Ciężka praca się opłaca, ciężka praca się opłaca, ciężka praca się opłaca… Po tygodniu intensywnych ćwiczeń na Turnusie Edukacyjno-Rehabilitacyjnym w Skarszewach, mając 1 rok i 15 dni… nauczyłem się czworakować!
O rety, ale się cieszę! 😀 A jakby tego było mało, to znów zacząłem siadać i to o wiele lepiej niż wcześniej. Na cześć ośrodka w Skarszewach… hip hip hurra! Na cześć p. Gosi Holki… hip hip hurra! Na cześć wszystkich moich rehabilitantów i terapeutów… hip hip hurra hurra hurra!
Jupiiii! Dzisiaj wolne! Nie ma logopedy, rehabilitacji, masażu, psychologa, pracy, przedszkola, nic. Tylko wolne i mnóstwo czasu na zabawę. A moja ulubiona zabawa to „a kuku”.
A kuku… widzę Cię!
Bawię się w nią z Mamą już od dawna. Zaczęliśmy mniej więcej w tym samym czasie, co naukę „brawooo”. Od samego początku bardzo ją polubiłem. Mama chowa się za rączkami i pyta gdzie jest, no a ja oczywiście ją znajduję. Kiedy zaczynaliśmy (dawno, dawno temu), potrzebowałem trochę czasu na zastanowienie. Im więcej się bawiliśmy, tym lepiej mi szło i szybciej odnajdywałem moją zgubę. Czasem zamiast rozchylić Mamy ręce, schylałem się, zaglądałem od spodu i ładowałem do Mamy budki (zrobionej z Mamy rączek). No i zawsze, ale to zawsze, bardzo się cieszyłem, kiedy Mamę odnalazłem. Teraz potrafię odnaleźć nie tylko Mamę, ale i Antka, nawet kiedy ktoś inny mnie pyta, gdzie są ukryci 🙂
Dziś to jest w ogóle fajny dzień. Nie ma ćwiczeń, są zabawy i leniuchowanie. A jakby tego było mało, to jedziemy na małą imprezę (niestety bez Antosia, który zostaje u Babci). Razem z Rodzicami jadę w odwiedziny do mojego kumpla Szymka i jego rodziców. Przyjeżdża też Mati ze swoją mamą. Ale fajnie! Uwielbiam swoich Przyjaciół 🙂
Ja, Szymek i Mati
Mati, ja i Szymek
Mati, ja i Szymek
Ja, Szymek i Mati
PS Muszę Wam jeszcze zdradzić w sekrecie, że moja Ciocia Gosia zaręczyła się z Wujkiem Dawidem 🙂 Bardzo, bardzo się cieszę i gratuluję Wam ze wszystkich moich sił!
Zacznę od tego, że…A to oznacza, że jutro mam wolne 🙂 Choć do Skarszew jeździć uwielbiam, to muszę Wam przyznać, że już dawno nie cieszyłem się tak z nadchodzącego weekendu. Jestem już troszkę zmęczony i dwa dni wolnego bardzo mi się przydadzą.
Jadę z Mamą po Mateuszka i już zaraz wyruszymy w naszą godzinną trasę. Ale zanim to nastąpi, jeszcze troszkę się pobawimy 🙂
Zacznę od tego, że dziś są Walentynki i w związku z ty życzę Wam samych cudowności! Uśmiechu, radości, wspaniałych Przyjaciół, kochającej Rodziny, no i oczywiście…Dziś mam …Przeczytaj cały wpis →
Około 10:10 pojawiam się u Mateuszka. Mamy jeszcze godzinę na to, aby się pobawić i coś przekąsić. Mati w zasadzie już zjadł, a teraz głównie ulewa. Ja przyjechałem na głodniaka, więc nadrabiam zaległości. Oj, widać jednak, że mój kumpel też ma apetyt na deserek, a może chce się tylko ze mną przywitać?
Dzień rozpoczynam ćwiczeniami. Pani Małgosia zadała nam pracę domową – ćwiczenie metodą Vojty – trzy razy w domu i raz na zajęciach. Zaczynamy i… idzie nam bardzo dobrze. Nikt nie płacze 🙂
Dzisiaj to my (Mama i ja) jedziemy z Mateuszkiem, ale zanim wyruszymy, nasze Mamy piją kawę, a my buszujemy na macie. Musimy się trochę zmęczyć i trochę najeść, wtedy będzie nam się lepiej spało podczas naszej godzinnej podróży.
Cześć Mati! Co słychać?
Hmmm, może jak podpatrzę jak Mateusz raczkuje, to też się nauczę…
Przede mną tydzień bardzo intensywnej pracy – zaczynam turnus w Skarszewach. Będę tu jeździł razem z Mateuszkiem, albo on razem ze mną, na zmianę. Dzisiaj prowadzi Mama i tak pytluje z Ciocią Magdą, że mija zjazd z obwodnicy i wjeżdża na autostradę. Okazuje się, że ta droga jest o wiele fajniejsza, no i można grzać, jak grzejnik, czyli jechać bardzo szybko. Dojeżdżamy przed czasem!
Droga do Skarszew
Byłem przekonany, że czeka mnie tu kąpiel z Mateuszkiem, dlatego wziąłem ze sobą ręcznik i pływackie pieluszki. Okazuje się, że nic z tego, albo prawie nic. Mati idzie pływać, a ja mam aquavibron, czyli masaż przy pomocy gumowego czegoś, co wygląda jak słuchawka od prysznica.
To już koniec karnawału. Jako jednoroczniak muszę przyznać, że był całkiem udany i nieźle się wybawiłem. Byłem na dwóch Balach Przebierańców – jeden w przedszkolu, a drugi w Skarszewach. Miałem też trzy imprezy urodzinowe – najpierw dla Rodziny, potem na dla moich Przyjaciół z zespołem Downa, a dzisiaj dla Przyjaciół z którymi znamy się od dawna. Rodzice mówią, że jak uda nam się nasze gniazdko kiedyś powiększyć, to będę miał tylko dwie imprezy, bo wtedy wszystkie dzieci będą bawić się razem.
Jest już 16:00 i zaczynają pojawiać się goście… najpierw Ciocia Ewcia, Ciocia Przybysz i mała Asia (Antka wielka miłość), potem Ciocia Madzia z Wujkiem Jackiem i całą wesołą gromadą: Damiankiem, Szymkiem i Frankiem, a na koniec Wujek Michałek i Blanka. Ale jest fajowo 🙂
Mama, Szymek, Wujek Jacek i ja
Ja, bliźniak Franio, bliźniak Szymek i Damian
Wujek Jacek, ja, Franio, Szymek, Damianek i Ciocia Madzia
Ciocia Ewcia, Asia i Ciocia Przybysz
Franio ma dopiero 10 miesięcy, a stoi jak prawdziwy zuch!
Ciocia Przybysz i ja, Damianek, Asia i Blanka
Zabawa starszaków – Asia, Damian i Blanka
Ja dmucham, Antoś pomaga 🙂
Mówiłem, że ostatni bal, ale troszkę oszukuję. Karnawał się skończył, ale imprezy nie…
24.02.13r. – urodzinowa impreza u Amelki,
15.03.13r. – urodzinowa impreza u Mateuszka,
16.03.13r. – urodzinowa impreza u Adasia i Matiego,
24.03.13r. – urodzinowa impreza u Majki
Tyle z już zapowiedzianych i zaklepanych 🙂 A przecież w najbliższym czasie będą też urodziny bliźniaków (Szymka i Franka) i bliźniaczek (Lenki i Poli). Jak to miło mieć tylu Przyjaciół 🙂
…czyli rozpoczynam przygodę z nocnikiem 🙂 Pierwsze spotkanie jest jak najbardziej owocne i po chwili robię siusiu! Do nocnika! Całkiem sam!
Pierwsze spotkanie z nocnikiem
Oczywiście, jak przystało na prawdziwego mężczyznę, siedzę na kibelku i czytam. Właśnie zapoznaję się z instrukcją obsługi od gryzaczka, którego dostałem wczoraj od Mateuszka. Trochę się zagapiam i część siuśków ląduje na bodziaku, ale i tak jest nieźle!
Dziś w Skarszewach świętujemy. Nie ma ćwiczeń, jest zabawa. I to jaka! Prawdziwy bal! Chętnie pokazałbym Wam zdjęcia, ale pojechaliśmy z rozładowaną baterią do aparatu, więc póki OREW zdjęć nie wypuści, ja też ich mieć nie będę. No może oprócz jednego zdjęcia, zrobionego telefonem…
Antoś kotek, a w tle ja i Tata już bez przebrania.
W każdym razie, tak jak na poprzednim balu Antek był kotkiem, Mama kurką, Tata kogutkiem, a ja kurczaczkiem. W Skarszewach mnie docenili i za swoje (pożyczone od Mateuszka) przebranie zostałem wyróżniony i otrzymałem nagrodę. Bal jest …Przeczytaj cały wpis →