Cztery sukcesy po krakowsku i początek Dziecięcej Matematyki

Dzisiaj trzeba wcześnie wstać. Tata przychodzi do mnie ok 6:45 i na śpiocha podaje mi euthyrox. Wciągam go szybciutko i śpię dalej. Tata się odwraca i słyszy „szuszu”, odwraca się jeszcze raz, a tu ja stoję sobie na podłodze i powoli, zupełnie nieprzytomny ruszam w jego kierunku! Po raz kolejny wyszedłem z łóżeczka przez górną barierkę i zrobiłem to tak szybko, że Tata nie zdążył się nawet obrócić. Bierze mnie na ręce, a ja kładę mu główkę na ramieniu i jak gdyby nigdy nic śpię sobie dalej.

Na muzykę zwykle się nie spóźniam, żeby nikt przypadkiem nie zajął mojej miejscówki w pierwszym rzędzie, zaraz przy gitarze. No ale dziś tak jakoś wychodzi, że jestem spóźniony. Wszystko przez Mamę, bo zabrała wszystkie klucze od domu, no i musiała zawrócić żeby oddać Tacie jeden komplet, bo inaczej nie miałby jak wyjść do pracy. Z tego kręcenia się w kółko dojeżdżam spóźniony, ale na całe szczęście nikt się nie połasił na moje miejsce. Siedzę więc p. Mateuszowi na kolanie, lub tuż obok i tańczę, i śpiewam, i gram, i podpatruję skąd wychodzą dźwięki. A w ogóle to dzisiaj wyglądamy prawie jak bliźniaki 😉Ja i p. MateuszŚpiewanie, granie i tańczenie dobiega końca i czas iść na zajęcia do p. Sylwii. Zaczynamy od masażu rączek …Przeczytaj cały wpis

Zaczynam współpracę z Dorotkowem

Znowu jestem strasznie w tyle, ale to nic. Połowę informacji pominę i jakoś to będzie. Ostatnio opowiadałem o wtorku, to teraz dwa słowa o środzie. Najpierw, super wcześnie rano byłem w Skarszewach i prawie mi się udało nie spóźnić.

Zaraz potem zawinąłem się do auta i pojechałem na Metodę Krakowską z Magdą, ale w środę zupełnie mi nie szło. Nic mi się nie chciało, wszystko mnie rozpraszało.Metoda KrakowskaNie zasnąłem wracając ze Skarszew, nie zasnąłem wracając od Magdy, nie zasnąłem wracając …Przeczytaj cały wpis

Sukcesy po krakowsku

5. listopada

Antoś został wczoraj u Babci. To taka cotygodniowa tradycja, żebym w środy, kiedy zaczynam Skarszewy o 8:30, nie musiał wstawać z Mamą przed świtem. Śpi się nam tak dobrze, że mimo, że nie odwozimy Antosia do przedszkola, to i tak się spóźniamy, a właściwie to nie docieramy na pierwsze zajęcia. Zamiast trafić na terapię ręki do p. Sylwii idę prosto do p. Michała. Jak dotąd niewiele mieliśmy wspólnych zajęć, więc póki co się poznajemy. Kolejne zajęcia mam z p. Magdą, a potem idę z Mamą do Wiejskiego Zakątka, do moich ulubionych zwierzaków – królików, owiec, psa i konia.

Zaraz po zakątku, pakuję się z Mamą do samochodu i jedziemy na pierwsze po turnusowej przerwie zajęcia z Metody Krakowskiej, z Magdą nr 1. Jest takie ćwiczenie z którym miałem zawsze problem, nie potrafiłem …Przeczytaj cały wpis

Czternasty, ostatni dzień turnusu w Zabajce

Już dzisiaj wracamy do domu, ale zanim to nastąpi mam jeszcze kilka zadań do spełnienia.

  • o 8:30 idę na terapię z edukacją,
  • o 9:00 na rehabilitację; dzisiaj jest mój szczęśliwy dzień i skaczę na pająku,
  • o 10:00 na hipoterapię,hipoterapia, zabajka
  • o 10:35 na masaż,Zabajka, masaż
  • o 11:00 do Sali Doświadczania Świata,Zabajka, Sala Doświadczania Świata
  • o 12:00 na kinezjologię (to zamiast zajęć logopedycznych)…

I tyle. Koniec. Wracam do domu, do Taty i do Antosia. Hip hip hurrra! A do Zabajki wrócę za rok, w listopadzie, razem z moją zespołową paczką. Jestem już zapisany i mam nadzieję, że nic się nie zmieni.

Wszystkim moim zabajkowym terapeutom – Paniociociom i Panowujkom dziękuję za udaną współpracę! Do zobaczenia!

I jeszcze małe podsumowanie …Przeczytaj cały wpis

Trzynasty dzień turnusu, jutro wracamy do domu!

No i jest, zaczął się trzynasty, przedostatni dzień turnusu w Zabajce. Choć bardzo mi się tutaj podoba, to muszę przyznać, że za domem już tęsknię, a dokładniej to za Tatą i za Antosiem. Dzisiaj, to z tej tęsknoty do kilku mijanych panów mówię na „tato”, ale kiedy Mama pokazuje mi Tatę na zdjęciu, to od razu biorę od niej obrazek, mocno tulę i wołam radośnie „Tata, Tata!”, wiem, że to ten prawdziwy. A jak dostaję zdjęcie Antosia, to całuję, tulę i wołam „Atos, Atos”. Pora wracać do domu.

Ale zanim dostanę swój wypis, muszę jeszcze trochę popracować. Rano, jak zawsze, mam Terapię z Edukacją z Paniociocią Kamilą. Dzisiaj utrwalamy kolory, bo już w poniedziałek, na moich zajęciach w Skarszewach, p. Kasia na pewno sprawdzi, czy niczego nie zapomniałem i czego nowego się nauczyłem. Bierzemy więc 4 patyki, wbijamy w matę i nawlekamy, tzn. ja nawlekam, a Paniociocia sprawdza, czy dobrze.

Na rehabilitację …Przeczytaj cały wpis

Jedenasty dzień turnusu, a konie idą w las. Dwunasty dzień turnusu, a ja wszędzie idę sam.

Dzień jedenasty

Pierwsze zajęcia zaczynam sam, ale pod koniec dołącza do mnie Mama żeby podpowiedzieć Paniocioci, co ma ze mną robić, bo prawda jest taka, że na pedagogicznych zajęciach w moich Skarszewach robię dużo więcej i o wiele trudniejsze rzeczy. A przecież nie po to przyjechałem na turnus żeby było łatwiej, tylko po to żeby było trudniej i intensywniej. Na rehabilitacji zostaję sam, a potem razem z Mamą idę na hipoterapię. Dzisiaj czeka na nas niespodzianka – wyjeżdżamy na przejażdżkę do lasu! Super! W stajni Ihaha, gdzie zwykle chodzę na hipoterapię, zazwyczaj jeżdżę na dworze, ale w lesie na koniu jeszcze mnie nie było.

Po „hipo” mam 30 minut przerwy i idę na SI. Zaczynamy od kąpieli w basenie z piłkami, potem bujając się na huśtawce, ze stopami wciśniętymi w podłoże, łapię Paniociocię Malwinę za dredy (bardzo mi się podobają!), a następnie zaczepiam kółka na sznurku. Następny w kolejce jest mały tor z przeszkodami. Na jego początku stoi pachołek z kółkami, które mam nawlec na drugi pachołek, który stoi na końcu trasy. Trochę oszukuję i zamiast po jednym, biorę po dwa kółka, potem próbuję ominąć trasę łukiem, żeby na koniec pokonać ją na czworaka. Przedostatnim zajęciem są skoki na trampolinie. Kiedy Paniociocia mnie trzyma, to sam się wybijam i pięknie skaczę, ale tak całkiem się wybić i podskoczyć potrafię jedynie na „pająku”. Ostatnie zadanie to bujanie na piłce – najpierw na siedząco, potem na leżąco.

Na grupowe zajęcia prowadzone Metodą Weroniki Sherborne nie idę, bo jak pójdę nie zdążę się wyspać. O 13:30 zaczynam zajęcia w SDŚ z nową Paniociocią. Choć jest całkiem ciemno, bez problemu sprzątam białe serduszka rozsypane po podłodze. Dobrze je widać przy zapalonej lampie ultrafioletowej. Brykam też po łóżku wodnym, próbuję wskoczyć na główkę do bąbelkowego walca i bawię się przy dźwiękowej i świetlnej tablicy.Sala Doświadczania Świata

Potem idę chiropraktykę. Spacer w kombinezonie odpuszczam, bo na sali rehabilitacyjnej mamy grupowe zdjęcie zabajkowe.zabajkaOstatnie zajęcia na dziś to hydroterapia czyli dzikie szaleństwa w wielkiej wannie.Hydroterapia

HydroterapiaW ramach popołudniowych zajęć mamy jeszcze lepienie z masy solnej.

Dwunasty dzień turnusu, a ja idę wszędzie sam

Dziś jest taki dzień, że na wszystkie zajęcia chodzę całkiem sam. Wstaję rano, biorę euthyrox, siusiam na nocnik, przebieram się, jem śniadanko i jestem gotowy do pracy. Ciocie zaprowadzają mnie i odbierają ze wszystkich zajęć, a Mama śpi, chyba będzie chora. Na terapię z edukacją odprowadza mnie Ciocia Asia, a potem mnie odbiera i odprowadza na rehabilitację, na kombinezon. Śmigam sobie razem z Matim w DUNAG – 02 i mimo, że mam przypięte buty, w ogóle się nie buntuję.

zdj. Ciocia Magda

zdj. Ciocia Magda

Z rehabilitacji wychodzę sam, ale przechwytuje mnie Ciocia Edzia i przebiera na konie, i Ciocia Asia, która karmi mnie bananem, a potem razem z Matim i Ciocią Magdą idę na hipoterapię.

hipoterapia

(fot. Ciocia Magda)

Wracamy razem i przejmuje mnie Ciocia Asia z Amelką i razem idziemy na masaż. Potem, jak pałeczka w sztafecie przeskakuję w ręce Cioci Moni i razem z Ciocią i Adasiem idziemy na terapię funkcjonalną. Dzisiaj, po raz drugi, zajmujemy się jedzeniem. Mamy czekoladę, marmoladę, miód, płatki kukurydziane i kulki nesquik.

Wkładam rękę do miski z czekoladą, bo trochę mnie kusi, ale wtedy przestaje mi się podobać. Odruchowo wycieram rękę w bluzkę, ale okazuje się, że bluzkę już zdjąłem, więc czekoladę rozcieram sobie po brzuchu. Okropność!

Na Sherborne też idę z Ciocią Monią i przez cały czas siedzę na jednym z jej kolan. Na drugim siedzi Adaś, a potem razem z Ciocią Asią wracam wreszcie na górę i idę do Mamy. Mama mnie tuli i razem zasypiamy na 1,5 godziny.

A potem wstajemy i razem ruszamy na obiad, i na dogo- i felinoterapię.

Ósmy dzień turnusu, czyli bliżej niż dalej i jeszcze dzień dziewiąty

Dzisiaj mija ósmy dzień odkąd jestem w Zabajce. Przede mną jeszcze sześć, ale jakby policzyć tylko te dni,w których są ćwiczenia (5 dni za mną, jeden w trakcie, 5 przede mną), to właśnie wkroczyłem w drugą połowę.

Mama jest chyba bardziej zmęczona niż ja, bo dzisiaj zostawia mnie samego na dwóch pierwszych zajęciach – na terapii edukacyjnej i na rehabilitacji, a po południu jeszcze u logopedy. Po drugich zajęciach zabiera mnie na górę – na siusianie, przebieranie i ubieranie, i razem idziemy na hipoterapię.HipoterapiaPół godziny …Przeczytaj cały wpis

Brudne smakuje lepiej

Znowu długa przerwa, choć nigdzie nie wyjeżdżałem. Nie wiem, czy to brak czasu, czy weny, ale prawda jest taka, że piszę coraz mniej i coraz rzadziej. Możliwe, że potrzebuję urlopu pod palmą, ale zamiast tego, już za kilka dni, wyjeżdżam na turnus do Zabajki. Nie chcąc zostawić po sobie czarnej dziury, napiszę Wam w kilku słowach, co robiłem, kiedy mnie tu nie było.

7. października

Okazało się, że zajęć w Klubie Malucha Nadzwyczajnego już nie będzie. Nikt oprócz mnie i Szymka się nie zgłosił, a zajęcia grupowe dla dwóch maluchów są bez sensu. Nie ma, przepadło. Szkoda, bo właśnie dzisiaj miały być zajęcia z jedzenia, które nie najlepiej mi wychodzi.

Do Nowej Magdy jadę ciut wcześniej, bo akurat ma okienko. A dla mnie im wcześniej, tym lepiej, bo później to jestem śpiący i zasypiam w drodze, i Mama musi mnie budzić, i jestem niewyspany. Pracuję całkiem nieźle, chociaż w pewnym momencie zaczynam się pokładać, jednak zmęczenie mnie dopadło. Trochę to dziwne, bo jak jestem w przedszkolu, to nie śpię wcale, mimo że Mama  odbiera mnie dopiero ok 15:00. A tu zaledwie 11:30, a kładę już ręce na stole, na rękach głowę i udaję, że śpię.

W drodze …Przeczytaj cały wpis

Pierwsze zajęcia w Klubie Malucha Nadzwyczajnego, a ja mówię „taki sam” i wiem, co to znaczy.

Dzisiaj wystartował Klub Malucha Nadzwyczajnego. Odstawiam Antosia do przedszkola i razem z Mamą, jadę na pierwsze w tym sezonie zajęcia. W zeszłym roku było nas dużo, w tym roku… póki co, jestem tylko ja i Szymek. W zeszłym roku było daleko, bo aż w Kowalach, w tym roku jest całkiem blisko – vis-à-vis Szpitala Wojewódzkiego. Zajęcia zaczynają się o 9:00 – najpierw jest piosenka na powitanie, a potem zaczynamy rozbudzać zmysł dotyku…

Druga godzina (od 10:00 do 11:00) przeznaczona jest …Przeczytaj cały wpis

Z trudem i powoli, ale przypominam sobie, że jednak potrafię

Wtorek

Dzisiaj to mam naprawdę dużo na głowie. Najpierw OWI, potem zajęcia prowadzone Metodą Krakowską, potem znów OWI, a po południu jeszcze warsztaty. Ledwo, ale ogarniam.

Na zajęcia z krakowskiej jadę do Gdyni, do Nowej Magdy. W zeszłym tygodniu miałem spory kłopot, bo zupełnie odzwyczaiłem się od zajęć, a poza tym Nowa Magda była jeszcze bardziej nowa niż dzisiaj. I miejsce też było bardziej nowe. Zajęcia prowadzone Metodą KrakowskąDzisiaj idzie mi znacznie lepiej, choć to nie jest jeszcze to, co było przed wakacjami. Samogłoski …Przeczytaj cały wpis