Trzeci dzień turnusu zaczynam od hipoterapii

Bez dwóch zdań… hipoterapia jest najfajniejsza na świecie. Właśnie zaczynam pierwsze zajęcia. Jechałem już kiedyś na leżąco na koniku, zrobiłem też całkiem niedawno kółeczko na kucyku, ale teraz po raz pierwszy jestem na prawdziwej hipoterapii.

Zaczynam od poznania koników. Zaglądam do boksów, obserwują ich mieszkańców i głaszczę po chrapach. Nic, a nic się nie boję. Jestem oczarowany zarówno konikami, jak i osobami które tu z nimi pracują.

Zanim wsiądę na konika, muszę go poznać, podotykać, pogłaskać. Konik też musi najpierw mnie …Przeczytaj cały wpis

2-gi dzień mojego turnusu w Skarszewach i siedemnasty miesiąc mojego życia

Po raz pierwszy w życiu budzę się w Skarszewach. Po raz pierwszy po nocy, bo po drzemce w samochodzie budziłem się tu wiele razy. Od wczoraj stacjonuję w OREWie i razem z Szymkiem i jego rodzicami wynajmujemy tu dwa pokoje. Ma to swoje zalety. Jest blisko – zamiast poświęcać na dojazd dwie godziny, zajmuje mi to jakieś 30 sekund. A i finansowo jest ekstra, bo za pokój płacimy mniej, niż wydalibyśmy na paliwo. Nie mówiąc już o wspaniałym towarzystwie 🙂

Tak jak wczoraj, zaczynam od zajęć grupowych. Konie będą dopiero jutro.

Z zajęć muzycznych ciężko się wychodzi. Wszystkim jest tu dobrze. Jednak trzeba wziąć się za konkrety i solidnie …Przeczytaj cały wpis

Czas zacząć Intensywne Bloki Terapeutyczne, czyli… I dzień turnusu

Pakuję ostatnie tobołki , zabieram Mamę, Tatę i Antosia i ruszam na mój pierwszy letni turnus. Oczywiście w Skarszewach.Droga do SkarszewZaczynam od hipoterapii, a właściwie nie zaczynam, bo okazuje się, że zajęcia na konikach są dziś odwołane. Zamiast konia, razem z Jasiem idę pobawić się z p. Patrycją.

Przyszedł czas na jedne z najbardziej oczekiwanych przeze mnie zajęć… grupowe zajęcia muzyczne, hej!

Zajęcia są fantastyczne z kilku powodów. Po pierwsze …Przeczytaj cały wpis

O chodzeniu przy chodziku (czyt. pchaczu) i jeżdżeniu na koniku

Piątek mam zawsze wolny…

…ale nie tym razem. Dzisiaj w Skarszewach jest festyn z okazji Dnia Dziecka, a przy okazji otwarcie nowego placu zabaw. Nie zastanawiam się więc długo, zabieram Antka i Mamę, i ruszamy w trasę.Droga do SkarszewA tu czeka na nas wiele atrakcji. Konkursy, przekąski, dmuchany zamek, malowanie buziek i wiele innych. Startuję w jednym konkursie – czworakowanie do Mamy. Nie specjalnie mi się spieszy, bo wyścig jest po piasku, a jak wiadomo, piasek jest smaczny i ciekawy, więc wolę siedzieć w miejsc bawić się nim i degustować. Zresztą moi rywale też nie są zainteresowani wyścigiem.

Wyścig po piasku

W końcu jeden z nas startuje i wtedy podejmuję walkę. Ciut za późno …Przeczytaj cały wpis

Kto próbuje, ten ma tęczę na czole

Wczoraj…

…wszystkie plany wzięły w łeb. Miałem spotkać się z moimi kumplami bliźniakami, ale pogoda pokrzyżowała nam plany i nic z tego nie wyszło. Innym razem. Ćwiczeń też żadnych nie miałem, przynajmniej nie na zewnątrz, bo w domu owszem. Ćwiczyłem wstawanie. Podpierając się o Mamy nogę, wiadro, taborecik, prostowałem się do pionu używając mięśni brzuszka i siły kręgosłupa. No i się udało. Nie raz, nie dwa, dużo. Co prawda, na ogół zaraz leciałem… albo na pupę, albo na buźkę, ale czuję, że mam moc. Coraz lepiej mi idzie, coraz bardziej chcę.

Na zachętę …Przeczytaj cały wpis

Piasek jest smaczny

W środę…

…jestem w Skarszewach.Droga do Skarszew...Ledwo zaczynam dzisiejsze zajęcia, a już myślę o tym, jak tu załatwić sobie kolejne. Za tydzień w piątek (7. czerwca) w ramach Kolorowego Dnia Dziecka jest otwarcie nowego placu zabaw przy naszym ośrodku. Zaczniemy o 9:30, skończymy nie wiadomo kiedy, jednak nie wcześniej niż o 11:00. Trochę szkoda jechać taki kawał na samą zabawę, więc poprosiłem p. Agnieszkę o jakieś ćwiczenia. No i będę miał rehabilitację, i zajęcia z logopedą. Super fajnie, zwłaszcza, że piątki mam zawsze puste.

Ćwiczenia z p. Anią zawsze są fajne, bo p. Ania pięknie mi śpiewa 🙂 Choć umiem chodzić już bokiem, nadal to trenuję. Wszystko po to, abym robił to jak najlepiej. Robię też ćwiczenia na równowagę, koordynację wzrokowo – ruchową i wzmacniam moje mięśnie aby były wielkie i wspaniałe jak u Papaja. Szpinak zresztą też czasem jem. Pani Ania pokazuje czasem na Mamie jak działają ćwiczenia, które ja muszę robić i choć Mama ćwiczy tylko 3 minutki jest po nich okropnie zmęczona i wszystko ją boli. A co ja mam powiedzieć, po 45 minutach takiej ostrej jazdy? Powiem, że ćwiczenie czyni mistrza 🙂

W czasie przerwy znów zwiedzam. Nie usiedzę chwili na miejscu. Tyle ciekawych tu miejsc, osób i …Przeczytaj cały wpis

O wizycie Pani Fotograf i nowej koleżance

Po raz kolejny zaczynam dzień z kurami. O bladym świcie (tak ok 9:00) przychodzi do nas pani fotograf – Renata Dąbrowska. Cyka nam piękne zdjęcia, a to dlatego, że… dawno, dawno temu, kiedy na ziemi żyły jeszcze dinozaury… No może troszkę się zagalopowałem. W każdym razie dawno temu – 25. marca Mama i jej koleżanki – Karolina (prezes Fundacji na Rzecz Wspierania Rozwoju „Ja też”) – mama Mikołaja i Kajtka (z zespołem Downa) i Joasia (członek Zarządu „Ja też”) – mama Mateusza i Jasia (z zD) spotkały się z p. Jowitą aby porozmawiać o swoich dzieciach, o tym, że przyszliśmy na świat z dodatkowym chromosomem i że na początku było nam smutno i ciężko, ale że wyszliśmy na prostą i teraz jest super, o potrzebie łamania stereotypów, o Fundacji, o planach na przyszłość. Zresztą sami możecie przeczytać to jutro w Gazecie Wyborczej. To jedno ze zdjęć, które zrobiła nam p. Renata 🙂

fot. Renata Dąbrowska

fot. Renata Dąbrowska/Agora

Kusi, kusi, więc wrzucę …Przeczytaj cały wpis

Dla Mamy zrobię wszystko – o celowaniu klockiem do celu

„celowaniu (…) do celu” nieźle żem to wymyślił 😉

Znów dużo się dzieje. Błąd. Cały czas dużo się dzieje i teraz też. W związku z tym mam mały poślizg w pisaniu i odpowiadaniu na Wasze komentarze, i wiadomości, ale mam nadzieję, że do niedzieli ze wszystkim się wyrobię.

Jest środa, więc jadę do Skarszew. Rano zawozimy Antka i zupełnie naokoło jedziemy do celu. Tym razem przez Pruszcz Gdański i Trąbki Małe. Poznajemy świat! Tzn. Mama poznaje, bo ja w trasie zawsze śpię.Droga do Skarszew... Mimo, że spałem, dojeżdżam zmęczony i przez większość zajęć ziewam jak rasowy hipopotam. Zaczynam od najtrudniejszego, czyli od rehabilitacji. Cały czas ćwiczymy chodzenie bokiem, przenoszenie ciężaru z jednej nóżki na drugą, koordynację ruchową i równowagę. Mówię Wam, trudne to na maksa!

Zacznę nie na temat, czyli od tego, że …Przeczytaj cały wpis

O zajęciach w Skarszewach i odwiedzinach u Adaśka

Zaczął się kolejny tydzień. Zakaszę (serio, tak właśnie się to mówi) więc rękawy i zaczynam ciężką pracę. A skoro tydzień zaczyna się od poniedziałku, to ja zaczynam od Skarszew. Z domu wyszedłem dwie godziny przed zajęciami, a wszystko po to, żeby dojechać do sklepu i kupić gryzak, który wczoraj zjadł mi Forest. Kupowanie nie jest takie proste, bo zawsze się okazuje, że oprócz jednej rzeczy, po którą się akurat przyjechało, potrzeba miliona innych. Dlatego dobrze jest mieć zapas czasowy.Droga do Skarszew...Na miejsce dojeżdżam przed czasem, więc zjadam drugie śniadanko (miks bananowo – jabłkowo – melonowy) i ruszam zwiedzać ośrodek.

U p. Agnieszki i p. Pauliny otwarte, więc idę je odwiedzić.

U p. Agnieszki i p. Agnieszki otwarte, więc idę je odwiedzić.

Wszystko skontrolowałem …Przeczytaj cały wpis

O mierzeniu i ważeniu, wielkiej ulewie i korku w tunelu

Dziś zaczynam od „Polanek”. Jadę razem z Tatą i Antosiem, a Mama zostaje w domu i sadzi kolejną partię balkonowych kwiatków, i ziółek. Wracam, zjadam miks owocowy i ruszam na długi spacer z Mamą i Ciocią Ewcią. Piękna pogoda, więc chcemy z niej skorzystać. Zamiast wracać po samochód, do centrum jedziemy tramwajem. Dziś mam pierwszą od listopada wizytę kontrolną u pediatry. Przez te odwołane szczepienia i brzuszkowe wirusy, ciągle mi coś przepadało. Teraz jestem, słucham i porównuję z tym, co było 182 dni, 3 godziny i 15 minut temu.

  • ważę 9900g (przytyłem 700), chociaż w czasie ważenia trzymałem dwa plastikowe kółka, więc tak naprawdę ważę mniej 😉
  • mierzę …Przeczytaj cały wpis