tak siadać nie należy… mam zgiąć nóżkę w kolanie i z klęku przejść do siadu (czyli tak jak wstawanie, tyle że odwrotnie).
Po rehabilitacji czas na relaks i zabawę w Sali Doświadczania Świata. Dzisiaj znowu nie ma lampek, ale jest tyle innych atrakcji, że zupełnie o nich zapominam. Najlepsze są oczywiście instrumenty…
A wiecie, że już jutro dzięki p. Sylwii, zabieram Antosia w specjalne miejsce. Ale to będzie wspaniała niespodzianka! Już się nie mogę doczekać!
Po zajęciach z p. Sylwią, wędruję do p. Kasi. A tu poznaję dziś przeciwieństwa – lekkie i ciężkie.
Zgadnijcie za kogo się przebrałem… podpowiem Wam, że moje przebranie związane jest z miejscem, do którego zabieram jutro Antosia 🙂
Na zakończenie mogę pobawić się przy nowej, wspaniałej, kolorowej macie. Jej części – zwierzęta, rośliny, obora, płotki, słonko i traktor przyczepiane są na rzepy.
Kolejne badanie EEG mam już za sobą
Wtorkowe ćwiczenia z p. Danusią
Wczoraj miałem dużo pracy, dzisiaj mam dużo laby. O 10:50 zaczynam rehabilitację w OWI i to są jedyne ćwiczenia, które dzisiaj mam. Strasznie dawno nie widziałem się z p. Danusią i w ogóle ostatnio mało razem ćwiczymy. Jakoś tak się niefajnie nam składa. Dzisiaj ćwiczę, za tydzień też, a potem znów miesiąc przerwy, bo pani będzie na szkoleniu. Korzystam więc póki mogę… Ćwiczymy na milion różnych sposobów, z których najbardziej podoba mi się zdobywanie gumowej kulki przypiętej do wałeczka…
…i do ręki p. Danusi …Przeczytaj cały wpis
Dbam o buzię – na zewnątrz… masaż zewnętrzny, a wewnątrz… prawdziwe z pastą szczotkowanie
Dzisiejszy miły dzionek zaczynam od wizyty w „Laboratorium Kreatywnym”. Nic, a nic Wam nie powiem, co ja tu robię, bo to tajemnica 🙂
Bardzo długo tu jesteśmy, chyba z dwie i pół godziny. Widać Mama dobrze się bawi… w końcu ma do towarzystwa Ciocię Asię i Ciocię Karolę z „Ja też”. Dla mnie trochę nudy, nie ma dzieci, nie ma muzyki, zabawek też nie za wiele. A jakby tego było mało, to właśnie mi przepadają zajęcia grupowe w Skarszewach i nie zobaczę dziś Amelki, Agatki, Oskara i Maksia. O 12:00 powinniśmy być już na miejscu, a tymczasem dopiero ruszamy w drogę……i przyjeżdżamy w sam raz, aby …Przeczytaj cały wpis
Są powody do chwalenia… wizyta u neurologopedy
Wczorajsze plany na dziś okazały się niemożliwe do realizacji. Przy takiej pogodzie nie udało nam się zaliczyć wycieczki: przedszkole – dom – OWI Gdańsk – OWI Gdynia, więc z naszego rozkładu wycięliśmy OWI w Gdańsku i wszystko się udało. Tata zawiózł Antka do przedszkola, a jak wrócił, to my wyruszyliśmy do Gdyni.Jestem przeszczęliwy! Naprawdę! Jestem sobie u p. Małgosi, która jest nerologopedą i… już dawno nikt mnie tak nie podbudował (chociaż na brak pochwał nie mogę narzekać). A co takiego zrobiłem? Hmmm….
- bezbłędnie odróżniam …Przeczytaj cały wpis
Ten, kto wieczorem wstaje, ten stoi :)
W porównaniu do tego, co wczoraj… dziś zupełne nudy. Żadnych poślizgów (na całe szczęście) i ćwiczeń też jakoś mało. W poniedziałki jestem w Skarszewach, a jak już tam pojadę, to zajęć mam bez liku. Dzisiaj po południu mam tylko jedne. Jadę do OWI na spotkanie z p. Danusią. Rety! Ile myśmy się nie widzieli! W grudniu z 3 razy, z styczniu 2, w lutym wcale, no i teraz w marcu są to pierwsze nasze wspólne ćwiczenia. Ale się stęskniłem! Na początku muszę się trochę oswoić, przypomnieć sobie jak to razem ćwiczyliśmy i pokazać to, czego się nauczyłem, kiedy p. Danusia była na szkoleniu. A trochę tego jest. Przede wszystkim nauczyłem się siadać i czworakować. Skoro tyle już potrafię, to dzisiaj uczę się tego, co przygotuje mnie do wstawania i chodzenia.
Dobrze nam się pracuje i nawet nie zauważamy kiedy mija 45 minut i trzeba kończyć zajęcia. Kolejne dwa mam już umówione, a potem znowu miesięczna przerwa, bo p. Danusia ma szkolenie. Oj, nie zdążę się chyba nacieszyć.
Ostatnio często przechodzę do klęku. Ostatnio, czyli od jakiś dwóch tygodni. Kiedy zainteresuje mnie coś, co leży na skrzynkach pod moim łóżeczkiem, to łapię się szczebelków i „stoję” na kolanach, kiedy doczworakuję do Mamy, też próbuję się po niej wspiąć, kilka dni temu chciałem się wspiąć po stoliku, ale zamiast złapać się blatu, chwyciłem gazetę i poleciałem do tyłu. No, a dziś po powrocie z ćwiczeń, zakupów i przedszkola…
Ten kto rano wstaje, temu Pan Bóg daje, a ten kto wstaje wieczorem, ten stoi! 🙂
Najlepiej wyszło mi za pierwszym razem, kiedy nikt mnie nie zachęcał i nikt mnie nie nagrywał. Wtedy lepiej ustawiłem nóżki, więc od razu byłem stabilny. Ale tak jak jest na filmie, też mi się podoba. Hura! Kolejny wielki sukces!
Podwójne urodzinki, czyli impreza u Adasia i Mateuszka
Wczoraj dzielnie pracowałem… nie miałem co prawda rehabilitacji, nie miałem logopedy, psychologa, ani nic z tych rzeczy, ale byłem na posiedzeniu zarządu Fundacji „Ja też”. Dzięki temu wiem, w jaki sposób będziemy świętować Międzynarodowy Dzień Zespołu Downa, znam też plany Fundacji na sezon letni i jesienny 🙂 Mimo, że to wszystko było bardzo ważne, to i tak, w tym dniu najważniejsze było coś innego, bo to dzień wszystkich pań, dziewczyn, kobiet, dam, dziewczynek. Dlatego z tej okazji…
No, a dzisiaj wiadomo… w końcu jest sobota!
A jak sobota, to przecież nie będę siedział w domu. Pakuję więc manatki i razem z Mamą, Tatą i z Antosiem ruszamy ku wielkiej przygodzie…, a dokładniej …Przeczytaj cały wpis
13 miesięcy zleciało… jak jeden dzień
Oj tak, zleciało, zleciało. Niby dopiero co wyskoczyłem z Mamy brzucha, a to już 13 miesięcy.
Przez cały ten czas ciężko pracowałem i dzięki temu mogłem się wiele nauczyć.
Mam już 13 miesięcy i…
- potrafię samodzielnie usiąść przez lewą i prawą stronę. Idzie mi to sprawnie i szybko, i wcale się przy tym nie męczę, jak już usiądę to mogę siedzieć i siedzieć – nie chwieję się i nie przewracam,
- potrafię czworakować!!!,
- mogę ustać (kilka-kilkanaście sekund) na prostych nóżkach, jak mnie ktoś postawi i trzyma pod paszkami,
- biję brawo i robię to bardzo chętnie, zawsze się wtedy uśmiecham, bo to świetna zabawa,
- zachęcam Mamę do bicia mi brawa (wyciągam Mamy ręce zza moich pleców, trzymam za nadgarstki i uderzam jedną Mamy ręką o drugą),
- potrafię bawić się w „a kuku” – mogę szukać kogoś kto się schował i sam też się …Przeczytaj cały wpis