Zaczynam współpracę z Dorotkowem

Znowu jestem strasznie w tyle, ale to nic. Połowę informacji pominę i jakoś to będzie. Ostatnio opowiadałem o wtorku, to teraz dwa słowa o środzie. Najpierw, super wcześnie rano byłem w Skarszewach i prawie mi się udało nie spóźnić.

Zaraz potem zawinąłem się do auta i pojechałem na Metodę Krakowską z Magdą, ale w środę zupełnie mi nie szło. Nic mi się nie chciało, wszystko mnie rozpraszało.Metoda KrakowskaNie zasnąłem wracając ze Skarszew, nie zasnąłem wracając od Magdy, nie zasnąłem wracając …Przeczytaj cały wpis

Ósmy dzień turnusu, czyli bliżej niż dalej i jeszcze dzień dziewiąty

Dzisiaj mija ósmy dzień odkąd jestem w Zabajce. Przede mną jeszcze sześć, ale jakby policzyć tylko te dni,w których są ćwiczenia (5 dni za mną, jeden w trakcie, 5 przede mną), to właśnie wkroczyłem w drugą połowę.

Mama jest chyba bardziej zmęczona niż ja, bo dzisiaj zostawia mnie samego na dwóch pierwszych zajęciach – na terapii edukacyjnej i na rehabilitacji, a po południu jeszcze u logopedy. Po drugich zajęciach zabiera mnie na górę – na siusianie, przebieranie i ubieranie, i razem idziemy na hipoterapię.HipoterapiaPół godziny …Przeczytaj cały wpis

Siódmy dzień turnusu, a ja skaczę i latam

Na pierwsze zajęcia idę sam. Na drugich Mama podgląda przez akwarium, jak Paniociocia ubiera mi szelki i podłącza do różnych gumek. Przychodzi, kiedy jestem już gotowy do dzikich szaleństw. A poszaleć rzeczywiście można, bo kiedy ma się na sobie takie szelki i jest się podłączonym do tylu gumek, to grawitacja przestaje działać i można skakać, a nawet latać.

Powiem Wam szczerze, że mimo wielu fajnych zajęć, które mam w Zabajce, te ze skakania i latania są najlepsze! Do tej pory, nie mogłem samodzielnie oderwać się od ziemi, a teraz zginam nogi, odpycham się i fruuu lecę w górę!

Schodzę z pająka i wsiadam na …Przeczytaj cały wpis

Brudne smakuje lepiej

Znowu długa przerwa, choć nigdzie nie wyjeżdżałem. Nie wiem, czy to brak czasu, czy weny, ale prawda jest taka, że piszę coraz mniej i coraz rzadziej. Możliwe, że potrzebuję urlopu pod palmą, ale zamiast tego, już za kilka dni, wyjeżdżam na turnus do Zabajki. Nie chcąc zostawić po sobie czarnej dziury, napiszę Wam w kilku słowach, co robiłem, kiedy mnie tu nie było.

7. października

Okazało się, że zajęć w Klubie Malucha Nadzwyczajnego już nie będzie. Nikt oprócz mnie i Szymka się nie zgłosił, a zajęcia grupowe dla dwóch maluchów są bez sensu. Nie ma, przepadło. Szkoda, bo właśnie dzisiaj miały być zajęcia z jedzenia, które nie najlepiej mi wychodzi.

Do Nowej Magdy jadę ciut wcześniej, bo akurat ma okienko. A dla mnie im wcześniej, tym lepiej, bo później to jestem śpiący i zasypiam w drodze, i Mama musi mnie budzić, i jestem niewyspany. Pracuję całkiem nieźle, chociaż w pewnym momencie zaczynam się pokładać, jednak zmęczenie mnie dopadło. Trochę to dziwne, bo jak jestem w przedszkolu, to nie śpię wcale, mimo że Mama  odbiera mnie dopiero ok 15:00. A tu zaledwie 11:30, a kładę już ręce na stole, na rękach głowę i udaję, że śpię.

W drodze …Przeczytaj cały wpis

Pierwsze zajęcia w Klubie Malucha Nadzwyczajnego, a ja mówię „taki sam” i wiem, co to znaczy.

Dzisiaj wystartował Klub Malucha Nadzwyczajnego. Odstawiam Antosia do przedszkola i razem z Mamą, jadę na pierwsze w tym sezonie zajęcia. W zeszłym roku było nas dużo, w tym roku… póki co, jestem tylko ja i Szymek. W zeszłym roku było daleko, bo aż w Kowalach, w tym roku jest całkiem blisko – vis-à-vis Szpitala Wojewódzkiego. Zajęcia zaczynają się o 9:00 – najpierw jest piosenka na powitanie, a potem zaczynamy rozbudzać zmysł dotyku…

Druga godzina (od 10:00 do 11:00) przeznaczona jest …Przeczytaj cały wpis

Przede wszystkim jestem dzieckiem

Czwartek…

…zaczynam od zajęć na Rotmance. Mam je dopiero o 11:45, więc po raz pierwszy w tym tygodniu, nie muszę się nigdzie spieszyć. W drodze oczywiście zasypiam, ale po 20 minutach muszę już wstać i iść pracować. Dzisiaj bawię się lalkami. Karina daje mi mamę i tatę, i zestaw drewnianych mebli, a potem mówi „Mama śpi” i muszę położyć mamę do łóżka. Mama też siedzi, otwiera i zamyka szafę, kąpie się, i robi siusiu. Tata tak samo. Fajna zabawa i całkiem dobrze mi wychodzi. Najlepsze jest otwieranie szafy. Chowam tam mamę, a później kota i strasznie się chichram, kiedy się znajdują. Żeby Karina miała pewność, że potrafię, to pokazuję jak dmucham banieczki. Całymi stadami wylatują jedna za drugą.

Prosto od Kariny jadę na zajęcia w gdyńskim OWI. Po dwóch miesiącach przerwy mam zajęcia z p. Małgosią. Skoro umiem dmuchać banieczki, to świeczki też. Nawet te duże z grubym knotem.

Pracę mam za sobą, czas na przyjemności. Umówiłem się z Jaśkiem i Ciocią Dorotką na spacer po bulwarze. Kolejny piękny, ciepły, słoneczny, wiosenny dzień. Podczas spaceru jesteśmy bardzo grzeczni, ale kiedy Mama z Ciocią wchodzą na pierogi (w sensie, że zjeść), dajemy im popalić. Chcemy być w centrum uwagi. Pierogi podobno pyszne, mimo że zjedzone w pośpiechu, na zimno i na stojąco. Sasasa…

Wychodzimy na dwór i znów jesteśmy grzeczni. Nam po prostu szkoda pogody na siedzenie w restauracji.Na spacerku z JaśkiemJasiek nie umie jeszcze samodzielnie chodzić, więc musi siedzieć w wózku. Ja już potrafię, więc dostaję …Przeczytaj cały wpis

Urodzinki Amelki i Majki, mam 25 m-cy!

Piątek…

…zapowiadał się bardzo pracowicie. Zwłaszcza, że w środę i czwartek bardziej skupiałem się na przyjemnościach niż pracy. A tu nagle bach! Więcej pracy niż przyjemności. Zaczynam bardzo, bardzo wcześnie rano. Nie lubimy takich pobudek (zwłaszcza Mama), ale czasem nie ma wyboru. O 8:00 są moje zajęcia w Gdyni, więc ok. 6:40 trzeba wstać. Im później wstajemy, tym szybciej się ruszamy i po osiemdziesięciu minutach od wstania jesteśmy już w Gdyni.

Dzisiaj mam rehabilitację z p. Maćkiem. Mimo wczesnej pory i ćwiczeń na piłce, buzia śmieje mi się od ucha do ucha praktycznie przez cały czas. Wszystkie zadanie wykonuję chętnie, nie uciekam, nie marudzę. Chwilowo mógłbym nawet zostać wzorem do naśladowania. Po zajęciach wpadam do Babci Tesi i Dziadka Rysia na śniadanie, a potem pędem do Gdańska, bo o 10:00 mam hipoterapię. Na dworze jest dość chłodno, ale wiatru nie ma, więc nie będziemy chować się pod namiotem. Tak lepiej dla moich oczu, którym nie grozi tutaj zapylenie, a poza tym miło powdychać sobie świeże powietrze. Humor mi dopisuje i nie licząc jednego momentu (kiedy to Mama podeszła żeby wytrzeć mi nos, a ja myślałem, że to już koniec zajęć, więc chciałem zeskoczyć z Józka i wskoczyć Mamie na ręce) jestem bardzo dzielny.

Po tych …Przeczytaj cały wpis

O zajęciach w Skarszewach i zdjęciu w gazecie

Tym razem śpię w drodze do Skarszew…Droga do Skarszew…więc nawet nie wiem, że za oknami już jesień. Drzewa coraz bardziej kolorowe i coraz bardziej łyse. Eh, lato wróć!

Ponieważ wczoraj miałem wolne, to teoretycznie mam dużo energii do ćwiczeń.
Ponieważ wstałem dziś dość późno, to teoretycznie mam dużo energii do ćwiczeń.
Ponieważ spałem całą drogę, to teoretycznie mam dużo energii do ćwiczeń.
Jednak w praktyce jest inaczej. Na pierwszych zajęciach zamiast p. Patrycji (a właściwie obok p. Patrycji) jest pani praktykantka, która prowadzi zajęcia. Moja współpraca ograniczyła się do zabawy w „a kuku” i próby nawlekania koralików na sznurek. To kolejna zabawa, na którą Mama by nigdy nie wpadła. To znaczy wpadłaby, ale jeszcze nie teraz. A tymczasem okazuje się, że już teraz, mając 19 miesięcy …Przeczytaj cały wpis

Ko, ko, ko…

Kurczak mały

Kurczak mały

Od czego by tu zacząć? Może od tego, że wstajemy dziś za wcześnie. Na dworze ciemno i wieje, a my już na nogach. Muszę wziąć Euthyrox i odczekać pół godzinki do śniadania, ubrać się, zmienić pieluchę… takie tam niemowlęce obowiązki. Rodzice też muszą się wyszykować, no i Antoś. Mamy jechać do przedszkola, a potem na 9:00 na ćwiczenia do KPK. Jesteśmy gotowi, a tu klops, ćwiczenia odwołane, bo pani się pochorowała. Zmieniamy więc plany …Przeczytaj cały wpis