Banany wracają do łask

W środę…

….mam mało obowiązków. W zasadzie tylko jeden i to u siebie w domu. O 11:00 przychodzi do mnie Magda i pracujemy Metodą Krakowską. Nie widziałem się z nią przez cały tydzień i wiecie co? Mam pewien problem… pozapominałem wszystko to, co umiałem już od dawna. Magda pokazuje „A”, „U”, „I” i pyta „co?”, a ja nic, milczę jak głaz. Na szczęście klapki w końcu się otworzyły i wszystko mi się przypomniało. Uff, jednak umiem czytać 😉

Dobieram też połówki głów zwierzątek i dopasowuję je do siebie:

Razem z …Przeczytaj cały wpis

Jestem systematyczny ;)

Uwaga! Nowy ja! Całkiem systematyczny 🙂

Jest czwartek…

…a ja nie jestem w Skarszewach i jakoś mi z tym dziwnie. No, ale dzisiaj mam inne zobowiązania. Rano odwożę do przedszkola mojego Antosia, a potem śmigam do logopedy na Rotmankę.

A zaraz potem jadę na zajęcia z Metody Krakowskiej, które mam z Magdą (która…uwaga jest już certyfikowaną terapeutką Metody Krakowskiej, czego bardzo jej gratuluję). Najpierw uczę się samogłosek. Korzystam z obrazków, które pomagają mi zapamiętać, jak wygląda która samogłoska.

Potem biorę się za relacje i idzie mi naprawdę dobrze. Zresztą zobaczcie sami:

Kolejny punkt programu to Diagnoza …Przeczytaj cały wpis

III Światowy Dzień Zespołu Downa

Wczoraj…

…po zajęciach na Rotmance pojechałem ćwiczyć czytanie do Magdy.Staszek-Fistaszek zespół Downa

Mogę obiecać, że filmik jeszcze wrzucę, bo Mama nagrała moją pracę – np. to jak czytam „A”, „U’, „I”, i jak …Przeczytaj cały wpis

Od pierwszych kroków na scenie do malowania obrazów

Znów mam straszliwe zaległości. Ale już nadrabiam! Remont nadal trwa, więc w domu ciężko się poruszać. W sobotę…Antoś, Mama i ja… uciekłem więc z Mamą i Antosiem do Otomina, a w niedzielę (bez Mamy i bez Taty) jestem z Antosiem u Babci Bożenki. Po południu, kiedy Antoś i Tata pojechali na basen, ja razem z Mamą i z Inglotami – Blanką i Wujkiem Michałkiem wybieram się do Plamy na przedstawienie o „Królu Bólu”. Król lubił ciasteczka, ale chyba nie lubił myć zębów i stąd ten ból. Ja zęby myję codziennie, więc mnie nie bolą. Bolą tylko wtedy …Przeczytaj cały wpis

Przede wszystkim jestem dzieckiem

Czwartek…

…zaczynam od zajęć na Rotmance. Mam je dopiero o 11:45, więc po raz pierwszy w tym tygodniu, nie muszę się nigdzie spieszyć. W drodze oczywiście zasypiam, ale po 20 minutach muszę już wstać i iść pracować. Dzisiaj bawię się lalkami. Karina daje mi mamę i tatę, i zestaw drewnianych mebli, a potem mówi „Mama śpi” i muszę położyć mamę do łóżka. Mama też siedzi, otwiera i zamyka szafę, kąpie się, i robi siusiu. Tata tak samo. Fajna zabawa i całkiem dobrze mi wychodzi. Najlepsze jest otwieranie szafy. Chowam tam mamę, a później kota i strasznie się chichram, kiedy się znajdują. Żeby Karina miała pewność, że potrafię, to pokazuję jak dmucham banieczki. Całymi stadami wylatują jedna za drugą.

Prosto od Kariny jadę na zajęcia w gdyńskim OWI. Po dwóch miesiącach przerwy mam zajęcia z p. Małgosią. Skoro umiem dmuchać banieczki, to świeczki też. Nawet te duże z grubym knotem.

Pracę mam za sobą, czas na przyjemności. Umówiłem się z Jaśkiem i Ciocią Dorotką na spacer po bulwarze. Kolejny piękny, ciepły, słoneczny, wiosenny dzień. Podczas spaceru jesteśmy bardzo grzeczni, ale kiedy Mama z Ciocią wchodzą na pierogi (w sensie, że zjeść), dajemy im popalić. Chcemy być w centrum uwagi. Pierogi podobno pyszne, mimo że zjedzone w pośpiechu, na zimno i na stojąco. Sasasa…

Wychodzimy na dwór i znów jesteśmy grzeczni. Nam po prostu szkoda pogody na siedzenie w restauracji.Na spacerku z JaśkiemJasiek nie umie jeszcze samodzielnie chodzić, więc musi siedzieć w wózku. Ja już potrafię, więc dostaję …Przeczytaj cały wpis

iiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiii…

Powiem Wam o co chodzi z tym tytułem, ale dopiero na końcu. Czekajcie cierpliwie.

W czwartki…

…zawsze jeżdżę do logopedy na Rotmankę. Zawsze, pod warunkiem, że nie odwołają mi zajęć. Tak się niestety składa, że już trzeci tydzień z rzędu mam je odwołane. Trochę mi szkoda, ale jakoś bardzo nie narzekam. Czasu na zwyczajne dzieciństwo mam tak niewiele, że każde wolne (byle nie za długie) przyjmuję z bananem na twarzy. Im mniej pracy, tym więcej wolnego. Im mniej nauki, tym więcej zabawy. Oczywiście nie mogę odpuścić sobie wszystkiego, bo potem już nie nadgonię, ale kiedy tak raz na jakiś czas coś wypada, to nawet się cieszę.

Ostatnio pisałem Wam o swoich osiągnięciach 25-go miesiąca życia. Pisałem wtedy, że jak chcę nałożyć czapkę, to kładę ją na głowie. Albo kłamałem, albo zupełnie znienacka opanowałem tę umiejętność i teraz wciągam czapę na głowę jak zawodowiec (o ile jest taki zawód). Staszek w czapce Kto nie wierzy, że sam tego dokonałem, może zobaczyć sobie dowód. Kiepskiej jakości, bo kręcony pod światło (Mama=mistrz kamery), ale jest.

Antoś nadal …Przeczytaj cały wpis

Urodzinki Amelki i Majki, mam 25 m-cy!

Piątek…

…zapowiadał się bardzo pracowicie. Zwłaszcza, że w środę i czwartek bardziej skupiałem się na przyjemnościach niż pracy. A tu nagle bach! Więcej pracy niż przyjemności. Zaczynam bardzo, bardzo wcześnie rano. Nie lubimy takich pobudek (zwłaszcza Mama), ale czasem nie ma wyboru. O 8:00 są moje zajęcia w Gdyni, więc ok. 6:40 trzeba wstać. Im później wstajemy, tym szybciej się ruszamy i po osiemdziesięciu minutach od wstania jesteśmy już w Gdyni.

Dzisiaj mam rehabilitację z p. Maćkiem. Mimo wczesnej pory i ćwiczeń na piłce, buzia śmieje mi się od ucha do ucha praktycznie przez cały czas. Wszystkie zadanie wykonuję chętnie, nie uciekam, nie marudzę. Chwilowo mógłbym nawet zostać wzorem do naśladowania. Po zajęciach wpadam do Babci Tesi i Dziadka Rysia na śniadanie, a potem pędem do Gdańska, bo o 10:00 mam hipoterapię. Na dworze jest dość chłodno, ale wiatru nie ma, więc nie będziemy chować się pod namiotem. Tak lepiej dla moich oczu, którym nie grozi tutaj zapylenie, a poza tym miło powdychać sobie świeże powietrze. Humor mi dopisuje i nie licząc jednego momentu (kiedy to Mama podeszła żeby wytrzeć mi nos, a ja myślałem, że to już koniec zajęć, więc chciałem zeskoczyć z Józka i wskoczyć Mamie na ręce) jestem bardzo dzielny.

Po tych …Przeczytaj cały wpis

Może jestem nieperfekcyjny, ale za to wspaniale dmucham!

Dzisiaj jest ciężki dzień. Głównie ze względu na pobudkę, która jest o jakieś dwie – trzy godziny za wcześnie. Kto to widział, żeby budzik trąbił, kiedy wszyscy jeszcze śpią? To bardzo niegrzeczne z jego strony. Ale on się widać nie przejmuje i uparcie dzwoni od 6:45. Trzeba wstawać, bo za 45 minut, pod naszym blokiem będzie Ciocia Magda i Mateuszek. Już są, więc razem ruszamy na nasze zajęcia w Skarszewach.Droga do SkarszewO 8:30 zaczynam spotkanie z logopedą – p. Patrycją. Nie zabrałem ze sobą jogurtu i kubeczka – mojego zestawu do nauki picia, ale na szczęście mnie o to nie pyta. Ufff, udało się 🙂 Pani Patrycja pokazuje mi różne przedmioty i odpowiadające im obrazki i zachęca mnie do wypowiadania słów złożonych z dwóch różnych sylab. Potem poznaję różne zapachy pozamykane w słoikach…Poznaję zapachy… ale to nie jest tak ciekawe jak to, co dzieje się …Przeczytaj cały wpis

Zamiast randki… znowu praca!

Najpierw wydaje mi się, że nie mam o czym pisać, więc nie piszę, żeby Was nie zanudzić, a potem mam do pisania tak dużo, że normalnie się nie wyrabiam.

Zacznę, więc od tego co wczoraj, ale bardzo króciutko. Tylko kilka słów.
Rano mogę pospać, wszyscy możemy. Antoś nie idzie do przedszkola, ja mam zajęcia po południu…,  a Rodzice też nie muszą. Póki my śpimy, póty oni leżą w łóżku i korzystają z ostatnich sekund snu. Bo przecież nie będę spał do południa. I Antoś też nie. Nie jesteśmy kotami żeby przesypiać 3/4 naszego życia. Pobudka!

Udało nam się przenieść moją piątkową hipoterapię na dzisiaj. To dobrze, bo ta piątkowa wypada w godzinach mojej drzemki. Tak, tak, miły ze mnie chłopak… mam już ponad dwa lata, a nadal śpię w ciągu dnia jakieś 2h. Oczywiście pod warunkiem, że jestem w domu, bo jak zasypiam gdzieś w trasie, to jeśli jadę dłużej niż 30 minut, to budzę się od razu kiedy zajeżdżamy pod dom. Dzisiejsza hipoterapia nie wypada w czasie drzemki, tylko przed nią. O 11:30 zaczynam moje zajęcia. Wsiadam na Bojara (albo jakiegoś innego) i razem z Agatą ruszam na przejażdżkę. Bez Mateuszka (który hipoterapię ma jutro), za to z trzema amazonkami, które kłusują dookoła mnie. Jedzie mi się fantastycznie! Nic a nic nie płaczę, nie marudzę, nie narzekam. Po prostu mi się podoba! I to bardzo.

Z konia przesiadam się do …Przeczytaj cały wpis

O wczorajszych Skarszewach, dzisiejszych zajęciach w domu i w OWI

Dziś Skarszewy po raz drugi, tzn. że jest wtorek…

Miało być  słońce i piękna pogoda, a tymczasem jest zimno, mokro i mgliście. Taka aura nie sprzyja spacerom, a mieliśmy plan żeby znów odebrać Antosia wcześniej z przedszkola i razem skoczyć do zoo.Droga do SkarszewPierwsze zajęcia mam z Patrycją. Dzisiaj poznaję zwierzęta mieszkające w dżungli…Zwierzęta z dżunglii…porównuję prawdziwe …Przeczytaj cały wpis